Miałem propozycję wejścia do tego rządu, ale ją odrzuciłem. Najpierw Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju; powrót do Polski w 2009 roku - mówi gośc Kontrwywiadu RMF FM Kazimierz Marcinkiewicz. Dodał, że Jan Rokita, tak jak on jeszcze do polityki wracać nie zamierza.
Konrad Piasecki: Gościem Kontrwywiadu RMF FM jest niegdysiejszy premier, dzisiejszy bankier, Kazimierz Marcinkiewicz. Dzień dobry.
Kazimierz Marcinkiewicz: Dzień dobry.
Konrad Piasecki: Panie premierze na początek mały test. Kto będzie ministrem skarbu? Pamięta pan?
Kazimierz Marcinkiewicz: Oczywiście, że Grad.
Konrad Piasecki: A ministrem sportu?
Kazimierz Marcinkiewicz: Oczywiście, że Mirek Drzewiecki.
Konrad Piasecki: A pracy?
Kazimierz Marcinkiewicz: Ministrem pracy będzie moja bardzo dobra znajoma z województw lubuskiego, z Zielonej Góry Jolanta….
Konrad Piasecki: Jak na dobrą znajomą nazwisko troszeczkę zapomniane.
Kazimierz Marcinkiewicz: Znam ją po imieniu.
Konrad Piasecki: Nie miał pan ochoty wejść do tego rządu?
Kazimierz Marcinkiewicz: Nie. Ja jestem na kontrakcie w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Rząd tworzy Platforma Obywatelska.
Konrad Piasecki: Jedno z drugim nie może mieć nic wspólnego?
Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że nie.
Konrad Piasecki: Kiedyś będzie miało, bo kiedyś pan z tego Londynu albo wróci, albo też zwróci się do tego rządu, aby przedłużył kontrakt.
Kazimierz Marcinkiewicz: A jest pan tego pewien?
Konrad Piasecki: Że pan albo wróci, albo przedłuży kontrakt?
Kazimierz Marcinkiewicz: Tak.
Konrad Piasecki: Może pan jeszcze gdzieś w świat pojechać.
Kazimierz Marcinkiewicz: No właśnie.
Konrad Piasecki: Takie są plany?
Kazimierz Marcinkiewicz: Nie wiem.
Konrad Piasecki: Ma być cud. Polacy mają wracać z Anglii. Gdyby pan wrócił jako pierwszy, to byłoby żywe ucieleśnienie tego, że cud się spełnił.
Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że pierwsi wrócą już ludzie do tego rządu teraz.
Konrad Piasecki: Uważa pan, że będą wracali?
Kazimierz Marcinkiewicz: Tak.
Konrad Piasecki: Ma pan kandydatów do takich powrotów, jak pan obserwuje ten polski Londyn?
Kazimierz Marcinkiewicz: Tak.
Konrad Piasecki: Jacek Rostowski jest jednym takich Polaków londyńskich.
Kazimierz Marcinkiewicz: Właśnie tam go poznałem.
Konrad Piasecki: Kazimierz Marcinkiewicz będzie kolejnym?
Kazimierz Marcinkiewicz: Ja pojechałam na chwilę do Londynu. Pojechałam w imieniu państwa i tak chcę tam pracować. Człowiek mający tak dobry wiek, jak ja, musi czasem pewne rzeczy zrobić do końca.
Konrad Piasecki: A ten koniec to będzie marzec przyszłego roku?
Kazimierz Marcinkiewicz: To jest maj przyszłego roku lub następnego.
Konrad Piasecki: Chce pan zostać tam dłużej, czy nie?
Kazimierz Marcinkiewicz: Wydaje się, że dwa lata w EBOiR, w związku tym, że mam tam dosyć przejściową sytuację – przenosimy nasze projekty na wschód do Rosji, do Ukrainy, Kazachstanu - a jeszcze w moim przekonaniu jest jeszcze parę rzeczy do zrobienia w Polsce i chciałbym te rzeczy zrobić. W związku z tym potrzebuję nie jednego roku, ale dwóch, aby zamknąć różne sprawy, które w polskiej gospodarce przy pomocy EBOiR warto zrobić.
Konrad Piasecki: Aby postawić „kropkę nad i” do zagospodarowania pan będzie w 2009 roku w maju? Jeśli mamy wiązać z panem jakieś perspektywy, albo politycy mają wiązać.
Kazimierz Marcinkiewicz: A co to znaczy do zagospodarowania?
Konrad Piasecki: To znaczy, że wtedy pan się zastanowi nad tym, czy nie wstąpić do jakiejś partii, albo wejść do jakiegoś rządu.
Kazimierz Marcinkiewicz: Mogę się zastanowić.
Konrad Piasecki: Na razie się pan nie zastanawia?
Kazimierz Marcinkiewicz: Nie.
Konrad Piasecki: A jak pan patrzy na ten rząd i pisze, że „nie jest to rząd wielkich autorytetów i osobowości” to jest to zarzut?
Kazimierz Marcinkiewicz: Nie.
Konrad Piasecki: Uważa pan, że dobrze, że jest to rząd bez osobowości i autorytetów?
Kazimierz Marcinkiewicz: Można tworzyć rząd naprawdę na różne sposoby i wydaje mi się, że Donald Tusk wybrał jedną z nich, bardzo ciekawą. Jest bardzo wyrazisty lider i są eksperci, świetni fachowcy, bardzo ciekawi ludzie, którzy obejmują poszczególne resorty. On tworzy zespół, tworzy team, który ma wspólnie pracować na realizację konkretnego celu.
Konrad Piasecki: Miał pan jakąś realną propozycję wejścia do rządu?
Kazimierz Marcinkiewicz: Miałem.
Konrad Piasecki: Odrzucił pan?
Kazimierz Marcinkiewicz: Odrzuciłem.
Konrad Piasecki: Jaka to była oferta?
Kazimierz Marcinkiewicz: Panie redaktorze to jest troszkę inaczej. Rozmawialiśmy wielokrotnie z Platformą Obywatelską. Ja mówiłem, że wykonam to, co uważam za ważne dla Polski. Powiem swoje słowo, swoje zdanie, ale nie kupczę swoim zdaniem. Chcę wypełnić swój obowiązek, do którego zostałem powołany i jestem przekonany, że to jest najlepsze rozwiązanie.
Konrad Piasecki: Uważa pan, że dobrze się stało, że Jan Rokita nie wszedł do tego rządu?
Kazimierz Marcinkiewicz: To jest dla mnie trudny temat.
Konrad Piasecki: Bolesny, przykry, czy trudny, bo uważa pan, że może pan powiedzieć jedno słowo za dużo ?
Kazimierz Marcinkiewicz: Z Janem Rokita utrzymuję stały kontakt.
Konrad Piasecki: W jakiej formie?
Kazimierz Marcinkiewicz: Spotkałem się z nim wczoraj, ale powiem tak. Polityczne działania skierowane w kierunku jego żony przyniosły właśnie takie efekty, z jakimi mamy teraz do czynienia. Zapewne podobnie jak ja, gdzie nie jestem obecny w polskiej polityce, Jan Rokita przez najbliższy czas także nie będzie.
Konrad Piasecki: Czyli uważa pan, że dogadanie się, porozumienie się Donalda Tuska z Janem Rokitą jest dzisiaj niemożliwe?
Kazimierz Marcinkiewicz: Zapewne jest możliwe. Na pewno nie jest łatwe, ale nie przyniesie efektów na dziś.
Konrad Piasecki: Jak pan odchyli marynarkę, partyjna legitymacja już się tam nie znajdzie? Oddał pan legitymacje PiS?
Kazimierz Marcinkiewicz: 2 września tego roku.
Konrad Piasecki: Nie ma pan jej już? Jak się żyje bez partyjnej legitymacji? Da się żyć w ogóle?
Kazimierz Marcinkiewicz: Oczywiście, że bardzo dobrze. To jest dla mnie bardzo trudny temat, dlatego że to nie ja zrezygnowałem z PiS, tylko Jarosław Kaczyński zrezygnował ze mnie. Nie mogłem pozostać w PiS w sytuacji, kiedy zostałem w taki sposób oceniony przez Jarosława Kaczyńskiego. On zrobił dużo, aby mnie z PiS usunąć.
Konrad Piasecki: Był pan tą jaskółką, za którą polecą następne: Paweł Zalewski, Kazimierz Ujazdowski, Jerzy Polaczek?
Kazimierz Marcinkiewicz: Mam nadzieję, że nie.
Konrad Piasecki: Wierzy pan i chciałby pan jedności PiS-u?
Kazimierz Marcinkiewicz: Mam nadzieję, że ci ludzie przekonają Jarosława Kaczyńskiego, że PiS wymaga zmian, że PiS jest partią szczególną, ważną, ale partią, która musi podlegać pewnej ocenie i zmianie, musi ulec demokratyzacji.
Konrad Piasecki: Warto się kopać z tym koniem o nazwie Zakon PC?
Kazimierz Marcinkiewicz: Warto.
Konrad Piasecki:Ale to kopanie nie jest skazane na spektakularną klęskę?
Kazimierz Marcinkiewicz: Kopanie nigdy nie jest przyjemne, ale trzeba przekonywać ludzi do tego, że można pracować w polityce inaczej, że demokracja jest wartością. Demokracja wewnętrzna jest wartością także w partii. Partia, w której nie ma debaty, dyskusji, sporów zaczyna być zakonem politycznym, który nie będzie przynosił żadnych efektów. Cały czas się obawiam, że w takim kierunku zmierza teraz Jarosław Kaczyński i to jest kierunek zły.
Konrad Piasecki: Panie premierze, kiedy był pan szefem rządu słyszał pan o jakichś dokumentach obciążających Radka Sikorskiego?
Kazimierz Marcinkiewicz: Nie, absolutnie nie, nigdy.
Konrad Piasecki: Zbigniew Wassermann mówi, że one pojawiły się w czasie, kiedy Sikorski był szefem MON-u.
Kazimierz Marcinkiewicz: Oczywiście, że nie. Za moich czasów były różne dokumenty dotyczące Radka Sikorskiego, ale one tylko uwiarygodniały tego człowieka. To jest naprawdę dobry oxfordczyk, wielki patriota, człowiek świetnie przygotowany do pełnienia służby publicznej.
Konrad Piasecki: To kim miał pan być w rządzie Tuska?
Kazimierz Marcinkiewicz: Dlaczego „miałem” być?
Konrad Piasecki: To jaka w takim razie była ta oferta?
Kazimierz Marcinkiewicz: Dobra.
Konrad Piasecki: Ministerialna, wicepremierowska?
Kazimierz Marcinkiewicz: „Dobra” nie wystarczy?
Konrad Piasecki: Mnie nie, słuchaczom też nie.
Kazimierz Marcinkiewicz: To musi.
Konrad Piasecki: Kazimierz Marcinkiewicz, dziękuję bardzo.
Kazimierz Marcinkiewicz: Dziękuję.