Wierzę, że prezes Michał Listkiewicz zrozumiał, że przeliczył się, uważając, że minister nie wprowadzi kuratora i wykaże zdrowy rozsądek podczas wyborów nowego szefa UEFA - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM kurator PZPN, Andrzej Rusko.
Kamil Durczok: Wygląda na to, że jest pan kuratorem nieakceptowanym. Jak się pełni taką funkcję, gdy jest się ignorowanym przez światowe władze?
Andrzej Rusko: Ale powołanym zgodnie z prawem. Dla mnie jest najważniejsze przestrzeganie prawa. Na pewno nie jest to przyjemna sytuacja. Rozmawiam z władzami FIFA. Rozumiem ich stanowisko, ale staram się ich przekonać, aby oni również uznali nasze argumenty.
Kamil Durczok: Ale czy pan może cokolwiek zrobić? Czy w pańskiej sytuacji można cokolwiek zrobić poza zabezpieczeniem dokumentów w PZPN-ie, które zresztą, gdyby miały być zniszczone lub ukryty, to już dawno by były?
Andrzej Rusko: Ja nie zabezpieczam dokumentów w PZPN-ie, ja pilnuję, aby związek funkcjonował normalnie, a równocześnie staram się doprowadzić do wyborów, do tego, aby związkiem kierowały statutowo wybrane władze.
Kamil Durczok: Ale czy to można zrobić w pańskiej sytuacji? Czy można zabezpieczyć normalne działanie związku i doprowadzić do wyboru, kiedy szef z Europy i świata mówi: „my pana tutaj nie chcemy”.
Andrzej Rusko: Ale PZPN jest stowarzyszeniem, które działa w Polsce, w oparciu o przepisy polskiego prawa. My tych przepisów nie łamiemy. Władze wybrane w demokratycznych wyborach, na pewno będą władzami legalnymi, które muszą być uznane przez wszystkie organy zarówno w Polsce, jak i na świecie.
Kamil Durczok: Dlaczego pańskim zdaniem muszą być uznane?
Andrzej Rusko: Dlatego, że zostały wybrane zgodnie z prawem.
Kamil Durczok: Polskim?
Andrzej Rusko: Polskim. Oczywiście.
Kamil Durczok: Ale światowe i europejskie władze – doskonale pan o tym wie – mogą powiedzieć: „nie, my nie uznajemy tych wyborów, nie uznajemy ludzi, którzy stanęli na czele PZPN”.
Andrzej Rusko: Ale nowego prezesa PZPN nie wybiorą politycy, tylko delegaci na ten zjazd, członkowie Związku Piłki Nożnej. Ten wybór na pewno będzie legalny.
Kamil Durczok: Zbigniew Boniek w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” na pytanie, skąd FIFA bierze informacje o sytuacji w Polsce, odpowiada – „od Michała Listkiewicza”. Mamy śmieszną sytuację. Cała Polska myśli, że polską piłką rządzi Andrzej Rusko, a poza granicami ciągle jest Michał Listkiewicz. To od niego teraz zależy najwięcej.
Andrzej Rusko: Na pewno dużo zależy od Michała Listkiewicza, bo cieszy się zaufaniem; jest przyjacielem wielu prominentnych działaczy FIFA i UEFA i oni z przyjemnością go słuchają; jest dla nich wiarygodny. Proszę pamiętać o tym, że minister sportu zaprosił przedstawicieli FIFA, prawników FIFA do Polski i chce, aby zapoznali się oni z dokumentami. A te dokumenty są jednoznaczne – pokazują skalę korupcji, pokazują to wszystko, co się działo w Polsce, a tego nie można było tolerować w państwie prawa. My nie jesteśmy bananową republiką, my jesteśmy krajem w Europie i nasze standardy powinny być takie, jakie obowiązują w całym cywilizowanym świecie. A tych standardów w związku już nie przestrzegano.
Kamil Durczok: A czy pan rozmawiał z Michałem Listkiewiczem?
Andrzej Rusko: Wielokrotnie. Ale nie udało mi się porozmawiać z Michałem już po zawieszającej decyzji ministra sportu.
Kamil Durczok: Pytam o to dlatego, że Zbigniew Boniek dalej w tym wywiadzie mówi, dlaczego Michał Listkiewicz jest słuchany – bo za 4 dni są wybory FIFA i UEFA i Listkiewicz tam pojedzie. To od niego zależy, jak zachowa się światowa i europejska federacja. Oni nie mają pojęcia, kto to jest Wit Ż. i jaka jest skala korupcji, będą słuchać tylko Michała i wszystko jest w jego rękach.
Andrzej Rusko: Będą słuchać Michała, ale też tego, co powie Zbigniew Boniek – on umniejsza tutaj swoją rolę, a jest bliskim przyjacielem Platiniego. Wiadomo, że na kongresie UEFA będą wybierane nowe władze, jednym z kandydatów jest Michel Platini, którego bardzo mocno popiera szef FIFA, Blatter. Zdajemy sobie sprawę, że tu zaczyna się dyplomacja. Ale ja cały czas powtarzam: materiały, które ma prokuratura i to wszystko, co stoi za decyzją ministra jest bardzo realne. To nie jest tak, że władze słuchają tylko Michała Listkiewicza i myślę, że może on dużo pomóc.
Kamil Durczok: To wszystko prawda - jak wygląda sytuacja w polskiej piłce już właściwie wiemy, wiedzą kibice, ile razy byli oszukiwani, zasiadając na trybunie. To wszystko nie ulega wątpliwości, tyle że dyplomacja ma wiele barw, wiele odcieni i zastanawiam się, czy nie warto podnieść słuchawki i nie zadzwonić do Listkiewicza, spróbować się z nim umówić przed tym wyjazdem na wybory i może podjąć jeszcze jedną próbę.
Andrzej Rusko: Wiele raz rozmawiałem z Michałem przed tym. Ostatnia moja rozmowa była za 5 dwunasta w piątek, gdy właściwie wchodził na ten ostatni zarząd PZPN, gdzie prosiłem go bardzo usilnie o to, by zachowali się tak, jak zachowali się działacze włoscy – podali się do dymisji i w ten sposób uniknęlibyśmy najgorszego.
Kamil Durczok: Ale tak się nie zachował. I myśli pan, że już nie warto przeprowadzać tej rozmowy?
Andrzej Rusko: Warto. Ale ja cały czas wierzę w to, że prezes Listkiewicz zrozumiał, że zarząd przelicytował, chowając się za tarczą. Z jednej strony FIFA, UEFA, z drugiej strony za tarczą EURO 2012 – tymi tarczami chronili się i uważali, że minister blefuje, że nie podejmie decyzji o wprowadzeniu kuratora. Przeliczyli się i dziś jest sytuacja taka, jaka jest.
Kamil Durczok: A jak polska drużyna zostanie wykluczona z eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy?
Andrzej Rusko: Nie wierzę w ten scenariusz. Wierzę, że Listkiewicz zrozumiał, że stało się źle. Proszę mi wierzyć, że nie okłamuję kibiców, kiedy mówię, że postaram się na przełomie lutego i marca doprowadzić do wyborów. Doprowadzenie do wyborów w związku i zmiana kontrowersyjnego dla FIFY i UEFA art. 23 w ustawie o sporcie kwalifikowanym to są te argumenty, które przeważą i nawet jeśli to będzie najgorsza decyzja, to ona zostanie cofnięta.
Kamil Durczok: Byłoby szkoda tych zwycięstw.
Andrzej Rusko: Też tak myślę. Nie wolno zabierać nadziei, a Leo Beenhakker rozbudził te nadzieje kibiców i nie tylko.
Kamil Durczok: Dziękuję za rozmowę.