Jeśli sigma o sobie myśli, że jest sigmą, to już nie jest sigmą - tak o Młodzieżowym Słowie Roku 2024 mówił w Porannej rozmowie w RMF FM prof. Jerzy Bralczyk. "Niech ludzie mówią, jak chcą, a ja będę po swojemu mówił, że pies zdycha" - komentował "aferę" sprzed kilku miesięcy językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu SWPS. Nie zabrakło też rozważań nad "ministrą".

"Sigma" w slangu młodych ludzi oznacza osobę odnoszącą sukcesy, pewną siebie, wybitną, którą można podziwiać. I właśnie to słowo - decyzją internautów - zostało niedawno Młodzieżowym Słowem Roku 2024.

Jeśli sigma o sobie myśli, że jest sigmą, to już nie jest sigmą. Trochę tak, jak prawdziwy mężczyzna nie powinien wiedzieć, że jest prawdziwym mężczyzną, bo to sprawia, że już nie jest prawdziwym mężczyzną - skomentował prof. Jerzy Bralczyk.

Podoba mi się, że te greckie litery ciągle są w modzie - dodał. Pytany, czy interesuje go slang młodzieżowy, podkreślał, że media tak nadają rozgłos tym słowom, że "nie sposób się tego nie dowiedzieć".

Prof. Bralczyk: Jesteśmy leniwie zeświecczeni

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Czy to "święta", "Boże Narodzenie", "gwiazdka"? Będziemy obchodzić "święta" - ocenił gość RMF FM. 

"Boże Narodzenie" precyzuje święta, ale już nie bywa dopowiadane. "Boże Narodzenie" strasznie długo brzmi. "Wielkanoc" jest krótsza i dlatego łatwiejsza do mówienia - dodał prof. Bralczyk.

Robert Mazurek pytał swojego gościa, czy fakt, że nie mówimy o "Bożym Narodzeniu", to lenistwo czy zeświecczenie. Myślę, że jesteśmy leniwie zeświecczeni. Zeświecczenie też jest często efektem lenistwa. Wiara, praktykowanie wiary wymaga pewnego zaangażowania - stwierdził językoznawca.

Prof. Bralczyk: Ja będę mówił po swojemu, że pies zdycha

W rozmowie pojawił się też temat "afery", która wybuchła latem, gdy prof. Bralczyk w jednym z programów powiedział m.in. o zdychaniu, a nie umieraniu zwierząt, a także o tym, że nie podoba mu się sformułowanie o ich adoptowaniu. Jego słowa wywołały wówczas lawinę komentarzy, a także oburzenia wielu osób.

Dowiedziałem się o tym od ludzi, którzy mnie pocieszali, żebym się nie martwił, a ja nie wiedziałem, czym się mam nie martwić - mówił dziś w RMF FM prof. Bralczyk.

Czy zaadoptowałby pan pszczołę? - pytał prowadzący. Ci, którzy są adoptowani albo ci, którzy byli adoptującymi, mogą się czuć nieswojo, kiedy dowiedzą się, że nie tylko człowiek, ale i kot może podlegać adopcji - powiedział.

Niech ludzie mówią, jak chcą, a ja będę po swojemu mówił, że pies zdycha - podsumował znawca języka polskiego.

Prof. Bralczyk o słowie "ministra"

Prof. Bralczyk pytany był też o coraz częściej używane feminatywy, przede wszystkim popularną w polityce "ministrę". Jeszcze ciągle wydaje mi się to nienaturalne. Język powinien być naturalny, ale naturalne dla każdego może znaczyć co innego. To subiektywna sprawa - ocenił.

"Ministra" jeszcze trochę mi przeszkadza, zwłaszcza jeśli mowa jest o funkcji, a nie o osobie. Jeśli mówimy o osobie, to tak, ale ktoś jest ministrą - już mi trochę źle brzmi - powiedział gość RMF FM.

Opracowanie: