"Wszystko wskazuje na to, że dzisiejsze spotkanie w Ramstein nie będzie przełomowe. Ukraina potrzebuje znacznie więcej, niż te deklaracje, które słyszeliśmy i które możemy podejrzewać, że dzisiaj padną. Problem jest zawsze ten sam, co 24 lutego: Za mało i za wolno (pomocy dla Ukrainy - przyp. red.)" - mówi w Porannej rozmowie w RMF FM dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk dodając jednak: "Armia ukraińska jest w stanie prowadzić wojnę obronną dzięki dostawom broni z Zachodu. Bez tego Ukrainy już by dzisiaj nie było".
My myślimy, że wszyscy patrzą na tę wojnę oczami polskimi, litewskimi, łotewskim czy czeskimi. Tak nie jest. To my jesteśmy słusznie przekonani, że to jest wojna, która zmienia wszystko w regionie, która wywraca całe bezpieczeństwo, porządek międzynarodowy w tej części świata. Natomiast Francuzi, Włosi, Niemcy - wcale tak nie uważają. (...) Wielu polityków zachodnioeuropejskich cały czas nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji - ocenia gość Porannej rozmowy w RMF FM.
Konończuk mówi, że "wiele na to wskazuje, iż Rosjanie, którzy byli w stanie zmobilizować kilkaset tysięcy poborowych w ciągu ostatnich tygodni, przygotowują się do kolejnej fazy ofensywy". Główne podejścia rosyjskie jest następujące: w ciągu ostatnich 11 miesiącach wojny uderzyliśmy. Okazuje się, że za słabo. Co trzeba zrobić? Trzeba uderzyć mocniej - stwierdza dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dodając, że "cele rosyjskie się nie zmieniają. Putin i jego koledzy cały czas uważają, że oni tą wojnę są w stanie wygrać". A czy Rosjanie są w stanie odnieść zwycięstwo? Myślę, że są w stanie wygrać. To oczywiście zależy od tego, czy Zachód będzie w stanie dostarczać Ukrainie takiej broni, jakiej ona potrzebuje. (...) To jest cały czas za mało - podkreśla Konończuk.
Ocenia, że "widzimy wreszcie, iż sankcje na Rosję, szczególnie naftowe, zaczynają przynosić skutek". Skumulowany efekt sankcji, szczególnie jeśli chodzi o spadek dochodów do budżetu rosyjskiego, głównie tych naftowych czy surowcowych, on już jest odczuwalny, będzie się pogłębiał - mówi Konończuk zapewniając, że "Rosjanie zaczynają się już martwić".