To będzie rok wyborczy i widzimy już tabuny polityków, ustawiające się przed kamerami, by zostać sfilmowanymi z Ojcem Świętym - mówi Jarosław Gowin, publicysta Znaku, rektor WSE im. ks. Tischnera w Krakowie.
Tomasz Skory: Jak należy rozumieć dość sprzeczne sygnały, płynące z Watykanu, w sprawie pielgrzymki Ojca Świętego?
Jarosław Gowin: Jest tylko jeden człowiek, który w tej sprawie może podjąć decyzję – Jan Paweł II. Sądząc po sprzecznych wypowiedziach jego współpracowników, ta decyzja jeszcze nie zapadła.
Tomasz Skory: Z jednej strony rzecznik Watykanu, w specjalnym komunikacie stwierdza, że w tym roku, ze względu na wybory, planów pielgrzymi nie ma, a źródła nieoficjalne mówią, by nie tracić nadziei. Czy może być tak, że jedno i drugie okaże się prawdą?
Jarosław Gowin: Tak, rzecznik Watykanu powiedział, że wizyta nie jest zaplanowana, nie powiedział, że do niej nie dojdzie. Na razie nie ma jej w planach. Ale nie jest przesądzone. Znając przywiązanie papieża do Polski, jego upór w tych sprawach, on może postawić na swoim i wbrew woli współpracowników przyjechać do Polski. Pamiętajmy, że Watykan to nie jest sztab generalny wojska, tam się nie wydaje rozkazów. Sprzeczne wypowiedzi współpracowników papieża są o prostu wyrazem ich prywatnych opinii.
Tomasz Skory: Można by się zapytać, skąd to zamieszanie. Do tego niepokoju doszło nazajutrz po ogłoszeniu przez marszałka Sejmu możliwego terminu wyborów, 19 czerwca, i parę godzin po proteście opozycji, powołującej się właśnie na papieskie plany. Czy może być tak, jak pisze jedna z gazet: „Przez polityków papież nie przyjedzie do Polski”. Może tak być?
Jarosław Gowin: Tak. Pamiętajmy, że w listopadzie prymas Polski zapowiedział, że o ile do pielgrzymki dojdzie, to wypadnie ona 19 czerwca. Na początku stycznia marszałek Sejmu proponuje tę samą datę na wybory. To bardzo niefortunna koincydencja. Poza tym, to będzie rok wyborczy i widzimy już oczyma wyobraźni te tabuny polityków, ustawiające się przed kamerami, by zostać sfilmowanymi z Ojcem Świętym. Jest ryzyko instrumentalizacji tej o jednej i po drugiej stronie. Przeszłości obecność papieża w Polsce była wykorzystywana politycznie przez polityków lewicy i prawicy. Tak samo może być w tym roku. Nie dziwię się więc, że w Watykanie są poważne wątpliwości, czy papież powinien w tej sytuacji przyjeżdżać do Polski.
Tomasz Skory: Można się domyślać, że komunikat Watykanu został w takiej sytuacji wymuszony przez oczekiwane wydarzenia w Polsce.
Jarosław Gowin: Związek jest dość oczywisty, ale nie przesądza sprawy. Może się zdarzyć, ze papież przyjedzie do Polski, niekoniecznie w czerwcu. 31 sierpnia przypada bardzo ważna dla Polski rocznica – 25. rocznica powstania „Solidarności”. Jan Paweł II był jej duchowym ojcem, do dziś ciągle podkreśla duchowe znaczenie tego wydarzenia i nie zdziwiłbym się, gdyby pod koniec sierpnia w Polsce się pojawił.
Tomasz Skory: Ale to będzie po jednych wyborach, ale przed drugimi – prezydenckimi.
Jarosław Gowin: Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, kiedy będą te wybory parlamentarne. Jak wiadomo, SLD z rozmaitych powodów się waha. Ma pan rację – w sierpniu również ta pielgrzymka może być wykorzystana politycznie. Ale trudno. Jan Paweł II w przeszłości wielokrotnie dawał dowód na to, że potrafi przekraczać takie narodowe waśnie i sfary polityczne. Sądzę, że wszystkim byłoby potrzebne, byśmy znów mogli ogrzać się w cieple tego człowieka, byśmy mogli znów poczuć się na chwilę choć lepszymi i stać się lepszymi.
Tomasz Skory: Warto zwrócić uwagę przy tym zamieszaniu, że Watykan zareagował bardzo szybko i zdecydowanie. Po drugie, chyba bezprecedensowo wiążąc zapowiedź, nie ma planów pielgrzymki z faktem planowanych wyborów. Papieżowi zdarzało się odwiedzać kraje, gdzie odbywały się wybory. Także w Polsce był w roku 1997. Może to jest odcięcie się, czy rodzaj ostrzeżenia naszej klasy politycznej – panowie, nie wykorzystujcie mnie.
Jarosław Gowin: Tak, to jest sygnał – panowie, brzydko się bawicie. Tak naprawdę uważam, że Watykanowi chodzi o stan zdrowia papieża, czy pozwoli mu on na bardzo wyczerpującą pielgrzymkę. Papież nigdzie się nie oszczędza, ale w Polsce rzuca te resztki energii, zdrowia na szalę i oddaje się nam cały.
Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.