Gdy w 2014 roku Rosja po raz pierwszy zaatakowała Ukrainę, Donald Tusk powiedział, że Polska nie będzie się w to angażować - mówił w Rozmowie w południe wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Polityk Suwerennej Polski uważa, że gdyby Tusk był premierem w lutym 2022 roku, sytuacja by się powtórzyła. "Jestem przekonany, że Donald Tusk jako premier nie pomógłby Ukrainie" - powiedział Kaleta.
Nie milkną dyskusje na temat ustawy o powołaniu komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich. Roch Kowalski pytał Sebastiana Kaletę, czy rząd nie wycofa się ze swojego pomysłu.
Sprawy wpływów Rosji na polskie życie publiczne powinny być wyjaśnione. Zresztą cały pomysł wynikał z propozycji i apelu Donalda Tuska. Tusk chowa teraz głowię w piasek. Straszy opinię międzynarodową również jakimiś kłamstwami, że w Polsce nie będzie demokracji. Ale wypada zapytać "dlaczego". Bynajmniej nie przez przepisy tej ustawy w mojej ocenie. Bo tylko zacytuję jedną kluczową wypowiedź z początku rządów premiera Donalda Tuska:
"Chcemy aby Rosja stała się ważniejszym niż do tej pory partnerem Polski. Zarówno w kontekście gospodarczym, politycznym jak i bezpieczeństwa". I po tych słowach media rosyjskie pisały "nasz człowiek w Warszawie'" - mówił Kaleta.
I ta komisja mogłaby wyjaśnić taką oto rzecz: Pan Sikorski kiedyś powiedział, że Władimir Putin proponował Donaldowi Tuskowi rozbiór Ukrainy. Donald Tusk miał milczeć. A może są jakieś materiały, które powinny ujrzeć światło dzienne w związku z tym. Może są jakieś notatki, które potwierdzają albo zaprzeczają doniesieniom Radosława Sikorskiego - dodawał polityk.
Prowadzący pytał, czy w ogniu krytyki ze strony Amerykanów, ze strony Unii Europejskiej i polskich prawników, PiS, Suwerenna i rząd będą konsekwentnie dążyć do powstania komisji.
W mojej ocenie ta komisja powinna była powstać dawno temu. To jest również ocena Suwerennej Polski. Forma komisji śledczej, czy komisji jako formy administracyjnej była decyzją PiS. My popieramy obie formy. Sprawy są zbyt ważne by dyskutować o formie. Natomiast forma tej komisji administracyjnej, weryfikacyjnej, argumenty (za nią przemawiające - przyp. red.) PiS są przez nas do zaakceptowania. I w sprawie tych zagrożeń, które opozycja kłamliwie podnosi - jakieś koszmary, koniec demokracji, koniec praworządności, jakieś trybunały ludowe - to są wszystko fałsze. Ta komisja ma pokazać Polakom, kto i jakie decyzje podejmował w sprawie Rosji - tłumaczył wiceminister.