Ekspert od spraw wschodnich, Bartłomiej Sienkiewicz wcale nie jest przekonany, że za zamachem w Moskwie stoją Czeczeni. Jakiekolwiek wypowiedzi Kremla w tej sprawie są niewiarygodne. (...) Jeszcze nie wyniesiono wszystkich ofiar z metra, a już prezydent wie - mówi gość Faktów.
Konrad Piasecki: Mamy pewność, że to Maschadow i jego czeczeńscy bandyci stoją za tym zamachem – mówi Władimir Putin. Pan też ma taką pewność?
Bartłomiej Sienkiewicz: Znaczy ta pewność jest zbudowana podobnie jak wszystkie inne twarde komunikaty Kremla po kolejnych wybuchach, gdzie bardzo łatwo przerzucać odpowiedzialność na Maschadowa. Maschadow politycznie i wojskowo jest panem Nikt. Natomiast jest symbolem czeczeńskim na świecie i Rosja zawsze będzie obciążała go odpowiedzialnością za kolejne zamachy. Natomiast, czy to ma coś wspólnego z rzeczywistością – szczerze wątpię.
Konrad Piasecki: Te zamachy czeczeńskie w ostatnich kilku latach miały ponurą – ale jednak – logikę. To były uderzenia dokonywane najczęściej w miejscach, gdzie Rosjanie się bawili. To miało być takie pokazanie – zobaczcie, wy się tutaj bawicie, a tam w Czeczeni giną nasi rodacy, a w Czeczenii umiera naród. Czy jest tak, że ten zamach dowodzi, że logika się zmieniła?
Bartłomiej Sienkiewicz: Być może tak, ale jeszcze raz podkreślam, nie wiemy nic o organizatorach i sprawcach tego zamachu. Jakiekolwiek wypowiedzi Kremla w tej sprawie są niewiarygodne. Jest coś kuriozalnego w tym, że jeszcze nie wyniesiono wszystkich ofiar z metra, a już prezydent wie, kto dokonał zamachu, mimo że to był ładunek anonimowy podłożony w metrze. Powiem szczerze, jest jakiś mroczny rys tego państwa, gdzie ile razy dochodzi do wyborów, przełomów politycznych, tyle razy wybuchają bomby w metrze, w miejscach publicznych. Tak było przed wyborami 1996 roku, tak było przed objęciem władzy przez Putina i tak się dzieje teraz, kiedy decyduje się zakres poparcia dla Putina w tegorocznych wyborach prezydenckich. Nigdy do końca nie udało się wyjaśnić żadnego z tych wypadków.
Konrad Piasecki: Ale ta ponura prawidłowość może o czymś świadczyć. Te zamachy służą potem Putinowi, aby prężyć muskuły, do tego, aby zwierać szyki, do tego, aby mieć właściwie nieograniczoną możliwość dokonywania, czego się chce w Czeczenii. Czy nie jest tak, że powinniśmy zapytać: komu te zamachy służą?
Bartłomiej Sienkiewicz: Do tej pory polityczny bilans jest taki, że ewidentnie te zamachy przynoszą więcej korzyści aktualnym władzom Rosji niż korzyści stronie czeczeńskiej, która już stała się w oczach opinii publicznej częścią świtowego spisku terrorystycznego. To się w dużej mierze Rosjanom udalo. Te desperackie kroki, które są krokami godnymi potępienia, bo to jest po prostu regularny terroryzm - uderzanie w niewinne osoby; wywołuje sprzeciw na świecie i to ostatecznie pogrzebało sprawę czeczeńską.
Konrad Piasecki: 5 lat temu zamachy terrorystyczne – te ładunki wybuchowe podłożone w blokach w Moskwie – pomogły wygrać Putinowi wybory. Tym razem – rozumiem – nie musi się tego obawiać?
Bartłomiej Sienkiewicz: To rzeczywiście jest o tyle dziwne, że właściwie to jest marsz po władzę niczym nieograniczony; wcale by te zamachy nie przysporzyły jeszcze większej ilości sympatyków Putina, to by raczej świadczyło o tym, że mamy do czynienia z zupełnie nowym klonem terroryzmu czeczeńskiego.
Konrad Piasecki: A jaki jest sens dokonywania zamachów, do których nikt się nie przyznaje? Tradycyjny terroryzm miał zwrócić uwagę na jakiś problem. Tutaj nie wiadomo, kto dokonuje tych zamachów, nikt się do nich nie przyznaje. To albo nowy terroryzm albo podejrzana historia.
Bartłomiej Sienkiewicz: Zgadzam się w pełni, co więcej, proszę zwrócić uwagę, że do słynne zamachy na bloki mieszkalne, które tak wstrząsnęły Rosją i otworzyły tak naprawdę drogę do władzy Władimirowi Putinowi, też – mimo że władze rosyjskie przypisywały je Czeczenom – żadna z organizacji czeczeńskich się do tego nie przyznała. Sprawców do tej pory nie złapano. Niektórzy oficerowie FSB, przebywający na emigracji, a część w areszcie, twierdzili, że te zamachy były organizowane wręcz przez władze. Ten straszliwy w sumie scenariusz też nie został potwierdzony nigdzie. Jesteśmy skazani na domysły, półprawdy i przypuszczenia.
Konrad Piasecki: To, żeby postawić kropkę na „i” – ale pan ma wątpliwości, czy tego zamachu dokonali rzeczywiście Czeczenii, czy pan takich wątpliwości nie ma?
Bartłomiej Sienkiewicz: Ja mam wątpliwości, czy ten zamach jest dziełem czeczeńskim i do tej poty nie pojawiła się żadna informacja, która mogłaby te niejasności rozstrzygnąć; być może w następnych dniach pokażą się jakieś nowe fakty, które pozwolą to jakoś bardziej jednoznacznie kwalifikować. Natomiast ostrzegam przed kwalifikowaniem takich czynów, jako czynów przypisanym Czeczenom tylko dlatego, że Kreml o tym powiedział, ponieważ w tej sprawie – co podkreślam z całą mocą – Krem nie jest, nie był i nie będzie wiarygodny.
Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.