To było wyjątkowe spotkanie w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. Na bok odłożyliśmy polityczne spory i w studiu porozmawialiśmy z trójką posłów – Joanną Kluzik-Rostkowską, Tadeuszem Cymańskim i Eugeniuszem Kłopotkiem. Bitwa o sądy? Zawieszona. Ordynacja wyborcza? O tym później. Barwy partyjne? Nieistotne. Jedyne podziały dotyczyły dziś sposobów obchodzenia świąt.

Kto przynosi prezenty w domach parlamentarzystów? Dzieciątko - bez wahania odpowiedziała Joanna Kluzik-Rostkowska, Ślązaczka z Katowic. Teraz mieszkam w Warszawie, ale nic nie szkodzi, dalej przychodzi. Żeby ono mogło przyjść, trzeba schować się w innym pokoju niż tym, w którym odbywa się wigilia, otworzyć okno, balkon, drzwi do ogródka i wyczekiwać tej gwiazdki, która będzie razem z tym dzieciątkiem spadała - przez to okno pod choinkę. W stolicy przychodzi Mikołaj, czego ja nie rozumiem - oburzała się - bo Mikołaj przychodzi 6 grudnia, więc z jakiego powodu przychodzi drugi raz?

Zadaniem posłów było przygotowanie prezentów dla swoich sejmowych kolegów. W rolę dzieciątka wcieliła się Kluzik-Rostkowska, która postanowiła podzielić częścią swojej domowej kolekcji aniołków. Jeden aniołek jest ze skrzypcami, drugi z serduszkiem. Do kogo trafiły?


Inaczej na kwestię dostarczania prezentów patrzy Kłopotek. 6 grudnia jest oczywiście Mikołaj, ale w Wigilię przychodzi Gwiazdor. W rozmowie wspominał dzieciństwo w Śliwicach w Borach Tucholskich.  Z ogromnym sentymentem. W dniu wigilijnym pod domach chodziła orkiestra dęta. I wszyscy czekali, kiedy ta orkiestra przyjdzie, bo dopiero potem można było zaczynać.

Jakie prezenty przygotował? Poseł, a jednocześnie pracownik instytutu zootechniki, nie mógł do studia przynieść innego prezentu niż produkty wiejskie.


Tadeusz Cymański pochodzi z okolic Elbląga. Czy to prawda, że na Żuławach z prezentami przychodzi Siwy Koń? Podobno przychodzi. U mnie była tradycja jednak Mikołaja - mówił. Mama się przebierała. To jest ogromne wzruszenie teraz, że ja wierzyłem w tego Mikołaja, wierzyłem, że ta maska, za którą była moja mama, to był on. Ona bardzo ładnie to odgrywała. Później ja się przebierałem dla sąsiadów, dla swoich dzieci, z różnymi skutkiem. Kiedyś syn sąsiada mówi do swojej mamy: Ale ten Mikołaj miał taki zegarek, jak pan Tadek Cymański - opowiadał parlamentarzysta.

Dla kolegów przygotował zachętę do śpiewania kolęd i ucztowania.


W Popołudniowej rozmowie w RMF FM mowa też była o jedzeniu.

Ja mam zawsze jedno bojowe zadanie - zrobić sałatkę jarzynową, którą wszyscy zaakceptują - ­mówił Eugeniusz Kłopotek. Podstawowa sprawa - bez ziemniaków. Marchew, por, pietruszka, jajka, ogórek konserwowy groszek, przyprawy - dodał.

Tu nie ma jakiejś super oryginalności - czasami pomagam mielić jakieś mięsa, bo robią taki pasztet moje dziewczyny - tak, na samą wigilię, oczywiście, jest tradycyjne, to wszystko co trzeba - opowiadał Cymański. Czeka na... świeże pieczywo. Uwielbiam chleb. Zaczyna się Wigilia, herbata z cytrynką, chleb, czytanie Ewangelii św. Łukasza, nastrój ­- to tworzy święta w jego domu.

Nie robię barszczu, tylko robię zupę  grzybową - krem grzybowy z grzankami i cała rodzina zawsze cały rok czeka, żeby tę specjalną zupę zjeść - chwaliła się Kluzik-Rostkowska. Jeszcze jest druga rzecz, która jest znana na Śląsku i pewnie poza Śląskiem bardzo mało, czyli makówki - robi się je tak, że się gotuje mak na mleku z miodem, wrzuca się bakalie, musi być duża chałka i robi się taki przekładaniec - warstwa chałki, warstwa tego maku z bakaliami. Potężna bateria kaloryczna - przyznała. 

Nie przegapcie też internetowej części rozmowy Marcina Zaborskiego, w której posłowie koalicji i opozycji stworzyli zgodny chór śpiewający kolędy. Oto próbka: