"Ewentualne przetasowania w rządzie będą miały związek z tym, jak się będzie rozwijał rynek energii, węgiel. Te wszystkie rzeczy, których się obawiają Polacy przed sezonem grzewczym. Myślę, że to będzie taka próba ognia dla Mateusza Morawieckiego" – powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Paweł Poncyljusz, poseł Koalicji Obywatelskiej. "Jeśli to nie pójdzie tak dobrze - a tu Mateusz Morawiecki ma wiele w swoich rękach, w kompetencji, żeby zarządzić i trochę też wpłynąć na to, że jest taki kryzys szczególnie na węglu - to może być bardzo szybka dymisja" - dodał.
Gość RMF FM był pytany też o to, kogo bardziej osłabiła awantura na linii Mateusz Morawiecki - Jacek Sasin. "Myślę, że osłabia cały czas Mateusza Morawieckiego, bo on nie ma mocnych argumentów. To on jest osobiście odpowiedzialny za całe zamieszanie w węglu. Węgiel przed jego decyzjami kosztował 700-900 zł, a dziś kosztuje 3 tys., i moim zdaniem będzie kosztował więcej" - podkreślił gość Piotra Salaka.
Poncyljusz był też pytany o nieoficjalne doniesienia Wprost, że Michał Dworczyk oddał się do dyspozycji premiera, co może zapowiadać jego dymisję. Czy na tym skończy się pucz w PiS?
"Nie wiem, czy należy identyfikować Dworczyka z całym konfliktem pomiędzy premierem Morawieckim a Jackiem Sasinem, bo to są dzisiaj dwaj giganci, którzy się zderzyli. Myślę, że to jest wątek trochę poboczny. Dworczyk oczywiście jest identyfikowany jako człowiek Morawieckiego, ale nie przesadzałbym, on jest myślę też człowiekiem Kaczyńskiego" - mówił.
Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował jednak PAP, że Dworczyk - wbrew nieoficjalnym doniesieniom medialnym - nie złożył dymisji.
"Podejrzewam, że cena za kilowatogodzinę nie będzie niższa niż 2 zł. Dziś jest chyba w granicach 60 gr. To będzie duża podwyżka" - zaznaczył.
Jak dodał, dzisiejsze ustawy przyjęte przez Sejm niczego nie gwarantują. "Ustawa, która mrozi ceny, dotyczy tylko najskromniejszych gospodarstw, bo każdy, kto zainwestował w pompę ciepła w domu, to on konsumuje w granicach 6-8 tys. kilowatogodzin. A limit jest dużo mniejszy. To nie rozwiązuje sprawy, bo jeżeli nawet ta preferencyjna stawka jest za te pierwsze tysiące kilowatogodzin, to te kolejne już są praktycznie urynkowione. A druga ustawa mówi o zdjęciu obliga giełdowego. Pani minister nie potrafiła nam wytłumaczyć na jakiej zasadzie ta cena może być niższa, dlatego, że cena na giełdzie jest w takich transakcjach wielomiesięcznych 1800 zł, a przedsiębiorcy dzisiaj dostają propozycje na poziomie 2,5 tys., czy samorządy - 2,8 tys." - podkreślał.