„Położyliśmy na stole propozycję dojścia do 8 proc. PKB na służbę zdrowia. (…) Nie było zgody pozostałych partii na to” – tak Adrian Zandberg, współprzewodniczący Partii Razem, mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM o negocjacjach koalicyjnych. Zapytany o opinię na temat stanu finansów państwa i tzw. dziurę Morawieckiego stwierdził, że jego zdaniem „jest to opowieść nietrafna”. Zapewnił, że nikt z PiS nie dzwonił do Partii Razem w sprawie poparcia prób utworzenia rządu. "Myślę, że pan premier Morawiecki świetnie wie, co by usłyszał i pewnie dlatego nie dzwoni" - zaznaczył Zandberg. Mówił również o tym, kiedy Partia Razem może wejść do rządu, który chce utworzyć Donald Tusk.

Jeśli chcemy mieć rozsądnie zorganizowane państwo, to na tym państwie nie można oszczędzać. Jeżeli państwo jest trwale niedofinansowane, to zawodzi ludzi - stwierdził Zandberg.

Prowadzący rozmowę Grzegorz Sroczyński zapytał swojego o gościa o opinię, czy rząd, który chce zawiązać koalicja KO, PSL. Polski 2050 i Lewicy, będzie bardziej socjaldemokratyczny czy neoliberalny.

Większość, która się kroi po tych wyborach, to jest większość z dominacja sił konserwatywno-liberalnych. Nie ma się tu co czarować. Platforma jest częścią międzynarodówki chrześcijańsko-demokratycznej, centroprawicowej, ruch Szymona Hołowni należy do międzynarodówki liberalnej, PSL jest na konserwatywnym skrzydle chadecji - wyliczał gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Jak przekonywał, w Polsce trzeba zwiększyć nakłady na publiczną służbę zdrowia. Wydajemy na to za mało - mówił Zandberg. Jak zaznaczył, w rozmowach koalicyjnych Partia Razem złożyła propozycję podniesienia wydatków na służbę zdrowia do 8 proc. PKB.

Położyliśmy na stole propozycję dojścia do 8 proc. (...) jesteśmy ludźmi racjonalnymi i wiemy, że z dnia na dzień, z roku na rok tych środków nie podniesiemy. Chcieliśmy dojść do 8 proc. na koniec kadencji. (...) Nie było zgody pozostałych partii na to - zapewnił Zandberg, którego partia ostatecznie nie przystąpiła do umowy koalicyjnej z KO, PSL, Polska 2050 i Lewicy.

Pytany o to, czy istnieje "dziura Morawickiego" w finansach publicznych, o czym usiłują przekonywać zwłaszcza politycy Koalicji Obywatelskiej, Zandberg odparł: Polska nie jest krajem bardziej zadłużonym niż przeciętna europejska, więc opowieść o tym, że jesteśmy w szczególnie złej sytuacji - jeżeli chodzi o dług publiczny - moim zdaniem jest nietrafna.

Polski system podatkowy ma oczywiście kilka dziur. Te dziury warto byłoby zaszyć - dowodził Zandberg. W opinii współlidera Partii Razem takim obszarem wymagającym interwencji są podatki płacone w Polsce przez zagraniczne korporacje, od których budżet państwa zyskuje niewiele.

W Polsce stawki tego podatku są niskie, a nawet przy tych niskich stawkach dużo wielkich podmiotów sprawnie polski system podatkowy omija - uzupełnił.  

Zandberg: Morawiecki do nas nie dzwonił - świetnie wie, co by usłyszał

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM lider Partii Razem skrytykował działania Prawa i Sprawiedliwości, które - w jego ocenie - "przeciąga" kwestię powstania nowego rządu. 

Jest oczywiste, że Morawiecki żadnej większości nie zbierze - podkreślił Zandberg. Mam poczucie, że to przeciąganie tłumaczyłoby się tymi etatami, które jeszcze przez miesiąc w wielu instytucjach publicznych ludzie PiS będą dzierżyć - dodał.

Zandberg zaprzeczył przy tym jakoby jego partia była sondowana w sprawie ewentualnego poparcia kolejnego rządu Morawieckiego. Myślę, że pan premier Morawiecki świetnie wie, co by usłyszał i pewnie dlatego nie dzwoni - zaznaczył.

Współlider Partii Razem przestrzegał zarazem, iż "przeciąganie" kwestii powołania nowego rządu jest "kłopotliwe" ze względu na środki z UE, które Polska może stracić. Czasu na to, żeby podogadywać się z Brukselą, jest coraz mniej - tłumaczył gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Zandberg: Nie dla dopłat do kredytów, stawiamy na budownictwo społeczne

Grzegorz Sroczyński pytał też swego gościa o to, jak poprawić dostępność mieszkań w Polsce. Zandberg zapowiedział między innymi, iż jego partia nie poprze pomysłu Koalicji Obywatelskiej wprowadzenia kredytu zero procent na zakup pierwszego mieszkania. 

Uważamy, że jeżeli się wrzuci pieniądze na rozgrzany rynek przez system bankowy, a podaż jest nieelastyczna, jest mniej więcej taka sama, to nie trzeba skończyć studiów ekonomicznych, żeby wiedzieć jaki będzie efekt. To musi pchnąć ceny w górę. Dlatego my z uporem mówimy "nie" dopłatom do systemu bankowo-deweloperskiego - podkreślił Zandberg.

Według niego, lepszym rozwiązaniem byłoby postawienie na budownictwo społeczne - to samorządy miałyby budować nowe mieszkania na wynajem przy wykorzystaniu środków z budżetu centralnego. 

Chcielibyśmy następującego systemu - środki z budżetu adresowane do samorządów na budowę czynszówek, czynszówki z regulowanym czynszem - wskazał Zandberg i dodał, że mieszkań tych samorządy nie mogłyby sprzedać.

Przekonywał, że podobny system istnieje np. w Wiedniu. Jak ktoś się w Wiedniu wprowadza do mieszkania miejskiego czynszowego, to bardzo często w tym mieszkaniu przemieszka kolejnych 30 lat czy 40 lat. To jest jego mieszkanie, w tym sensie, że robi w nim sam remont, nikt mu nie mówi, że nie może wbić gwoździa w ścianę i w tym sensie, że ma wieloletnią stabilną umowę - mówił lider Partii Razem.

Potwierdził, że jedną z przyczyn, dla których jego partia postanowiła nie uczestniczyć w przyszłym rządzie Donalda Tuska był brak zgody ze strony pozostałych ugrupowań na to, by w umowie koalicyjnej zapisać przeznaczenie 1 proc. PKB (ok. 30 mld złotych) na budownictwo mieszkaniowe. 

Nie wykluczył przy tym, iż jeśli partnerzy zmienią zdanie w tej sprawie, wówczas Razem wejdzie do rządu i weźmie odpowiedzialność za obszar związany z budownictwem.

Sceptycznie o podwyższeniu kwoty wolnej do 60 tys. zł: A co z samorządami?

Lider Razem sceptycznie odniósł się także do innych postulowanych przez Koalicję Obywatelską rozwiązań, w tym redukcji składek na ZUS i NFZ dla przedsiębiorców i osób samozatrudnionych.

Nie wydaje mi się to rozsądne, zwłaszcza w sytuacji, kiedy mamy deficyt pieniędzy na ochronę zdrowia - powiedział polityk.

Pytany o podniesienie do 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku, Zandberg zwrócił uwagę, że oznacza to spadek dochodów samorządów, które potrzebują pieniędzy na edukację czy podwyżki dla swych pracowników. 

To jest fajne narzędzie, którego często można używać w zbożnym celu, tylko ono ma koszty. Jeżeli wyjmiemy środki przez kwotę wolną, to trzeba sobie zadać pytanie skąd je wyjmiemy - zaznaczył współprzewodniczący Partii Razem.