"Joe Biden miał pewną wypowiedź negatywną na temat obecnej sytuacji w Polsce. W jego otoczeniu jest wielu doradców, którzy mają do Polski poważne pretensje. To zapewne znajdzie przełożenie na decyzje czy wystąpienia samego prezydenta" - ocenił w Porannej rozmowie w RMF FM amerykanista prof. Zbigniew Lewicki. "Nie wiem, czy Trump lubił prezydenta Dudę - być może tak. Być może lubił tłumy wiwatujące na jego cześć jak był w Polsce... To była kalkulacja polityczna. Trump chciał mieć z Polską jak najlepsze relacje jako równoważnik do kiepskich relacji z Niemcami. Biden tego nie będzie potrzebował, bo będzie otwierał się na Europę" - dodał gość RMF FM.
Zachowanie mediów społecznościowych wobec prezydenta Trumpa to jest absolutny skandal, dopuszczalny prawem amerykańskim - to jest paradoks - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM amerykanista prof. Zbigniew Lewicki. Można ograniczyć wolność słowa w pewnych sytuacjach - te firmy z tego skorzystały. To jest czysto biznesowa, paskudna zagrywka - dodał.
Trump bardzo wiele zrobił, bez porównania więcej niż jego poprzednik Barack Obama i bez porównania więcej niż wielu innych prezydentów - zauważył w Porannej rozmowie w RMF FM amerykanista prof. Zbigniew Lewicki. Nie chodzi mi o Polaków. Zniesienie wiz to nie on tylko Kongres itd., a właściwie pani ambasador, która trochę upiększyła statystyki. Ja mówię o jego autentycznych osiągnięciach i wewnętrznych, i zagranicznych, które połowa wyborców docenia. Proszę pamiętać, że na niego zagłosowało ponad 70 mln ludzi - tłumaczył gość Roberta Mazurka.
Trump mi imponował, niewątpliwie tak jest - mówił o odchodzącym prezydencie USA w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM prof. Zbigniew Lewicki. Amerykanista z UKSW podkreślał, że "będzie mu żal nietuzinkowego prezydenta". Kogoś, kto robi niespodziewane rzeczy i kto naprawdę potrafi realizować swoje zamysły. Nie będzie mi żal oczywiście człowieka, który zachowuje się w sposób niegrzeczny, niekulturalny, a przede wszystkim krzywdzący jego samego - stwierdził.
Robert Mazurek pytał swojego gościa o to, na czym teraz powinno zależeć Polsce w relacjach z sojusznikiem zza Oceanu. Główną kwestią powinna być według eksperta zwiększenie obecności wojsk USA w naszym kraju. Zagrożenie ze wschodu jest realne - podkreślał Lewicki. Oczywiście, są drobne sprawy (do załatwienia w naszych relacjach - red.) - zaznaczył, wymieniając wśród nich budowę elektrowni atomowej. Amerykanie akurat są tutaj dość kiepskim partnerem, bo oni sami u siebie od dawna żadnej elektrowni nie wybudowali - mówił. Ameryka nam nie jest potrzebna na co dzień. Ameryka jest nam potrzebna na wszelki wypadek - skwitował gość RMF FM.
Robert Mazurek, RMF FM: Korzystamy z usług pana profesora, bo rzeczywiście będziemy rozmawiać o inauguracji prezydentury Joe Bidena, która właśnie dzisiaj w Waszyngtonie. Waszyngton jeszcze śpi, ale będzie to zupełnie inna inauguracja niż wszystkie. Owszem, zaśpiewają gwiazdy, ale zamiast wiwatujących tłumów będą tylko chorągiewki i 26 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej.
Prof. Zbigniew Lewicki: No tak, będą flagi... Co można powiedzieć? To nie jest wynikiem samego tylko zachowania Trumpa czy jego zwolenników, którzy wiemy co zrobili 2 tygodnie temu. Jest pandemia i wszyscy się obawiali, że taki tłum, gdzie na pewno nie byłoby dwóch metrów odstępu pomiędzy jego uczestnikami, jest po prostu groźny. To, co jest nowego, to oczywiście nieobecność samego Trumpa. Ale fakt, że nie ma zwyczajowych widzów, bo tak to trzeba powiedzieć, tłumów, które by pod Kapitolem entuzjastycznie witały nowego prezydenta, to było wiadomo od bardzo dawna.
Wiadome było, że będzie inaczej. Jest rzeczywiście w tej chwili to wszystko jeszcze w takiej atmosferze strachu, że powtórzy się to, co było 2 tygodnie temu, czyli sytuacje, kiedy tłum się wdziera do Kapitolu. Trump odchodzi w niesławie. Prawda, panie profesorze?
Do końca o tym nie jestem przekonany.
Ja wiem, że pan profesor go bardzo lubi, to rozumiemy. Rozumiem, że sympatia odwzajemniona, ale..
Nie wiem, czy go lubię. Oczywiście. Dzwoni do mnie co rano powiedzieć "dzień dobry". Ale, pomijając to, to wie pan, on naprawdę bardzo wiele zrobił. Bez porównania więcej niż jego poprzednik Barack Obama i bez porównania więcej niż wielu innych prezydentów.
Ale to chyba nie ma w tej chwili żadnego znaczenia, bo opinia publiczna jest przekonana, że jest inaczej. To jest trochę tak, jak z Nixonem. Odchodził w niesławie. Dopiero po latach zaczęto przyznawać mu w niektórych sprawach rację. I co z tego, że dla nas Polaków Trump był dobrym prezydentem, bo nam zniósł wizy, bo zwiększył obecność wojskową w Polsce? Ale i tak żyjemy skandalicznymi historiami z Kapitolu.
Przede wszystkim nie chodzi mi o Polaków, bo zniesienie wiz to nie on, tylko Kongres itd., a właściwie pani ambasador (Georgette Mosbacher, ambasador USA w Polsce - przyp. red.), która trochę upiększyła statystyki. Nie mówię o Polsce. Mówię o jego autentycznych osiągnięciach i wewnętrznych, i zagranicznych, których połowa mniej więcej wyborców docenia. Proszę pamiętać, że na niego zagłosowało ponad 70 milionów ludzi. To oczywiście nie jest więcej niż połowa. Jest to trochę mniej niż połowa, ale to nie jest tak, że cała opinia, tak jak przy Nixonie, jednak ogólnie panowała negatywna opinia, bo popełnił przestępstwo. Tak tutaj społeczeństwo amerykańskie jest podzielone. Nie generalizowałbym aż tak bardzo.
Donald Trump w każdym razie będzie dzisiaj nieobecny. Będzie wielkim nieobecnym. Wyjeżdża, wylatuje na Florydę. Tam będzie mieszkał. W Białym Domu zamieszka Joe Biden. Pan powiedział na początku listopada, kiedy rozmawialiśmy, że dla "Polski lepszy byłby Trump. Bez dyskusji, Joe Biden nas nie lubi". Czy to to oznacza, że nadchodzą złe czasy dla Polski?
Może złe to nie. Tylko nie bardzo dobre. Za czasów Trumpa były bardzo dobre czasy z powodu nie tylko sympatii do Polski, ale przede wszystkim antypatii do Niemiec i pewnej chęci zrównoważenia siły Niemiec w Europie. Joe Biden miał pewną wypowiedź negatywną na temat obecnej sytuacji w Polsce, ale przede wszystkim w jego otoczeniu jest wielu doradców, którzy mają do Polski poważne pretensje, a to zapewne znajdzie przełożenie na decyzje czy wystąpienia samego prezydenta. I tylko tyle.
Czy to też oznacza, że kończy się taka epoka polityki sentymentalnej? Bo Trump ewidentnie lubił osobiście Andrzeja Dudę. Tutaj już pewnie takich relacji nie będzie. I to nie tylko, dlatego że Joe Biden ma syna starszego niż polski prezydent. Ale też dlatego, że jest innym człowiekiem.
O kwestii wieku nie rozmawiamy, bo to jest ageizm.
Coraz bardziej się z panem zgadzam, panie profesorze, oczywiście.
(śmiech) Wie pan, co znaczy upływ czasu. Otóż powiem w ten sposób: Nie wiem, czy Trump lubił prezydenta Dudę. Być może tak, być może lubił po prostu te tłumy wiwatujące na jego część, jak był w Polsce, a może coś jeszcze innego, ale to była kalkulacja polityczna. On chciał mieć z Polską jak najlepsze relacje, jak powiedziałem, jako równoważnik do kiepskich relacji z Niemcami.
Biden nie będzie tego potrzebował, tak?
Nie będzie potrzebował, bo będzie otwierał się na Europę. Tyle tylko, że takie hasła "otwieram się", "naprawiam", itd. to znamy z początku prezydentury Obamy, który też wszystko obiecywał...
Na dzień dobry dostał nagrodę Nobla. Na zachętę, jak mówiono.
... ze wszystkimi będzie rozmawiał, itd. I nic kompletnie z tego nie wyszło. Trump tego typu obietnic nie składał, ale dużo zrobił.
To, co się dzieje w tej chwili w Stanach, to oprócz tego, że widzimy oczywiście inaugurację w absolutnie niezwykłej sytuacji, to także kolejne rekordy koronawirusa. W Europie, w stolicach europejskich, pojawiła się zresztą plotka, że Pfizer, wielka korporacja farmaceutyczna, która siedzibę ma na Manhattanie, tak naprawdę celowo nie chce nam dać teraz więcej szczepionek, bo wszystkie te szczepionki rzuca na amerykański rynek, bo wielki plan Bidena będzie taki, żeby w ciągu 100 dni zaszczepić jak najwięcej Amerykanów. To pewnie jest plotka, to w ogóle nie ma znaczenia, ale pokazuje, jak wielką moc mają w tej chwili międzynarodowe korporacje, i że bardzo poważni ludzie wierzą w tego typu historie.
Kolejna teoria spiskowa, prawda. Jakoś nie lubię teorii spiskowych i nie przywiązuję do nich nadmiernej wagi. To, co robi Pfizer, jest oczywiście dziwne, ale myślę, że bardziej w kontekście mówmy o, jak rozumiem, rozmowa czy umowie między Pfizerem a Chinami. On ma wysyłać przecież do Chin. No, niewiele, jak na Chiny, ale wiele jak na nasze potrzeby, kilkaset milionów szczepionek. I prawdopodobnie to powoduje, że nie starczyło szczepionek dla Unii Europejskiej.
My tego nie wiemy. Ja raczej rzuciłem to jako przykład tego, w co wierzy w tej chwili świat. Świat wierzy w coś, co zresztą też czasami widać, bo to nie tylko jest kwestia wiary w spiskowe teorie. Że międzynarodowe korporacje mają jakąś potężną siłę. No proszę zobaczyć, że Twitter, Google, Facebook wszystkie możliwe portale społecznościowe zbanowały urzędującego w końcu prezydenta Stanów Zjednoczonych. I co się stało? No nic się nie stało. Pokazały, że mogą.
Jeżeli ktoś tego nie wiedział, że są korporacje międzynarodowe, to akurat teraz się tego nie dowie. To było wiadomo od dawna. A zachowanie mediów społecznościowych wobec prezydenta Trumpa, to oczywiście absolutny skandal dopuszczalny prawem amerykańskim. I to jest paradoks, że można ograniczyć wolność słowa w pewnych sytuacjach. Te firmy z tego skorzystały, bo liczą, że gros ich członków, uczestników, to pochwali. To jest czysto biznesowa, paskudna, ale czysto biznesowa zagrywka.