Prezydent Kwaśniewski nie powinien pojawić się w Moskwie. Powinien, tak jak Putin, brać pod uwagę nastroje rodaków, a ten jak wiadomo, nie pojechał na pogrzeb Jana Pawła II, bo nie chcieli tego Rosjanie – mówi prof. Władysław Bartoszewski.
Tomasz Skory: Papież – Polak był dla wielu Polaków powodem do dumy, ale po doświadczeniach historycznych papież - Niemiec może budzić kontrowersje, mieszane uczucia. Co powiedziałby pan ludziom, którzy wskazują bardzo wymowne zdjęcie młodziutkiego Jospeha Ratzingera w mundurze Hitlerjugend?
Władysław Bartoszewski: To nie jest mundur Hitlerjugend tylko dosłownie mundur Wehrmachtu – pomocniczej służby, do której wciągano, wcale nie pytając szesnastoletnich czy siedemnastoletnich chłopców w końcu wojny. Mieli szczęście jak jeszcze nie było boju o Berlin, co znamy z przekazów kronikarskich i filmowych, oni zostali wciągnięci do strzelania w ostatniej chwili. To była rzeź bezsensowna i deprawująca – ich tak samo, bo znieczulająca na nieszczęścia. Natomiast jeżeli Karol Wojtyła już w 1979 r. w kilka miesięcy po rozpoczęciu swojego pontyfikatu, rozmawiał z Ratzingerem i proponował mu przyjście do Rzymu do pracy, to na pewno Karol Wojtyła nie zbyt mało wrażliwy w odniesieniu do tradycji i historii Polski, bo w końcu on był z pokolenia, które doświadczyło okrucieństw wojny w wieku studenckim, a nie z czytania lektury czy z opowiadań.
Jeżeli on uważał tego człowieka za wiarygodnego i zaufanego w sprawach dla niego najważniejszych – teologicznych, prawniczych. On był filozofem, a Ratzinger – był głównie teologiem. Tu się bardzo dobrze dopełniali. Jeżeli znalazł w nim partnera, to ja bym miał tyle zaufania do Karola Wojtyły, że nie podawałbym w wątpliwość słuszności jego sądu tak konsekwentnego, że kiedy Ratzinger ukończył 75 lat trzy lata temu i podał się do dymisji, Wojtyła powiedział mu, że ma zostać z nim. W ogóle nie przedłużył mu warunkowo, czy na jakiś czas, tylko bezwarunkowo żądał, żeby był.
Tomasz Skory: To nie pozostawia rzeczywiście żadnych wątpliwości. Skoro już zacząłem o tej bolesnej historii: za dwa tygodnie prezydent Kwaśniewski weźmie udział w moskiewskich obchodach zakończenia II wojny światowej. Czego pan oczekuje po prezydencie, który znajdzie się w kraju nazywającym pakt Ribbentrop-Mołotow układem obronnym?
Władysław Bartoszewski: Prezydent Kwaśniewski ani ci inni politycy, nie będą mieli żadnej możliwości wypowiadania się, wygłaszania odczytów w Moskwie, robienia publicznego aktu dyplomatycznego innego, niż protokół to przewidzi. Swoją obecnością będą akceptowali koncepcję rosyjską. Koncepcja rosyjska to jest koncepcja, pamiętajmy o tym, zasadna dla nich, obchodów rocznicy zakończenia wielkiej wojny narodowej, rozpoczętej 22 czerwca 1941 r. wiarołomną agresją Niemiec na ich sojusznika, z którym Niemcy były zobowiązane zobowiązaniami traktatowymi. Traktat o przyjaźni i granicy na trupie Polski z 1939 r. był umowy o nieagresji, czyli paktu Ribbentrop-Mołotow. Po nim Niemcy wiarołomnie napadli na sojusznika. Związek Sowiecki poniósł ogromne straty. Miliony jego obywateli cierpiało, ginęło w kacetach w niewoli, potem na frontach. My pamiętamy o tych ludziach, ale my nie mamy powodu przyjmować tej wykładni dziejów, że była jakaś wojna. Ta wojna nie była jakaś, a od 1 września 1939 r., kiedy Polska zaatakowana przez agresora, będącego w spisku politycznym z drugim agresorem, który zaczął działać 17 dni później. Polska stawiła opór i stawiała go do 8 maja 1945 r. na wielu frontach: na lądzie, morzu i powietrzu. To jest nasza rocznica końca wojny. To nie jest respektowane. To nie jest mówione ani wspominane. Wręcz przeciwnie. My się nie musimy o to obrażać, ale nie musimy tego firmować. Zakończyłbym ten wywód w ten sposób: uczmy się od ludzi, którzy potrafią szanować godność swojego narodu. Pan Putin jako prezydent Federacji Rosyjskiej na pewno cenił i szanował osiągnięcia ogromne Jana Pawła II. Jeżeli nie pojechał do Watykanu, a na ogół wszędzie jeździł, to nie pojechał dlatego, że znaczna część jego opinii publicznej była przeciwko katolicyzmowi i Janowi Pawłowi II. Prezydent Kwaśniewski lekceważy we wszystkich rankingach, wypowiedzi dominującej części opinii publicznej przeciwko bezproblemowemu święceniu w formule przyjętej nie przez nas dnia 9 maja. Pan Putin wysłał premiera. A co nam szkodzi, skoro on nam wskazał taką drogę zachowania godności własnej, naśladować coś mądrego i poprzestać na wysłaniu premiera czy ministra obrony. On sam ten wzór stwarza międzynarodowego traktowania spraw drażliwych i trudnych dla niego. Ta sprawa jest drażliwa i trudna dla nas.
Tomasz Skory: Pod rozwagę panu prezydentowi.