"Przez ostatnie lata w ogóle nie dbano o dzieci i młodzież, nie dbano o strategie szkoleniowe. Nie mamy następców Tomka Sikory - biathlon męski leży. Nie mamy następczyń Justyny Kowalczyk - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM minister sportu, Witold Bańka. "Ministerstwo na przestrzeni ostatnich lat nie wymuszało na związkach sportowych przygotowania strategii szkoleniowych. Minister Drzewiecki hasał po cmentarzach, pan Biernat biegał po spotkaniach partyjnych. Pani minister Mucha dbała o to, żeby były świeże kwiatki w recepcji i wygodnie Madonna miała na stadionie. My dbamy o to, żeby był sport dzieci i młodzieży" - dodał. „Przyznam szczerze, że podchodzę z daleko idącym dystansem do tego rodzaju inicjatyw” – stwierdził minister sportu pytany o pomysł, by w 2030 roku zimowe igrzyska olimpijskie odbyły się w Karkonoszach. „Jeśli mamy coś robić to zróbmy to dobrze. Potrzebna jest analiza SWOT, potrzebny jest biznesplan, strategia...” – podkreśla Bańka. „Jeśli mamy organizować imprezy to naprawdę przygotujmy się do tego - my to potrafimy robić, natomiast zróbmy to z głową” – dodał.

Robert Mazurek: Zaczynamy od sportu, a raczej od ogromnego sukcesu 3:1 i właściwie prosta droga na mistrzostwa świata?

Witold Bańka: Tak, to prawda, fantastyczny wynik. Myślę, że wszyscy byliśmy świadkami wspaniałej, narodowej wspólnoty. Z tego co wiem, to ponad pół miliona Polaków zgłosiło chęć obejrzenia meczu Polska-Rumunia na żywo na Stadionie Narodowym.

A pan widział na żywo.

Tak, byłem świadkiem wspaniałego meczu. Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa.

Schodził pan do szatni, bratał się z piłkarzami?

Nie, nie. Byłem na trybunach. Nie byłem w szatni.

Proszę powiedzieć, bo jeszcze nie jesteśmy zakwalifikowani, a już dzielimy medale. Komentatorzy sportowi mówią, że - nie bójmy się tego powiedzieć - pojedziemy do Rosji po medal, a kto wie, może nawet po mistrzostwo.

Spokojnie, ten balon na pewno będzie pompowany, żeby nie powiedzieć nomen omen bańka. Spokojnie, wyniki, mecze rozstrzygają na murawie. Mamy oczywiście naprawdę fantastyczną drużynę, jesteśmy w czołówce rankingu FIFA. Jest szansa, że będziemy na siódmym miejscu. 

A tak między nami mówiąc, ten ranking to jakaś ściema jest. My jesteśmy naprawdę lepsi od Hiszpanii czy Włoch?

Wie pan, to jest algorytm i składowa wielu rezultatów, także tych poprzednich spotkań. To jest bardzo ważne o tyle o ile pierwsza siódemka plus gospodarz będą w pierwszym koszyku.

O tym chciałem powiedzieć. Mamy szansę na, żeby być rozstawieni?

Tak. Dlatego to jest bardzo ważne. Jeśli w listopadowym rankingu będziemy w tej czołówce będziemy w tej pierwszej siódemce plus gospodarz Rosja, to będziemy w pierwszym koszyku, a to może być naprawdę bardzo korzystne rozwiązanie w kontekście losowania grupy, więc ja bym tego rankingu tak nie lekceważył. On nie jest czysto statystyczny, nie tylko prestiżowy, bo może się okazać, że będzie miał wpływ na to, z kim będziemy grali.

Ale ostatecznie to nie rankingi grają tylko piłkarze.

Oczywiście, zdecydowanie.

Który z zawodników się panu najbardziej spodobał? Zrobił największe wrażenie na boisku?

Myślę, że tutaj to nie jest żadna tajemnica, że absolutnym terminatorem...

Tylko proszę nie powiedzieć, że Robert Lewandowski...

... jak powiedział prezes Boniek, terminatorem okazał się Robert Lewandowski, fantastycznie grał Zieliński, doskonale rozprowadzał grę, to jest młody zawodnik, przed nim przyszłość i tutaj też komentatorzy byli zgodnie, że ten mecz, to on był takim cichym bohaterem, mimo że Robert przyćmił z racji hattricka jego osobę, ale faktycznie prowadził fantastycznie grę naszych reprezentantów.


Przyćmił "jego osobę". Za mówienie "jego osobę" i "moja osoba" ja morduję zwykle, ale zamorduję pana po programie. Na razie jednak porozmawiamy o olimpiadzie. Po tym, jak Kraków nie organizuje olimpiady zimowej, Karkonosze zgłosiły się do tego wyścigu. Uwaga: Karkonosze 2030. Inauguracja olimpiady miałaby być we Wrocławiu.

Igrzysk olimpijskich. Olimpiada to jest ten czas pomiędzy.

Tak jest, te 4 lata.

Dokładnie.

Igrzysk olimpijskich którejśtam olimpiady we Wrocławiu i w Pradze, a wszystko, co pomiędzy miałoby gościć sportowców.

Ja przyznam szczerze, że podchodzę z daleko idącym dystansem do tego rodzaju inicjatyw, tym bardziej, jeśli są ogłaszane w przestrzeni medialnej przez przewodniczącego komisji sportu miasta Szklarska Poręba. No nie tak takie...

Nie, tam już teraz poważni politycy lokalni się wypowiadają, że są za.

Jeśli mamy coś robić to zróbmy to dobrze.  Potrzebna jest analiza SWOT, potrzebny jest biznesplan, strategia...

Przepraszam, kto?

Rachunek zysków i strat. Obliczmy potencjalne koszty, jakie musielibyśmy ponieść, a dopiero wtedy się za to zabierajmy. Nie ogłaszajmy tego w przestrzeni medialnej.

A wie pan, że mieszkańcy bardzo chcieliby pewnie, byliby dumni...

Myślę, że warto też tych mieszkańców o to spytać. Wiemy, jak to miało miejsce w przypadku Krakowa. Tam mieszkańcy niekoniecznie chcieli tych igrzysk olimpijskich. Pamiętamy, jak to się skończyło - właściwie kompromitacją, bo poniesiono koszty, przygotowano całe przedsięwzięcie, po czym Kraków się z tego wycofał. Jeśli mamy organizować imprezę, jeśli jest taka inicjatywa to trzeba się przede wszystkim do tego dobrze przygotować.

Panie ministrze, ale krótka piłka. Jeśli mieszkańcy powiedzą "tak, bardzo chcielibyśmy" to czy ministerstwo poprze te starania?

Przede wszystkim musimy zobaczyć konkrety. Niech panowie lokalni samorządowcy przyjdą przede wszystkim z biznesplanem, ze strategią. Musimy przede wszystkim to dobrze policzyć - czy to jest opłacalne.

Nie, nie jest opłacalne. Ja od razu, nie będąc specjalistą panu powiem, że doświadczenia organizatorów wszystkich igrzysk olimpijskich pokazują, że się raczej wtapia niż zarabia.

Dlatego trzeba podchodzić ostrożnie do tego rodzaju inicjatyw. My jako organizatorzy dużych imprez międzynarodowych sportowych - mistrzostw Europy, mistrzostw świata w danych dyscyplinach sportu - sprawdzamy się naprawdę perfekcyjnie. Jesteśmy znakomicie oceniani - przykładem były mistrzostwa Europy w piłce ręcznej organizowane w Polsce, które zostały ocenione jako najlepsze w historii tej dyscypliny na świecie pod względem organizacyjnym, marketingowym, sportowym. Jeśli mamy organizować imprezy to naprawdę przygotujmy się do tego - my to potrafimy robić, natomiast zróbmy to z głową. 

Skoro już tego rozpoczynającego się lata jesteśmy przy zimie, to zdaje się, że szykuje się nam jakaś klęska na igrzyskach w Pjongczang. Ministerstwo i komitet olimpijski mówią, że sukcesem będą dwa medale. "Heloł"! To jakiś regres.

To jest niestety efekt tego, że przez ostatnie lata w ogóle nie dbano o dzieci i młodzież, nie dbano o strategie szkoleniowe. Nie mamy następców Tomka Sikory, biatlon męski leży. Nie mamy następczyń Justyny Kowalczyk - narciarstwo biegowe...

To jest jakieś zdumiewające, zawsze wydawało się, że jak jest jakiś idol, to inni będą chcieli być tak jak on, tzn. dzieciaki będą chciały skakać jak Małysz, jak Stoch...

Ministerstwo w ostatnich latach nie wymuszało na związkach sportowych przygotowania strategii szkoleniowej. Sytuacja była taka, że minister Drzewiecki hasał po cmentarzach, pan Biernat biegał po spotkaniach partyjnych, pani minister Mucha dbała o to, żeby były świeże kwiatki w recepcji i żeby Madonna wygodnie miała na stadionie, a my dbamy o to, żeby był sport dzieci i młodzieży.

Zawsze można zwalić na poprzedników.

To nie o to chodzi, chodzi o to, że zadaniem ministerstwa jest wymuszenie też na związkach sportowych przygotowania strategii długofalowej, choćby w zakresie sportu dzieci i młodzieży. I to jest niezbędne, aby osiągać sukcesy.

To mówiąc po polsku, co trzeba zrobić - nawet, jeżeli nam się nie uda w Pjongczang - żebyśmy w Tokio, na następnych igrzyskach letnich, nie obudzili się z pustym kontem medalowym?

Jednym z takich inicjatyw jest projekt Team100 - indywidualnej ścieżki finansowania, dodatkowej, sponsoringowej, dla młodych zawodników, utalentowanych - który wdrażamy.

Mógłby pan to po polsku powiedzieć?

Juniorzy starsi, młodzieżowcy, najbardziej utalentowani polscy sportowcy, zostaną objęci indywidualnym sponsoringiem przez Spółki Skarbu Państwa.

40 tysięcy rocznie, tak?

Tak. Rozpoczynamy od grupy stu najbardziej utytułowanych, utalentowanych młodych sportowców, którym chcemy zapewnić sponsorów. Dodatkowo kodeks dobrych praktyk sponsoringowych. Te dyscypliny medalodajne, takie jak zapasy, wioślarstwo, kolarstwo - będą miały sponsora w postaci Spółki Skarbu Państwa, także wzmacniamy je finansowo. Wymuszamy też na związkach sportowych długofalowe spoglądanie na system szkoleniowy, żeby przygotowały program rozwoju dyscypliny sportu, co jest dziś problemem niestety sportów zimowych.

Panie ministrze, sporty zimowe leżą w Polsce, a szykujemy się do olimpiady. Pan co prawda studzi te emocje, a czy Polski nie stać na zorganizowanie jakiejś porządnej, dużej imprezy? Mieliśmy w połowie mistrzostwa Europy, teraz będziemy mieli mistrzostwa Europy juniorów, to jednak nie to samo...

Ale mamy przecież tez siatkówkę, mistrzostwa Europy w najbliższym czasie...

Wie pan, że tak naprawdę ludzi emocjonują mistrzostwa świata albo Europy w piłce nożnej i olimpiada, co tam kryć.

Pojawiła się taka żartobliwa koncepcja, ponieważ są pewne zawirowania w Katarze, że może Polska... Ale to oczywiście to jest w kategorii żartu. Nas pod kątem organizacyjnym, pod kątem logistycznym, planistycznym, naprawdę jesteśmy znakomicie przygotowani do tego, żeby organizować imprezy międzynarodowe i na pewno będziemy się o to starać.

Ja jakiś finał Ligi Mistrzów na Narodowym może?

Są starania o to, żebyśmy byli gospodarzem finału Ligi Europy w Gdańsku. Tym tematem zajmuje się PZPN. Staramy się też o inne imprezy sportowe.

O dopingu w sporcie, sytuacji w Polskim Związku Podnoszenia Ciężarów i stosunku ministra sportu do dyscyplin motorowych dowiecie się więcej słuchając internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. Zapraszamy!