"Nie można zamknąć kopalni, nie można zamknąć elektrowni" – mówił lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM, pytany o karę nałożoną na Polskę przez Trybunał Sprawiedliwości UE za działanie kopalni Turów. "Niech rząd zaprosi nas na konsultacje. Niech pan premier powie: Nie daję rady, pomóżcie! I jedziemy!" – zaproponował szef ludowców.
Co według Kosiniaka-Kamysza powinien w sprawie kopalni Turów zrobić rząd? Zaproponować odszkodowania. Dlaczego nie zrobiono tego przed przedłużeniem koncesji? Tu jest grzech zaniedbania, który został popełniony przez rządzących i teraz muszą posprzątać to, co narozrabiali - mówił szef PSL-u.
W rozmowie padło też pytanie o obecność Polski w Unii Europejskiej. Chciałbym, żebyśmy zapisali w konstytucji, że przynależymy do Unii Europejskiej. To będzie takie dobre po kilkunastu latach członkostwa - mówił w RMF FM Kosiniak-Kamysz.
Uważam, że opozycja wygra wybory, idąc w dwóch blokach, a nie w jednym - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Ci, co nawołują do jednej listy, przysłużą się partii rządzącej i doprowadzą do jej kolejnego zwycięstwa. Zrobię wszystko, żeby sformułować blok centrowo-prawicowy - zadeklarował.
Tusk wykorzystał tę sytuację, żeby posprzątać w Platformie i pozawieszać tych, którzy może nie są mu już dzisiaj potrzebni. Inny powód wydaje mi się kompletnie irracjonalny - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do informacji o tym, że Borys Budka i Tomasz Siemoniak "w związku z niezachowaniem należytych standardów", oddali się do dyspozycji szefa Platformy Obywatelskiej. Uważam, że polityka to jest dialog, a nie monolog, że to jest sztuka rozmowy i dochodzenia do kompromisów. Mogę się zgadzać z częścią rzeczy, mogę się nie zgadzać z wieloma rzeczami, które robi np. partia rządząca. Ale to nie znaczy, że nie będę rozmawiał. To jest jakaś szczerze mówiąc ciężka paranoja - tłumaczył lider ludowców.
Tomasz Terlikowski: Panie doktorze, pamięta pan taki cytat: "Puste sejmowe ławy PiS-u podczas informacji o przekrętach przy wyborach kopertowych to wyraz pogardy nie wobec byłego kolegi, którego sami uczynili prezesem NIK-u, lecz wszystkich Polaków, którzy zapłacili 70 mln zł za tę partyjną hucpę. Czego się boicie? Prawdy się boicie".
Władysław Kosiniak-Kamysz: Dokładnie tak. Boją się prawdy.
To jest pana cytat.
Boją się rozliczenia za te 70 mln zł.
To jest cytat z pana z 15 września. 17 września, kiedy ponownie był prezes Banaś w Sejmie, pana tam nie było. Były puste sejmowe ławy.
Był pan poseł Łopata, był pan poseł Siekierski, którzy reprezentowali w tej debacie nasz klub. W tamtej reprezentowałem ja. Byłem, uczestniczyłem. Dzielimy się - nie jesteśmy największym klubem.
Powiedział pan również: "Tego dnia miałem inne zadania".
Tak, miałem inne zadania w ciągu dnia sejmowego.
A wieczorem był pan na imprezie.
Dokładnie tak.
I nie ma pan do siebie o to żalu? Nie będzie się pan zawieszał, panie doktorze?
Akurat po posiedzeniu, to było po 22.
Późno pan dotarł?
Późno. To prawda.
Na zdjęcia się pan załapał. Ale nie będzie się pan zawieszał? Borys Budka został zawieszony...
To jest chyba jakiś pretekst. Donald Tusk wykorzystał tę sytuację, żeby posprzątać w Platformie i pozawieszać tych, którzy może nie są mu już dzisiaj potrzebni.
Czyli sugeruje pan, że były prezes Budka, Tomasz Siemoniak i Sławomir Neumann zostali po prostu - jak to zwykle Donald Tusk robi, po cichu sprzątnięci? A Donald Tusk patrzy, jak trupy płyną rzeką...
Inny powód wydaje mi się kompletnie irracjonalny.
Wyborcy PO i KO zareagowali bardzo ostro na to, co się wydarzyło, także niektórzy politycy. Radosław Sikorski pisał na Twitterze, że "nie można rozmawiać z totalniakami ze wschodu".
Czyli rozmowy posłów, ludzi o różnych poglądach powinny być w Polsce zakazane, tak? Doprowadzimy do tego, że w jednej ojczyźnie nikt z nas nie będzie mógł normalnie funkcjonować. Zamkniemy się w swojej bańce i będziemy tylko rozmawiać z tymi, którzy myślą podobnie, mają podobne poglądy i głosują tylko na jedną partię. To zwariujemy i naprawdę źle skończymy. To prowadzi do rozpadu narodów, społeczeństw i państw.
Ja się oczywiście zgadzam z tą tezą. Problem polega na tym, że tak długo budowaliście politycy wrażenie...
Ale proszę mnie nie łączyć z PO. Ja jestem szefem PSL-u.
Mówię w ogóle o politykach.
Ja rozmawiam z każdym. Czasem muszę upomnieć niektórych, tak jak pana posła Brauna, który opowiada straszne rzeczy w Sejmie i życzy komuś śmierci. Wtedy jako pierwszy reaguję. Uważam, że polityka to jest dialog, a nie monolog, że to jest sztuka rozmowy i dochodzenia do kompromisów. Mogę się zgadzać z częścią rzeczy, mogę się nie zgadzać z wieloma rzeczami, które robi np. partia rządząca. Ale to nie znaczy, że nie będę rozmawiał. To jest jakaś - szczerze mówiąc - ciężka paranoja.
Bardzo ostro krytykował pan ministra już byłego Szumowskiego, mówiąc, że "to jest wspomnienie standardów San Escobar, wyśnionego i wymarzonego. To już nie jest państwo z tektury".
Jeżeli on w tym samym studiu mówił, że maseczki nic nie dają, później nakazywał nosić te maseczki, rzucał się od ściany do ściany.
Pan doskonale wie, że wszyscy wtedy się wahali. Nie było wiadomo, czy zrobić to czy co innego.
Ale później był już czas przygotowania do drugiej fali pandemii. Nie wykorzystano tego czasu. Ostrzegaliśmy przed otwarciem szkół w ubiegłym roku - nikt tego głosu nie chciał słuchać. Mogę wchodzić w mocny spór merytoryczny, ale to nie znaczy, że nie będę rozmawiał czy nie będę miał szacunku do swojego adwersarza. To by było wyrzeczenie się podstawowych zasad, których zostałem nauczony.
Donald Tusk zawiesza, pan mówi, że to jest tylko pretekst. Ale to jest pretekst, który pojawił się, dlatego że część wyborców jest przekonana, że spór jest tak poważny, że z jednej strony mamy zdrajców, z drugiej strony mamy kogoś innego.
To ja ani do jednego, ani do drugiego obozu się nie chcę zapisywać.
Takie wrażenie często powstaje, kiedy śledzi się media i występy polityków.
Myślę, że to jest wrażenie, które wynika ze sporu politycznego, który jest kwintesencją i jest nieodłączny w demokracji. Spór polityczny, spór na argumenty, spór na przedstawianie swoich poglądów. Ale czym innym jest toczenie sporu, a czym innym jest czy normalna relacja.
Czyli rozumiem, że jest pan zdania, że spokojnie można po takim ostrym nawet sporze pójść i wypić coś dobrego? Już nie będziemy mówić, jakie napoje.
Chodzimy jeszcze na wspólne święta narodowe.
Ale na to się wszyscy godzą. Mówimy o wspólnych imprezach.
Też są różnego rodzaju wydarzenia, w których bierzemy udział. Wczoraj byłem na 25-leciu Izby Rolniczej w Małopolsce. Też byli ludzie, którzy popierają PiS, i którzy głosują na PSL. I co? Mamy nie podać sobie ręki i nie rozmawiać?
Bardzo się cieszę, że pan doktor jest zwolennikiem, że można razem wypić, bo ja też tak uważam. Herbatę oczywiście, bo tutaj żadnych innych napojów nie prezentujemy.
Myślę, że też nikomu nie zaszkodzi nawet dobre piwo, wypite razem.
Piwo ok, już jest po 13. Ale teraz przejdźmy do innych rozmów. Jarosław Gowin wczoraj sugerował, że potrzebny jest blok w centrum, na centroprawicy. Sugerował - PSL, on i Szymon Hołownia. Jesteście gotowi do takiego bloku?
Jest potrzebny blok centrowy, centroprawicowy. To jest moja propozycja od 2 lat. Uważam, że opozycja wygra wybory, idąc w dwóch blokach, a nie w jednym. Ci, co nawołują do jednej listy, przysłużą się partii rządzącej i doprowadzą do jej kolejnego zwycięstwa. Zrobię wszystko, żeby sformułować blok centroprawicowy. My się wzmacniamy jako PSL. Teraz mamy kampanię wewnętrzną. To jest czas dla nas bardzo ważny.
Wzmacniacie się jako PSL, ale z badań sondażowych to tak słabo wygląda. PSL w sondaż IBRiS dla Polsatu - 2,9. Gowin - 0,3.
Pan przytacza ten sondaż, który jest na użytek pana redaktora. A później był kolejny sondaż IBRiS-u.
Był, tak, oczywiście. I było trochę lepiej.
Właśnie. To jest ta wybiórcza pamięć.
Wybiórcza pamięć nie. Są notatki.
Notatki, które nie oddają pełni. Ale jeden i drugi sondaż można między bajki wkładać.
PSL jest zawsze niedoszacowane. To też pamiętam, zawsze to mówicie.
Jest niedoszacowane. Miałem, powiem szczerze, takie doświadczenie, że ja byłem bardzo doszacowany w wyborach prezydenckich, a później wynik był gorszy. Wolę tę wersję, że jesteśmy niedoszacowani, a później wynik jest lepszy, bo to zostaje tak naprawdę. Dzisiaj wiele ugrupowań nie jest nawet reprezentowanych w Sejmie czy nie było, nie wchodziło do Sejmu, a może królować w sondażach. Za chwilę nie wystartują w wyborach.
Ale formacja centroprawicowa będzie potrzebna, tu się zgadzamy. Będzie potrzebna, jeśli Donald Tusk nie przesunie z powrotem Platformy Obywatelskiej.
A pan wierzy Donaldowi Tuskowi?
Ja tylko cytuję, ja mogę zacytować Donalda Tuska, który mówił o tym chlebie, który zawsze mu matka dawała do ucałowania i o znaku krzyża. Mogę go cytować, kiedy mówi: "nie walczymy z katolikami", co pokazuje, że chce się przesunąć bardziej w centrum.
Nas na spotkaniach w Polsce lokalnej, w Polsce powiatowej nie trzeba witać chlebem i solą, bo my tam jesteśmy na co dzień. To my tam możemy witać chlebem i solą. Rozumiem, że został przewodniczący Tusk przywitany chlebem i solą, bo jest rzadkim gościem - tu się różnimy. My jesteśmy na stałe, jesteśmy w Polsce lokalnej, mamy swoje tradycje. Jesteśmy formacją chrześcijańską, demokratyczną. Centroprawicą nowoczesną, a nie zaściankową jak PiS.