"Nasi wyborcy oczekują, że partia Razem będzie walczyła o to, żeby zmieniać rzeczywistość. Kiedy podeszliśmy do rozmów negocjacyjnych w sprawie umowy koalicyjnej, to zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie jest tak, że wyjdziemy stamtąd z całym pakietem lewicowego programu. To są negocjacje, z których wychodzi się z pewnym kompromisem. I my na te kompromisy byliśmy gotowi" – mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat z partii Razem.

Przykładem jest kwestia aborcji. Widzieliśmy doskonale, i ja to mówiłam od samego początku, że nie spodziewam się, że Trzecia Droga podniesie rękę i z radością zapisze w umowie koalicyjnej legalną aborcję. Ale proponowaliśmy rozwiązania kompromisowe. Było tak w wielu przypadkach. Niestety nie udało się uzyskać finansowania tych projektów, na których zależało nam najbardziej: 8 proc. PKB na zdrowie, czy jakiekolwiek gwarancje finansowania, finansowanie mieszkań, 3 proc. na badania i rozwój, w związku z czym trudno jest brać odpowiedzialność za ministerstwo jakiekolwiek, które nie daje nam żadnych gwarancji realizacji tego programu - podkreślała. W ten sposób odpowiedziała na pytanie, dlaczego partia Razem, część Lewicy, poprze utworzenie koalicyjnego rządu, ale do niego nie wejdzie.

Jak dodała, najważniejsze zadania, które stoją przed nowym rządem to uporządkowanie sytuacji w sądownictwie, rozwiązanie problemów z praworządnością w Polsce, poprawienie naszych relacji z UE, kwestia odblokowania pieniędzy z KPO. I w tych sprawach będziemy popierać ten rząd - zaznaczyła.

A w innych sprawach? Jeśli rząd będzie zgłaszać np. projekty liberalne gospodarczo? - dopytywał prowadzący rozmowę Tomasz Terlikowski.

To jest decyzja, którą będziemy podejmować jako cała Lewica. Z jednej strony deklarujemy, że poprzemy wszystkie projekty, które będą z naszej perspektywy po prostu dobre dla Polski. Zwracam uwagę, że w koalicyjnej umowie jest taki zapis, który mówi, że partie, które wchodzą w skład tej koalicji będą zakładać dyscyplinę głosowań w tych wypadkach, kiedy będzie konsensus wszystkich partii. W związku z tym projekty rządowe to będą też takie projekty, które będą do zaakceptowania przez Lewicę - kontynuowała.

Faktem jest, że ta koalicja ma ciążenie w kierunku centro-prawicowym i liberalnym ekonomicznie. Taki jest fakt, taka jest arytmetyka dzisiaj, tak zdecydowali wyborcy. (...) Nie będzie nas w rządzie. Ale proszę zwrócić uwagę, że różne ministerstwa mają różną sprawczość. Nowa Lewica decyduje się na wejście do rządu, mam nadzieję i trzymam za to kciuki za to, że poseł (Krzysztof) Gawkowski, który będzie jednym z wicepremierów tego rządu, otrzyma tekę ministra cyfryzacji. Ministerstwo Cyfryzacji jest ministerstwem, które jest mocno niezależne od ministerstwa finansów - zaznaczała.

A co z Ministerstwem Edukacji? Na ten resort też ostrzyła sobie zęby partia Razem. Te rozmowy cały czas się toczą, zobaczymy, co z nich wyniknie. Dla nas, jako partii Razem, dla naszych wyborców najważniejsze były kwestie mieszkań, zdrowia, praw kobiet, badań rozwoju czy skrócenie czasu pracy. Te sprawy niestety nie udało się dla nich zdobyć gwarancji i stąd nasza decyzja - podkreślała Magdalena Biejat.

"Będziemy walczyć o to, żeby poprawić wynik Lewicy"

A czy Lewica jest rozczarowana wynikiem wyborczym? Ten wynik nie jest zadowalający. Liczyliśmy na więcej, dokładaliśmy wszelkich starań - odpowiedziała.

Czy będą rozliczenia? Na pewno chcemy przeprowadzić ewaluację. Zaraz po wyborach musieliśmy zająć się innymi sprawami, trwają rozmowy koalicyjne - zaznaczyła.

A czy będzie zmiana lidera? Na razie Włodzimierz Czarzasty w imieniu Lewicy jest w trakcie negocjacji, tym się zajmuje teraz partia. Natomiast w kwestii ewaluacji tej kampanii, ona oczywiście się odbędzie, oczywiście będziemy robić analizę tego, co się stało, jak tylko skończy się etap konstytuowania się rządu. Przed nami wyroby samorządowe w związku z czym te wnioski muszą zostać wyciągnięte, żeby móc się przygotować do niech. Nie poddajemy się, nie składamy broni, będziemy walczyć o to, żeby poprawić wynik Lewicy - mówiła.

"Jest szansa przekonać prezydenta do niewetowania ustawy dekryminalizującej aborcję"

Jestem przekonana, że jeśli chodzi o ustawę dekryminalizującą aborcję, to jesteśmy w stanie znaleźć większość. Ba, uważam, że jest szansa przekonać do niewetowania tej ustawy pana prezydenta - mówiła Biejat w internetowej części rozmowy. 

Wicemarszałkini Senatu przyznała też, że Sejm obecnej kadencji może nie przyjąć ustawy legalizującej aborcję do 12. tygodnia ciąży. Zgadzam się, że będzie poważny problem, graniczący z niemożliwością. Zgłaszamy ją po to, żeby przekonywać posłów i posłanki innych opcji do tego cywilizacyjnego rozwiązania - mówiła. Biejat ma też nadzieję, że ustawa zgłoszona przez Lewicę nie utknie w lasce marszałkowskiej. Liczę na to, że marszałek Hołownia dotrzyma swoich obietnic i nie będzie niczego mroził. Jestem też przekonana, że będzie otwarty na organizację szeroko zakrojonych i naprawdę uczciwych konsultacji społecznych, w których dział wezmą też kobiety, których ten zakaz dotyka - powiedziała polityczka Razem. 

Biejat jest też przeciwna wpisaniu do umowy koalicyjnej zapowiedzi anulowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. zaostrzającego kwestię aborcji. Mnie nie było przy stole negocjacyjnym. Gdybym tam była, bardzo mocno zawetowałabym ten zapis. To jest krok wstecz, a nie do przodu. Wracanie do tego, co było przed wyrokiem Trybunału, to jest cofanie się - przekonywała. Do tego - jej zdaniem - realizacja tego postulatu może napotkać na przeszkodę prawną. Nie da się anulować jednego wyroku TK wybiórczo. Albo wycofujemy wszystkie wyroki albo żadnego. Nie wydaje mi się, żeby to było prawnie możliwe, żeby te wyroki wycofać - mówiła wicemarszałkini Senatu, choć zastrzegła, że nie jest prawnikiem i jest to wyłącznie jej prywatna opinia.

Tomasz Terlikowski zapytał Magdalenę Biejat także o komisję ds. pedofilii. Ta komisja musi działać w sposób skuteczny, musi dostać lepsze narzędzia i powinna zacząć jak najszybciej działać - powiedziała Biejat. 

Opracowanie: