„Jeśli w tych debatach nie będzie brał udziału urzędujący prezydent, główny pretendent - według sondaży - do fotela prezydenta, to trudno mówić o debacie” – tak na pytanie o to, czy Małgorzata Kidawa-Błońska weźmie udział w debacie prezydenckiej przed pierwszą turą wyborów odpowiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Jan Grabiec. Gdy Marcin Zaborski przypomniał posłowi KO, że pięć lat temu Bronisław Komorowski nie brał udziału w debatach przed I turą, rzecznik PO stwierdził: 'Dzisiaj ta decyzja jest decyzją Andrzeja Dudy. W zależności od tej decyzji będą się układały decyzje poszczególnych sztabów".
Polityk w dalszej części rozmowy powiedział, że jego zdaniem udział w debacie, w której nie będzie uczestniczył urzędujący prezydent, byłby "strzałem samobójczym". Dzisiaj większość problemów, które mają Polacy jest związana z rządami Andrzeja Dudy, z ostatnimi pięcioma latami, z ponad czterema latami rządów PiS-u (...). Jestem przekonany, że jeśli w debacie weźmie udział Andrzej Duda, to również Małgorzata Kidawa-Błońska w takiej debacie weźmie udział - podkreślił.
Jeśli będzie chciała pracować w rygorach kampanijnych, to oczywiście tak - w ten sposób Jan Grabiec odpowiedział pytanie czy sztab Małgorzaty Kidawy-Błońskiej skorzysta z doświadczenia Klaudii Jachiry, jeśli młoda posłanka zaoferuje swoją pomoc.
Jachira opublikowała ostatnio film o "nowym dekalogu wyborców Prawa i Sprawiedliwości". Padają tam następujące kwestie: "Możesz cudzołożyć, ale tylko w pokojach na godziny. Nie pożądaj żony bliźniego swego, lepiej przerzuć się na chłopców". Rzecznik PO stwierdził, że jego zdaniem ten spot bardziej odpowiada "estetyce artysty, a nie parlamentarzysty". Nieudany happening szkodzi jej, szkodzi naszemu klubowi parlamentarnemu (...). To jest nieudany happening, tak to oceniam. Rozumiem, że ma wielu sympatyków, którzy są entuzjastami tego, co robi, ale jako posłanka musi się liczyć z opinią ogółu obywateli - podkreślił w rozmowie z Marcinem Zaborskim.
W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marcin Zaborski zapytał Jana Grabca o postulaty, które Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej stawia przed Małgorzatą Kidawą-Błońską i spełnienia których będzie oczekiwać od kandydatki Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Rzecznik PO odparł, że nie sądzi, żeby PO zagłosowała w Sejmie za tym, żeby za lekcje religii w szkołach płacił Kościół a nie państwo. Sądzę, że jest to regulacja niezgodna z brzmieniem polskiej konstytucji, która mówi, że rodzice mają prawo do organizacji zajęć lekcyjnych w szkole. Szkoła nie może organizować zajęć religii, kiedy nauczyciele religii byliby poza systemem wynagradzania i poza systemem nadzoru pedagogicznego - powiedział.
Grabiec jest także zdania, że PO nie poprze likwidacji Funduszu Kościelnego i rezygnacji z finansowania składek ubezpieczeniowych duchownym. Zgodnie z porozumieniami między państwem a wszystkimi kościołami, nie tylko katolickim, duchowni mają odprowadzane składki. I co teraz mamy powiedzieć osobom, które mają 75 lat? Że nagle pozbawione są emerytury, bo jest likwidowany Fundusz Kościelny? Będziemy toczyć na ten temat debaty i na pewno nie poprzemy rozwiązania, które narusza prawa człowieka - powiedział rzecznik PO.
W internetowej części padło też pytanie o liberalizację ustawy aborcyjnej. KO i PO ma jasne stanowisko w tym względzie - bronimy kompromisu, który jest dziś zapisany w przepisach prawa. Uważamy, że ten kompromis jest naruszany - powiedział Grabiec.
Marcin Zaborski zapytał też, czy opozycyjni kandydaci na prezydenta będą się wzajemnie atakować przed I turą wyborów. Nie mamy przeciwników wśród kandydatów opozycji, dlatego mówiłem z takimi obiekcjami o pomyśle debaty pomiędzy kandydatami opozycji, bo w debacie trzeba podkreślać różnicę - powiedział Grabiec. Na uwagę, że kandydat PSL-u, Władysław Kosiniak-Kamysz nazwał Małgorzatę Kidawę-Błońską przedstawicielką totalnej opozycji, niezdolna do współpracy z obecnym rządem, Grabiec odpowiedział: Trochę dziwią mnie te deklaracje Władysława Kosiniaka-Kamysza. Rozumiem, że kampania wyborcza ma swoje prawa, ale z drugiej strony pamiętam, że był ważnym ministrem rządu PO-PSL. I nie miał takiej obiekcji wobec realizowania wspólnego programu. Wówczas nie mówił o tym, że jest gdzieś między PO a PiS-em. Myślę, że dziś też tak do końca nie myśli, rozumiem, że chce wyostrzyć swoje stanowisko w kampanii wyborczej, ale to nie jest najlepsza droga.
Marcin Zaborski, RMF FM: Czy Małgorzata Kidawa-Błońska podejmie rękawicę i weźmie udział w debatach wyborczych przed pierwszą turą wyborów prezydenckich?
Jan Grabiec: Nie wiemy, czy takie debaty się w ogóle odbędą.
Absolutnie, są planowane przez redakcje, jak najbardziej.
Jeśli w tych debatach nie będzie brał udziału urzędujący prezydent, główny pretendent dzisiaj - według sondaży - do fotela prezydenta, to trudno mówić o debacie.
Pamięta pan 2015 rok i ten moment, kiedy Bronisław Komorowski nie brał udziału w takiej debacie?
Dzisiaj decyzja jest decyzją prezydenta Andrzeja Dudy i w zależności od tej decyzji będą się układały decyzje poszczególnych sztabów.
Czyli to jest warunek dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej? Jeśli Andrzej Duda weźmie udział w debacie, to ona także?
Małgorzata Kidawa-Błońska jest niezwykle suwerenną kandydatką i zawsze kieruje się swoją intuicją i swoimi przekonaniami, niezależnie od porad kolegów czy koleżanek z partii, czy ze sztabu wyborczego.
Trochę tak to pan przedstawił.
Nie wiem jaka będzie jej decyzja. Wydaje mi się, że czymś absurdalnym jest organizowanie debat, w których nie będzie głównego pretendenta do fotela prezydenta. A pozostali kandydaci będą się ze sobą kłócili.
Tego jeszcze nie wiemy.
Gdybyśmy przyjęli taką formułę, to będzie to formuła samobójcza. To byłaby formuła, w której zwycięzcą byłby Andrzej Duda, a do tego nie można dopuścić.
"Nie będzie głównego pretendenta" - mówił pan o Andrzeju Dudzie, jak rozumiem?
Bo dzisiaj, według sondaży ma największe poparcie. Dlatego debaty mają sens wtedy, kiedy ten główny pretendent się pojawi i zacznie rozmawiać jak równy z równym z innymi kandydatami.
Bronisław Komorowski pięć lat temu mówił: "Debata przed I turą byłaby dziwaczna, bo 10 kandydatów atakowałoby właśnie jego".
Oczywiście i to jest decyzja prezydenta Andrzeja Dudy. Myślę, że byłoby dobrze, skoro nie potrafi na co dzień rozmawiać z opozycją, żeby chociaż w trakcie kampanii rozmawiał z kandydatami opozycji. Którzy przecież reprezentują większość Polaków, jak pokazały ostatnie wybory samorządowe, te formacje, które są dzisiaj w opozycji. Więcej głosów padło niż na PiS na formacje opozycyjne.
Dobrze byłoby, gdyby rozmawiał, ale bez Andrzeja Dudy taka rozmowa nie ma sensu?
Uważam, że z punktu widzenia dynamiki kampanii, byłby to strzał samobójczy - gdyby pozostali kandydaci spierali się ze sobą, a Andrzeja Dudę zostawiali w glorii chwały jako tego, który w ogóle nie bierze udziału w debacie. Większość problemów, które dzisiaj mają Polacy, związane jest z rządami Andrzeja Dudy, z ostatnimi pięcioma latami, z czterema ponad latami rządów PiS-u.
Andrzej Duda jednak pięć lat temu debatował w takiej właśnie debacie - bez Bronisława Komorowskiego.
Mam nadzieję, że podejmie rękawicę i stanie do debaty, weźmie udział w takiej debacie. Jestem przekonany, że jeśli Andrzej Duda będzie brał udział w debacie, to również Małgorzata Kidawa-Błońska w takiej debacie weźmie udział.
Jest sztab wyborczy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Panie pośle, kto jest jego szefem, szefem sztabu?
Szefem kampanii wyborczej jest Bartosz Arłukowicz.
Moje pytanie brzmiało zupełnie inaczej. Kto jest szefem sztabu wyborczego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej?
Szefem jest Bartosz Arłukowicz.
Szefem sztabu?
Szefem kampanii.
Kto jest szefem sztabu, panie pośle?
Nie ma takiej funkcji jak szef sztabu. Jest szef kampanii wyborczej, który odpowiada za całość kampanii kandydatki i współpracują z nim osoby, które koordynują poszczególne obszary.
Wie pan dlaczego pytam, bo były doniesienia o tym, że ma być szef sztabu i szef kampanii. Szefem sztabu miałby być pan poseł Gramatyka, szefem kampanii poseł Arłukowicz.
Takim dyrektorem operacyjnym sztabu będzie pan poseł Gramatyka.
Czyli tym szefem sztabu, którego nie nazywacie szefem?
Będzie stacjonarnie koordynował prace wszystkich zespołów. Natomiast za całość kampanii odpowiada Bartosz Arłukowicz.
Za co konkretnie odpowiada Bartosz Arłukowicz?
Za prowadzenie całej kampanii.
Co to oznacza?
Cała kampania spoczywa na głowie Bartosza Arłukowicza. Wszystkie informacje z poszczególnych segmentów sztabu, z zespołu doradców, z zespołów programowych, z zespołów, które przygotowują eventy, spotkania w terenie; zespołów, które zajmują się koordynacją współpracy z samorządowcami. Te wszystkie sygnały i decyzje będą spływały do niego i to on, i kandydatka będą podejmowali ostateczne decyzje.
Do Bartosza Arłukowicza należy ostatnie słowo w sztabie?
Oczywiście, że tak. Jest szefem wszystkich szefów, oczywiście najważniejszy głos ma sama kandydatka.
Małgorzata Kidawa-Błońska mówi tak: "W mojej drużynie jest miejsce dla wszystkich, którzy chcą się zaangażować w kampanię i wygrać wybory prezydenckie". Skorzystacie z pomocy pani poseł Klaudii Jachiry?
Jeśli zaangażuje się w tę kampanię, to byłoby dobrze, żeby wzięła w niej udział.
A jeśli przyjdzie i powie: "jestem do dyspozycji", korzystacie z jej doświadczenia?
Jeśli będzie chciała pracować w rygorach kampanijnych - oczywiście tak.
Pytam, bo zapewne wie pan dlaczego. Widział pan internetowy film, w którym posłanka Jachira mówi o nowym dekalogu wyborców Prawa i Sprawiedliwości, i mówi tam między innymi tak: "możesz cudzołożyć, ale tylko w pokojach na godziny, nie pożądaj żony bliźniego swego, lepiej przerzuć się na chłopców". Czy autorce tych słów spadł włos z głowy za ten film?
Rozumiem, że sugeruje pan, że nieudana ironia powinna być jakoś karana?
Czy były jakieś konsekwencje w klubie parlamentarnym Koalicji Obywatelskiej po tym, co zobaczyliśmy w filmie?
Nie, władze klubu się jeszcze nie spotkały, nie wiem, czy będziemy rozmawiać na ten temat. Sądzę, że rozmowa na temat aktywności pani poseł Jachiry będzie miała miejsce, chociaż nie wiem, czy w kategoriach jakiś kar.
Panie pośle, pani Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła już publicznie o tym w mediach, że była rozmowa szefa klubu z panią poseł Jachirą. To nieprawda w takim razie?
Ale odnośnie tego konkretnego filmu?
Tak, odnośnie tego konkretnego filmu..
Nie przypominam sobie, żeby taka rozmowa odnośnie tego filmu, ale o samej aktywności pani poseł Jachiry rozmawialiśmy z nią.
Dobrze, ale ten konkretny film w którym pani poseł tworzy nowy dekalog, mówiąc, że to jest "dekalog wyborców PiS-u". Bierze do ręki tablice z wypisanymi numerami dekalogu. To jest dla pana, panie pośle, coś co się mieści w estetyce parlamentarzysty?
Nie, moim zdaniem to jest bardziej estetyka happenera, albo artysty, a nie parlamentarzysty i rozmawialiśmy o tym na początku kampanii wyborczej, że Klaudia Jachira ma do wyboru: albo zostanie parlamentarzystką, albo będzie artystką. Łączenie obu funkcji się nie uda.
Tak i pan nawet mówił po jednym z happeningów, że ona, skoro przeprosiła to temat zamknięty, ale już na pewno nie będzie sięgała po symbolikę państwową, wojskową i narodową. I co teraz?
Niewątpliwie taka aktywność, nieudany happening prowadzony przez posłankę szkodzi jej, szkodzi naszemu klubowi parlamentarnemu.
Ten film, to jest nieudany happening?
To jest nieudany happening, tak to oceniam. Rozumiem, że ma wielu sympatyków, zwolenników, którzy są entuzjastami tego, co robi. Ale jednak, jako posłanka musi liczyć się z opinią ogółu obywateli, którzy oczekują innej aktywności od parlamentarzysty. To jest dla mnie oczywiste.
Ale wie pan, co ona mówi? Ona mówi, że niczego złego nie robi. Robi to, co uważa za słuszne i jest jej przykro, że np. marszałek Kidawa-Błońska widzi wroga w niej, a nie tam, gdzie ten wróg naprawdę jest, czyli w Prawie i Sprawiedliwości.
Pani poseł może mieć takie odczucia, tylko musimy o tym porozmawiać.
To co wy z tym zrobicie, panie pośle?
Będziemy o tym rozmawiać. Nie będziemy nikogo zrzucać.
Zaprosiliście ją na swoje listy wyborcze, teraz jest waszą posłanką.
Oczywiście, że tak. I pewne rygory, które dotyczą aktywności poselskiej, dotyczą również pani poseł Jachiry. I na pewno będziemy o tym rozmawiać w tej czy innej formie. Na pewno nie będziemy nikogo zrzucać ze skały za to, że zorganizował nieudany happening.
Pytam o to dlatego, że Bogdan Zdrojewski, który chciał być szefem Platformy Obywatelskiej mówił między innymi, że Platforma miewa problem z językiem, np. z odnoszeniem się do nie swoich wyborców, i że Platforma często starała się poniewierać wyborców Prawa i Sprawiedliwości.
Nie, ja nie przypominam sobie takich wypowiedzi. W każdym razie nie przypominam sobie, żeby takie wypowiedzi były częste.
No były wypowiedzi o szarańczy PiS-owskiej, o których dyskutowaliśmy. Były wypowiedzi o PiS-owskim plebsie, panie pośle.
Zdarzało się komuś gdzieś zagalopować. Ale to ma się nijak zupełnie do tego, co dzisiaj partia, która rządzi w Polsce robi.
Ale rozmawiamy o was i o pani poseł Jachirze w tym momencie.
Ja wiem. To tak jak gdyby mówić, że wszyscy przekraczają prawo, bo ktoś kiedyś przeszedł przez jezdnię w miejscu, gdzie nie ma pasów i porównywać to z kimś, kto okrada innych albo uczestniczy w zabójstwie. Odpowiedzialność za język debaty publicznej, za formę wystąpień publicznych ponoszą wszyscy. I mamy świadomość, że w sytuacji tak mocnego zaostrzenia tego języka, antagonizmów, emocje również wśród naszych wyborców są ogromne. I duża część naszych wyborców oczekuje od nas ostrzejszego języka. My musimy to miarkować, bo mówimy do wszystkich i jako parlamentarzyści chcemy reprezentować wszystkich, a nie tylko tych, którzy są na barykadzie