"W mojej ocenie to, co się dzieje w Gazie, to co się dzieje na Morzu Czerwonym, ze względu na Hutich, to jest wynik tego, że kilka państw, poza Rosją, którym się nie podoba system pozimnowojenny, patrzy na Rosję, bierze przykład i też rzuca wyzwanie temu systemowi" - powiedział były ambasador Polski w Ukrainie Bartosz Cichocki, który był gościem Marka Tejchmana w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. Dyplomata podkreślił, że Rosja chce cofnąć czas o co najmniej 40 lat.
Marek Tejchman Popołudniową rozmowę w RMF FM rozpoczął od pytania o to, czy były ambasador RP w Ukrainie spodziewał się, że pełnoskalowa wojna Rosji przeciwko Ukrainie będzie tak długo trwała.
Pamiętam taki moment na przełomie 2022 i 2023 roku - wydaje mi się, że to sprowokował prezydent Zełenski swoim orędziem, gdzie stwierdził, że 2023 rok to będzie zwycięski rok, to będzie ostatni rok (wojny - przyp. red.). Nagle zauważyłem, że wszyscy wokół mnie popadli w euforię - wspominał były ambasador.
Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę na to, że obecna Rosja jest innym krajem niż przed 24 lutego 2022 roku.
Na pewno sytuacja się pogarsza, w wymiarze polityczno-ustrojowym. Moim zdaniem ważnym momentem była demonstracyjna egzekucja Prigożyna - taka bandycka: zestrzelenie samolotu - zaznaczył gość Marka Tejchmana.
Jak podkreślił, "to nie jest wojna o Ukrainę".
Rosjanie zanim wjechali czołgami w lutym na Ukrainę, w połowie grudnia 2021 roku opublikowali dwa projekty traktatu na stronie MSZ Rosji. To miała być oferta: porozmawiajmy, albo bierzecie to, albo zobaczycie, co będzie dalej. Te dwa projekty sprowadzały się do tego, żeby cofnąć czas o 40 lat - podkreślał Cichocki.