"Widać wyraźnie, że zachorowania spadają. Mamy zaszczepione grupy ryzyka" - twierdzi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, który apeluje o zakończenie lockdownu 30 kwietnia. "Mamy już rok do czynienia z wirusem. Jest wiele osób zaszczepionych w sposób naturalny" - uważa gość Marcina Zaborskiego. I zapewnia: "Mamy ewidentnie spadającą krzywą zachorowań. Widać, że pandemia się w Polsce kończy, przynajmniej trzecia fala". Co premier odpowiedział na jego apel o odmrożenie gospodarki w dniu 30 kwietnia? "Premier odpowiedział na razie komunikatem, że przedłuża lockdown jeszcze o okres po majówce" - mówi Abramowicz.
Jeżeli koniec czerwca ma być momentem odmrażania gospodarki, to Polacy muszą przygotować swoje portfele - na to, że zapłacą za ten okres, ponieważ 3 miesiące zwłoki to jest 90 mld złotych. Dzisiaj rząd mówi, że wydał na rekompensaty dla firm 230 mld złotych. To koszt dla czteroosobowej polskiej rodziny w wysokości 20 tys. złotych. Czy dzisiaj macie Państwo 20 tys. zł, by wyjąć je i wpłacić do budżetu? - mówi Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.
230 mld zł to dwa razy tyle, ile nas przez 5 lat kosztował program 500 plus albo dwa razy tyle, ile dostaniemy z UE na odbudowę gospodarki po kryzysie - dodaje gość Marcina Zaborskiego. Zapewnia, że przedsiębiorcy są dzisiaj przygotowani na pracę w obostrzeniach epidemicznych.
Ilu pracowników, ze względu na lockdown, powinno obawiać się utraty pracy? Nie wiem, jaki będzie skok bezrobocia, nie mogę tego wywróżyć, ale na pewno on będzie - odpowiada Abramowicz.
Jeżeli rząd chciałby przeprowadzić skuteczny lockdown, zamknąłby całą gospodarkę na 2-3 tygodnie, a nie zamykał tylko części usług, żeby pokazać, że coś robi. (...) Ale nie może to trwać tak długo, jak trwa teraz. Trzeba otwierać gospodarkę od 30 kwietnia, a jak się nie da, to zaraz po majówce - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF Adam Abramowicz. Na uwagę, że jeszcze w marcu minister zdrowia mówił, że to miejsca pracy są często źródłami zakażeń koronawirusem, Rzecznik Małych i Średnich przedsiebiorców odparł: Świetnie, że to minister powiedział. Tylko szkoda, że nie zamknął np. przemysłu czy budów. Bo jeżeli tam jest źródło zakażeń, to na pewno nie w małych firmach, gdzie się przewija kilka osób, tylko w dużych firmach, gdzie na zmianę przychodzi kilkuset pracowników, spotykają się na korytarzach, przy taśmach czy pod prysznicami.
Zdaniem Rzecznika MŚP pomoc rządu dla niektórych branż już się skończyła. Już wczoraj branża eventów, przemysłu czasu wolnego dowiedziała się, że nie będzie więcej pieniędzy. Te miejsca pracy nie będą utrzymywane sztucznie. Taką rozmowę przeprowadziła ze mną dzisiaj z nami szefowa ich stowarzyszenia, że w rozmowie z minister Semeniuk taka deklaracja padła - stwierdził Abramowicz.
Marcin Zaborski zapytał swojego gościa, czy ma poczucie, że jego głos - Rzecznika MŚP jest wysłuchiwany. Nie mam takiego poczucia. Ale mniejsza o to, że mój głos nie jest wysłuchiwany. Nie jest wysłuchiwany głos 290 organizacji w Radzie Przedsiębiorców przy Rzeczniku MŚP - odpowiedział Abramowicz.
Marcin Zaborski, RMF FM: Naszym gościem jest Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, Adam Abramowicz. Dzień dobry.
Adam Abramowicz: Dzień dobry, witam.
Panie i panowie, oto człowiek, który dobrze wie, że pandemia w Polsce skończy się 30 kwietnia.
I nie tylko ja, bo dzisiaj, jeżeli pan redaktor spojrzałyby na wyniki zachorowań, to zobaczyłby pan, że gwałtownie spadają zachorowania.
Trzymam pana za słowo, że 30 kwietnia nie będzie już w Polsce pandemii. A już wyjaśniam, dlaczego tak mówię. No bo to pan do premiera napisał apelując, żeby najpóźniej 30 kwietnia odmrożona była cała gospodarka, wszystkie branże. I żeby wszystko wróciło już do normy. Skąd pan wziął ten 30 kwietnia?
Po pierwsze, zachorowania spadają i to już widać bardzo wyraźnie. Po drugie, mamy już zaszczepione grupy ryzyka. Proszę zobaczyć, jakie jest prawdopodobieństwo śmierci, w zależności od wieku. Ono bardzo mocno spada, jeśli chodzi o grupy młodsze. Poniżej czterdziestki jest to 0,08 proc.
Ale bardzo mocno rośnie, jeśli chodzi o grupę 60+. I kiedy pan mówi o tym, także ostatnio mówił pan o tym, że właśnie 60-latkowie i starsi są już w zasadzie zaszczepieni, no to spoglądam na dane, twarde dane, z którymi musi się pan zmierzyć. A te dane są takie - w Polsce mamy prawie 10 mln osób w wieku 60 plus. Przynajmniej 1 dawkę szczepionki przyjęło mniej niż 6 mln osób w tym wieku, to jest niecałe 60 proc. tej grupy. Naprawdę pan dzisiaj będzie mnie przekonywał, że mamy zabezpieczonych ludzi w wieku 60+?
Podobno, jeżeli się weźmie pierwszą dawkę szczepionki, to już się chorobę przechodzi się łagodnie.
Mniej niż 60 proc. osób przyjęło pierwszą dawkę.
Ale proszę zwrócić uwagę, że mamy już rok do czynienia z wirusem. Jest bardzo wiele osób, które są zaszczepione w sposób naturalny - albo przechorowali albo zetknęli się i ich układ immunologiczny po prostu wirusa wyeliminował, ale jest odporny. Są jeszcze dwa argumenty, dlaczego trzeba to zrobić 30 kwietnia.
Za chwilę będziemy o nich rozmawiać. Premier mówi, że odporność zbiorową w Polsce możemy osiągnąć pod koniec czerwca. To jest jedna rzecz. A druga, kiedy pan mówi o tym, że spada liczba zakażeń, owszem, nieco spada, ale lekarze podkreślają jedno - w szpitalach jeszcze tego nie widać, szpitale wciąż są pełne pacjentów, wciąż przyjeżdżają nowi pacjenci. I to też trzeba brać pod uwagę.
Oczywiście, ale to jest pokłosie właśnie tej fali zwyżkującej w poprzednich dniach. Mamy teraz ewidentnie spadającą krzywą. To widać, że pandemia się w Polsce kończy, przynajmniej trzecia fala. Ale liczmy na to, że po zaszczepieniu i po uodpornieniu się, przy zetknięciu z chorobą, będzie ona w ogóle wygasać.
Pan pisze do premiera. Pytanie, co premier na to panu odpisuje, kiedy pan mówi: "30 kwietnia absolutnie trzeba skończyć operację odmrażania polskiej gospodarki". Premier się zgadza?
A czy ja mogę podać, panie redaktorze, jeszcze te dwa inne argumenty? Bo zaraz wyjdę u tych osób, które się obawiają o swoje zdrowie na oszołoma, a nie chciałbym, żeby taki widok mieli słuchacze.
To umawiamy się tak. Odpowiada pan na pytanie, co premier powiedział, a potem kończy pan przedstawiać argumenty szybko.
Premier na razie mi odpowiedział komunikatem, że przedłuża lockdown jeszcze o okres aż po majówce. To jest odpowiedź na moje pismo. Ale mam nadzieję, że weźmie pod uwagę przy następnym już komunikacie to, co napisałem ja i 290 organizacji przedsiębiorców z Rady Przedsiębiorców przy Rzeczniku. Prawie całe środowisko mówi takim głosem.
To który argument ma być tym przekonującym premiera, ministrów i wszystkich ekspertów?
Jeżeli koniec czerwca ma być tym momentem odmrożenia gospodarki, to Polacy muszą przygotować swoje portfele na to, że zapłacą za ten okres, ponieważ 3 miesiące zwłoki to jest 90 mld złotych. Dzisiaj rząd mówi, że wydał na rekompensaty dla firm 230 mld złotych. To jest koszt dla czteroosobowej polskiej rodziny - 20 tys. złotych. Czy dzisiaj państwo, którzy nas słuchacie, macie 20 tys. złotych, żeby wyjąć i wpłacić do budżetu? Myślę, że nie macie.
Na szczęście nikt nie musi mieć tych pieniędzy we własnej kieszeni, bo te pieniądze bierzemy z budżetu. Wczytuje się w pana pismo i w te argumenty i czytam np. jak przekonuje pan, że pieniądze z tarczy antykryzysowej, która jest przygotowana przez rząd jedynie częściowo pozwalają sfinansować utrzymanie miejsc pracy w firmach. Jaka to jest część? Na co pozwalają de facto te pieniądze polskim firmom?
Panie redaktorze, zgodnie z pana obietnicą, jak już powiedziałem, co zrobił premier z naszym listem, to bym chciał dokończyć...
Nie, nie. Ale ja już pytałem pana o argumenty. Panie ministrze, naprawdę, no błagam...
To jeszcze jeden argument na to, że każdy musi płacić za to. I to ogromne pieniądze.
To już powiedzieliśmy.
To jeszcze jedno zdanie, bo pan redaktor pewnie nie wie, że 230 mld złotych to jest 2 razy tyle, ile nas przez 5 lat kosztował program 500+. Albo 2 razy tyle, ile dostaniemy z Unii Europejskiej na odbudowę gospodarki po kryzysie. To są kolosalne pieniądze. I trzeci argument, to jest to, że przedsiębiorcy są dzisiaj przygotowani do pracy w obostrzeniach epidemicznych. My nie chcemy otwierać tak sobie, tylko zgodnie z protokołami, które zostały opracowane z Głównym inspektorem Sanitarnym.
I widzieliśmy, panie ministrze, jak wygląda otwierania się zgodnie z protokołami, np. na stokach narciarskich. Pamięta pan, wtedy też o tym dyskutowaliśmy wiele tygodni. Była o tym mowa, że są protokoły, będzie bezpiecznie. A potem wszyscy zebrali się w jednym miejscu, mimo tego, że zasady były, jakie były.
No niesamowite. Wczoraj pan profesor z Rady Medycznej przy panu premierze stwierdził, że są już badania, które w sposób definitywny twierdzą, że transmisja wirusa na świeżym powietrzu jest zupełnie niegroźna, czyli jej w zasadzie nie ma. I to stwierdził u pana redaktora w wywiadzie.
Prof. Miłosz Parczewski.
To pokazuje absurd tego lockdownu. Czy pana zdaniem zamknięcie solariów, stoków narciarskich spowodowało obniżenie transmisji wirusa?
Wczytuję się w pana pismo, panie ministrze. Bije pan na alarm w swoim piśmie do premiera, że przedsiębiorcy mogą być zmuszeni do dawania wypowiedzeń pracownikom, co już wkrótce może skutkować skokowym wzrostem bezrobocia. Ilu pracowników powinno się obawiać tego, co pan mówi i tego scenariusza, o którym pan mówi? Co to znaczy "skokowy wzrost bezrobocia"?
Za chwilkę się ustosunkuję się. O te stoki narciarskie... Tam jest bezpiecznie i równie bezpiecznie jest w solariach...
Nie rozmawialiśmy o stokach narciarskich, wyjaśniam słuchaczom.
... przy zastosowaniu tych naszych zastrzeżeń epidemiologicznych - w hotelach, w restauracjach równie bezpiecznie. Jeśli chodzi o skokowy wzrost bezrobocia, to proszę państwa, no przez ile czasu można utrzymywać firmę nie mając dochodu, nie mając przychodu?
Konkretnie. O jakim skokowym wzroście bezrobocia pan mówi, panie ministrze?
Chcę wytłumaczyć, dlaczego on nastąpi.
Nie, nie. Ja pytam, o jakim konkretnie pan mówi? Dlaczego nastąpi, to jest zupełnie inne pytanie i za chwilę je zadam, w dalszej części programu.
Panie redaktorze, nie wiem, jaki będzie skok bezrobocia. Nie mogę panu wywróżyć tego. Ale na pewno będzie.
Jeśli pan alarmuje, to rozumiem, że opiera się pan o jakieś konkretne dane, na które pan patrzy i o nich pisze do premiera.