Taki surowy i kuriozalny wyrok wydał właśnie sąd w republice Chakasja. Sąd w Czernogorsku był bezlitosny dla mężczyzny który kilka razy włamał się do kurnika. Stratę czterech kur oszacowano na 1200 rubli, czyli równowartość 120 polskich złotych.
Skazany nigdzie nie pracował i kradł z głodu. Do przestępstwa się przyznał i nawet ochoczo demonstrował śledczym, w jaki sposób zakradał się do kurnika. Ponieważ już wcześniej był skazany i warunkowo zwolniony, czernogorski sąd wydał tak surowy wyrok, do tego miejscem odbywania będzie kolonia o zaostrzonym reżimie.
Obrońcy praw człowieka nie dowierzają i nazywają podobne działania powrotem do stalinowskich czasów, gdy za podobne historie można było spędzić kilka zim na Kołymie.
Jednak nie ma się czemu dziwić, tak działają w Rosji sądy. Ci, którzy zdołali ukraść miliardy są szanowanymi biznesmenami. Podobnie równie szanowani i bezkarni są milicjanci i urzędnicy żyjący z łapówek . Ci, którzy ukradną kurę lub puszkę piwa trafiają za kraty, bo sądy skazywać muszą. Ostatnio były doradca Władimira Putina i ekonomista Michaił Dieliagin przypomniał, że w czasie stalinowskiej Wielkiej Czystki sądy uniewinniały 10 procent oskarżonych. Sądy we współczesnej Rosji uniewinniają zaledwie 2 procent podejrzanych. Te procenty mówią same za siebie. Reguła jest taka, że za kraty trafiają ci, których nie stać nie tylko na dobrego adwokata, ale i na łapówki dla prokuratorów i sędziów. Są wyjątki jak Michaił Chodorkowski były właściciel Jukosu, ale to już inna kategoria spraw, z teczki „osobiści wrogowie Putina”.