"Rosja, podobnie jak w przeszłości, ma swoich agentów w Polsce; w naszym kraju funkcjonują też tzw. pożyteczni idioci Kremla, czyli nieświadomi agenci wpływu działający na korzyść Moskwy" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM politolog Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Przemysław Żurawski vel Grajewski, który był gościem Roberta Mazurka, wyraził pogląd, że Rosja ma swoich agentów w Polsce i "szpieguje" na kraj.
Mówiąc o szpiegowaniu, trzeba rozróżnić dwie rzeczy - pozyskiwanie informacji i wpływanie na decyzje, a zatem opanowywanie osób, czy to poprzez ich przekupywanie, czy szantażowanie, czy też wykorzystywanie ich nieświadomości, sterowanie pewnymi procesami. Sądzę, że ten drugi rodzaj aktywności służb specjalnych z rosyjskiego punktu widzenia jest znacznie ważniejszy - powiedział politolog.
Według niego, w ten sposób Rosjanie ingerowali już w sprawy polskie w przeszłości. Przed pierwszym rozbiorem mieliśmy trzy szlacheckie konfederacje, czyli stowarzyszenia szlachty - jedną protestancką w Toruniu, jedną prawosławną w Słupsku i jedną katolicką w Radomiu i one nawzajem ze sobą walczyły. Wszystkie były założone przez pułkowników wysłanych przez ambasadora rosyjskiego, po czym wkroczyły wojska rosyjskie w charakterze - jakbyśmy dziś powiedzieli - "mirotworców" - mówił ekspert.
Podobnie - jak dodał - jest obecnie w Mołdawii. Istnieją tam dwie organizacje - jedna LGBT, a druga czarnosecinno-prawosławna. Na czele obu stoją agenci rosyjscy i zarządzają konfliktem, pokazując Mołdawianom jak zgniły jest Zachód, a Zachodowi - jak wsteczna jest Mołdawia. I na tym raczej polega działalność tych służb - zaznaczył Żurawski vel Grajewski.
Jego zdaniem, w Polsce mamy też do czynienia z tzw. pożytecznymi idiotami Kremla, czyli nieświadomymi agentami wpływu. Rosjanie są bardzo dobrymi specjalistami od - jak to się mówi żargonem współczesnej nauki politologicznej, zajmującej się tym wycinkiem - targetowania celów, a zatem dostosowywania własnego przekazu do kodu kulturowego odbiorcy - przekonywał politolog.