To, że prezydent nie dowiedział się o pożarze, to nie jest wpadka i to nie jest błąd - mówi szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak. Jeżeli pan prezydent będzie chciał być informowany, to ma przecież swój aparat, który powinien go informować w takich sytuacjach - dodaje. Protestuję przeciwko sprowadzaniu tej sprawy – tragedii ludzi, do poziomu magla. Tu nie chodzi o żaden spór, nikt się z nikim nie kłóci mówi Nowak.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, czy godność premiera bardzo by ucierpiała, gdyby to od niego prezydent dowiedział się o pożarze w Kamieniu Pomorskim?
Sławomir Nowak: Nie. Myślę, że nie można tego traktować w tych kategoriach. Głęboko i zdecydowanie protestuję przeciwko sprowadzaniu tej sprawy – tragedii ludzi, do poziomu magla. Tu nie chodzi o żaden spór, nikt się z nikim nie kłóci.
Konrad Piasecki: Ale kto sprowadza to do poziomu magla?
Sławomir Nowak: Czytam dzisiaj komentarze różnych analityków, liderów opinii, dziennikarzy, którzy w ten sposób to traktują.
Konrad Piasecki: Ale przyzna pan, że prezydent mógłby być zawiadamiany o takich tragediach, w których ginie 20 osób? W końcu jest pierwszym Polakiem.
Sławomir Nowak: Są sytuacje tragiczne, gdzie rząd ma ustawowy obowiązek reagowania. Jest ustawa o Rządowym Centrum Bezpieczeństwa – zresztą stworzona przez naszych poprzedników – która w artykule siódmym mówi, że” Rada Ministrów sprawuje zarządzanie kryzysowe na terenie RP, a przypadkach niecierpiących zwłoki – MSWiA”. Natomiast w artykule jedenastym RCB, czyli „Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zapewnia obsługę Radzie Ministrów, prezesowi Rady Ministrów i rządowemu zespołowi zarządzania kryzysowego w sprawach zarządzania kryzysowego”
Konrad Piasecki: Pan minister to wszystko odczytał ze swojego podręcznego komputerka. No dobrze, ale czy taka sytuacja to nie jest sytuacja, o której prezydent powinien się dowiadywać?
Sławomir Nowak: Pewnie tak, ale pan prezydent ma 600 osób na etatach w swojej kancelarii i myślę, że też może pozyskiwać informacje stamtąd. Chcę bardzo jasno podkreślić, że o wszystkich rzeczach, które są związane z zakresem obowiązków i kompetencji głowy państwa, czyli sprawach związanych z bezpieczeństwem państwa, wojskiem, obronnością,gdyby się zdarzyły jakieś niespodziewane sytuacje, wypadki wojskowe, naruszenie strefy powietrznej, morskiej – natychmiast jest informowany pan prezydent.
Konrad Piasecki: Czyli to, że prezydent nie dowiedział się o pożarze, to nie jest wpadka i to nie jest błąd?
Sławomir Nowak: Nie.
Konrad Piasecki: To jest po prostu brak odpowiedniej procedury, która karze o takich rzeczach prezydenta powiadamiać?
Sławomir Nowak: To jest rutyna po stronie rządu.
Konrad Piasecki: Ale czy na przyszłość prezydent będzie zawiadamiany o takich sytuacjach.
Sławomir Nowak: Rząd jest odpowiedzialny za takie sytuacje. Jeżeli pan prezydent będzie chciał być informowany, to ma przecież swój aparat, który powinien go informować w takich sytuacjach.
Konrad Piasecki: Ale to rząd ma Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, które mogłoby być połączone z BBN i informować prezydenta o takich sytuacjach?
Sławomir Nowak: Panie redaktorze, rząd musi reagować zawsze tak samo w takich sytuacjach, czyli błyskawicznie – tak, by nieść ludziom pomoc. Naprawdę ani premier, ani rząd, ani minister spraw wewnętrznych i administracji nie ma w głowie w takiej sytuacji, kiedy wie, że jakaś straszliwa tragedia się wydarzyła, nie ma w głowie, że trzeba jeszcze upewnić się, że prezydent o tym wie.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, ale premier albo któryś z jego ukochanych ministrów mógłby wziąć za telefon i zadzwonić albo do prezydenta, albo do któregoś z przyjaciół w Kancelarii Prezydenta i powiedzieć: „Panie prezydencie! Lecimy na miejsce katastrofy. Jeśli chce pan lecieć z nami, zapraszamy na pokład samolotu”. To można zrobić. To jest kwestia może kultury?
Sławomir Nowak: Na pewno to nie jest w ogóle problem miejsca w samolocie. Proszę też się zastanowić, panie redaktorze, przez chwilę na poważnie nad tym. Dostaje pan informację bardzo wcześnie rano, że wydarzyła się jakaś straszliwa tragedia, że zginęło bardzo dużo ludzi, to gdzie ma pan ulokowane emocje – tam, gdzie są ci ludzie, czy zastanawia się pan, czy wszyscy, którzy mogą poczuć się urażeni, nie dowiedzieli się o czymś takim? Myślę, że to jest też kwestia odpowiedzialności, błyskawicznego reagowania. Trzeba się upewnić, czy ustawa jest realizowana, czy wszystkie służby odpowiednio działają.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, żeby zakończyć ten wątek sprawy – na przyszłość prezydent będzie informowany?
Sławomir Nowak: Ale nie ja jestem od informowania pana prezydenta, ani rząd.
Konrad Piasecki: Ale jeśli pan prezydent będzie chciał?
Sławomir Nowak: Jeżeli jego służby i pan prezydent wystąpią do RCB i do rządu o bieżące informowanie w takich sprawach, to pewnie będzie.
Konrad Piasecki: Pewnie będzie czy będzie?
Sławomir Nowak: Podkreślam, że rząd i cała administracja, wszyscy urzędnicy działają zgodnie ze złotą zasadą; wszyscy działają w ramach prawach i na podstawie przepisów prawa. Przepisy prawa zobowiązują rząd do błyskawicznego reagowania przez RCB. Nie jest tam nigdzie wpisana Kancelaria Prezydenta.
Konrad Piasecki: Przeprosicie prezydenta za tę poniedziałkową wpadkę i za to, że nikt go nie zawiadomił?
Sławomir Nowak: Ale jaką wpadkę? Nie. Proszę swoje uwagi zapakować w list i wysłać na Krakowskie Przedmieście – tam, gdzie jest Kancelaria Prezydenta. Rząd w ogóle jest poza tym sporem. Proszę nas w to nie wciągać.
Konrad Piasecki: To prezydent mówi, że coś trzeba z tym zrobić, wobec czego prezydent nie będzie do siebie wysyłał listu.
Sławomir Nowak: Rząd się zdecydowanie od tego odseparowuje. My nie jesteśmy stroną w tym sporze. Uważamy za głęboko niestosowne toczenie tego rodzaju sporów w sytuacji, kiedy ludzie cierpią, niektórym przydarzyła się rzecz najgorsza.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, a czy jakieś spotkanie premiera z prezydentem jest planowane? Bo od czasu tej kunsztownej walki o Sikorskiego rozumiem, że panowie nie rozmawiali ze sobą.
Sławomir Nowak: Nic mi nie wiadomo, żeby takie spotkanie było planowane.
Konrad Piasecki: Nie ma żadnego zaproszenia od prezydenta?
Sławomir Nowak: Pan prezydent nie przesłał żadnego zaproszenia.
Konrad Piasecki: A premier nie miałby ochoty porozmawiać?
Sławomir Nowak: Nie wiem. Proszę zapytać pana premiera, ale proszę pamiętać też o tym, że pan prezydent jest bardzo wrażliwy na punkcie etykiety i procedencji i nikt nigdy do pana prezydenta się nie wprasza. Jeżeli jest zaproszenie ze strony pana prezydenta, to zawsze pan premier na nie odpowiada pozytywnie.
Konrad Piasecki: Bo czytam dzisiaj w gazecie, że warto byłoby porozmawiać o nominacjach ambasadorskich. Podobno są wstrzymywane. Czy listy uwierzytelniające.
Sławomir Nowak: Nie wiem.
Konrad Piasecki: A nominacja dla Fotygi podpisana? Kontrasygnowana przez premiera?
Sławomir Nowak: Nie wiem, czy procedura opiniowania przez parlament została już zakończona.
Konrad Piasecki: A jeśli została, to premier podpisze tę nominację?
Sławomir Nowak: Proszę pytać ministra spraw zagranicznych.
Konrad Piasecki: Ale to premier kontrasygnuje, wobec czego pytam szefa gabinetu premiera, którym jest pan zdaje się, o to czy będzie taka kontrasygnata?
Sławomir Nowak: Może mnie pan pytać post factum. Takiej kontrasygnaty nie ma.
Konrad Piasecki: Bo pan przewidywać przyszłości nie umie.
Sławomir Nowak: Nie.
Konrad Piasecki: Chociaż jako szef gabinetu politycznego właściwie pan powinien.
Sławomir Nowak: Zazdroszczę panu tych zdolności, ale ja nie potrafię.
Konrad Piasecki: Nie nazywa się pan Wernyhora?
Sławomir Nowak: Nie.
Konrad Piasecki: To błąd.
Sławomir Nowak: Jak widać nie.
Konrad Piasecki: A jak to jest z Jerzym Buzkiem? Może prezydent pomógłby obsadzić go na fotelu szefa Parlamentu Europejskiego, bo słyszę że Włoch się rwie do tej funkcji i Buzek polegnie za chwilę.
Sławomir Nowak: Wielu by chciało, natomiast rzeczywiście Jerzy Buzek jest najpoważniejszym kandydatem. To też nie jest sprawa rządu, ani prezydenta żeby była jasność. To są sprawy partyjne.
Konrad Piasecki: Nie poprosicie o pomoc prezydenta?
Sławomir Nowak: Jeżeli prezydent ma pomysł i wie jak pomóc, a najpewniej mógłby pomóc poprzez partię swojego brata, wtedy byśmy rzeczywiście potrzebowali takiego wsparcia.
Konrad Piasecki: To może warto o tym porozmawiać?
Sławomir Nowak: Bardzo byśmy na to liczyli, tylko problem PiS polega na tym, że PiS w Parlamencie Europejskim jest w zmarginalizowanej frakcji. Razem z nacjonalistami i postfaszystami włoskimi np.
Konrad Piasecki: Ale teraz mienia frakcję i będzie z konserwatystami brytyjskimi.
Sławomir Nowak: To jest ta sama frakcja. Obsada przewodniczącego Parlamentu Europejskiego będzie się decydowała w gronie dwóch frakcji – socjalistycznej i chadecko-konserwatywnej, w której jest Platforma Obywatelska.
Konrad Piasecki: Czyli prezydent nic nie może z tym robić?
Sławomir Nowak: Jeżeli prezydent jest w stanie przekonać partię swojego brata, żeby przeszła do naszej frakcji, wtedy zwiększymy stan posiadania dla Polski w tej frakcji, wtedy na pewno szanse polskiego kandydata rosną.
Konrad Piasecki: Ostatnie pytanie. Co premier może zrobić dla Lecha Wałęsy, który prosi, żąda żeby premier wyjaśnił kto stoi za atakami na niego. Premier będzie coś w tej sprawie robił czy nie?
Sławomir Nowak: Od wielu miesięcy Platforma Obywatelska, pan premier, cały rząd, solidarnie bronią czci i honoru Lecha Wałęsy.
Konrad Piasecki: Ale prezydent żąda głowy Kurtyki na tacy.
Sławomir Nowak: Jako gdańszczanin całym sercem obiema rękami i nogami podpisuje się pod apelami obrony Lecha Wałęsy.
Konrad Piasecki: Ale głowy Kurtyki mu nie dacie.
Sławomir Nowak: Proszę nie mieszać różnych systemów odpowiedzialności.
Konrad Piasecki: To prezydent miesza. Żąda wszystkiego. Mówię o prezydencie Wałęsie.
Sławomir Nowak: Nie jest w zakresie rządu dostarczanie komukolwiek, jakiejkolwiek głowy. Co do ustawy o IPN i konieczności rozstrzygnięcia i odpolitycznienia tego ciała, wyprostowania pewnych rzeczy, nie pisania historii na nowo, w której inni bohaterowie zajmują centralne miejsc, a prawdziwi bohaterowie są zrzucani z piedestałów, na pewno coś trzeba będzie zrobić.
Konrad Piasecki: Rząd nie jest od dostarczania głowy na tacy. Tym dumnym oświadczeniem kończymy Kontrwywiad. Dziękuję bardzo.