"W pewnym sensie tak. Jestem gotowy na polityczną emeryturę" - mówi gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Bogdan Zdrojewski. Jak dodaje, polityki już parę razy miał serdecznie dość. Jedynka na liście PSL? "Nie dam się skusić żadnej formacji politycznej" - zaznacza.
Zdaniem Bogdana Zdrojewskiego, nie było propozycji ze strony PSL kandydowania. Były rozmowy o tym, żeby pomagać ludowcom - tłumaczy. Gość Marcina Zaborskiego, podkreśla, że nie będzie startował w wyborach z żadnej listy. Mam ku temu powody. Dla mnie ważna jest wierność wyborcom - mówi.
Napisałem list do władz partii o pomyśle na kampanię wyborczą. Sądzę, że mój list wylądował w koszu - zaznacza Bogdan Zdrojewski.
Jak dodaje: tam gdzie wszyscy myślą podobnie, nikt nie myśli zbyt wiele.
Rozumiem trudności Grzegorza Schetyny i złożoność sytuacji. Nie wszystkie grzechy są przez niego zawinione - podkreśla gość Marcina Zaborskiego.
Na pytanie: Czy dzisiaj należy schować waszego lidera do drugiego rzędu, eurodeputowany PO odpowiada: za późno.
Co się dzieje z Donaldem Tuskiem? Jest zajęty m.in. brexitem - mówi w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Bogdan Zdrojewski. Jak dodaje: przez brexit znaleźliśmy się w kryzysie.
Rzadko się spotykamy ( z Donaldem Tuskiem - przyp. red) - zaznacza.
W tej sytuacji w której jesteśmy teraz, jest mu znacznie trudniej. Jestem przekonany że swoją funkcję w Brukseli będzie wypełniał do ostatniego dnia - podkreśla eurodeputowany PO.
Marcin Zaborski, RMF FM: Moim gościem jest Bogdan Zdrojewski, były minister kultury, jeszcze przez chwilę eurodeputowany PO. Jest pan gotowy na polityczną emeryturę?
Bogdan Zdrojewski: W pewnym sensie tak. Oczywiście ta emerytura będzie od polityki zawodowej - wszystko na to wskazuje, natomiast nie od polityki w ogóle. Natomiast jestem gotowy od pewnego czasu. Muszę powiedzieć, że polityki miałem już od jakiegoś czasu tak serdecznie dosyć, że chętnie bym uciął tą swoją aktywność.
I nie da się pan skusić na jedynkę na liście wyborczej PSL-u?
Nie dam się skusić na jedynkę z żadnej formacji politycznej do Sejmu z dwóch powodów. Po pierwsze to, co powtarzałem już parę razy: ja nigdy nie wracam do funkcji, które zakończyłem, które wypełniłem. A po drugie nie biorę stanowiska, czy mandatu, jeżeli nie wiem co mam z nim zrobić.
Ale co? Ludowcy przyjęli te pana wyjaśnienia i spasowali? Już pana nie namawiają?
Od razu powiem, że nie ma takiej propozycji.
Jakże to?
Tak.
Ani Władysław Kosiniak-Kamysz z panem nie rozmawiał ani Marek Sawicki na przykład?
Ani Marek Sawicki. Oczywiście rozmawiałem z wieloma politykami - także PSL-u, oni są bardzo zainteresowani tym, abym im na różne sposoby pomagał, także w rozmowach koalicyjnych. Natomiast nie było do tej pory takiej rozmowy, w której padłaby propozycja: Panie Bogdanie, panie ministrze, proszę reprezentować nas na listach do Sejmu.
To przetnie pan dzisiaj spekulacje i powie jasno i zdecydowanie: Nie idę do wyborów parlamentarnych, jako kandydat PSL-u albo wspierany przez PSL.
Nie będę startować do Sejmu z żadnej listy i to powiedziałem dosyć wyraźnie. Mam ku temu dobre powody. Jestem politykiem, który nie ulega emocjom, wszystko ma przemyślane, racjonalne. I uważam też, że to co dla mnie jest najistotniejsze to wierność wyborcom. Jeżeli ja im coś deklaruje i składam określoną propozycję lub przyjmuję określoną propozycję, to staram się być na prawdę bardzo konsekwentny.
Wciąż wierny PO Bogdan Zdrojewski. Kiedy zgłosił się pan do sztabu wyborczego Koalicji Europejskiej w kampanii wyborczej przed eurowyborami, mówił: "To są moje ręce gotowe do pracy. Chętnie pomogę, mogę coś zrobić".
To było bardzo szybko. Pierwsze rozmowy z Grzegorzem Schetyną prowadziłem w ubiegłym roku po tym, jak zobaczyłem, że kampania zmierza w kilku niezbyt właściwych kierunkach.
Pan się zgłosił i co? I ta pomoc została odrzucona?
Ani nie została odrzucona, ani nie została przyjęta. Tak bywa.
Jak to? W tym studiu Małgorzata Kidawa-Błońska, kiedy pan dość ostro mówił o Platformie w kampanii, jeszcze kilkanaście miesięcy temu mówiła "Zdrojewski jest członkiem naszej partii, jest w naszym klubie. Zapraszam do pracy" - to było takie retoryczne zaproszenie medialne tylko?
To było coś trudniejszego, niż retoryczne, bo potem okazało się, że zapotrzebowanie na tą moją pracę nie istnieje. Było mi przykro, ale nic ponad to. Od razu mówię, że ja nie marudzę, nie należę do osób, które narzekają, żalą się. Przyjmuję swój los taki, jak powinienem. Natomiast to, co było najistotniejsze, najważniejsze, to że moja aktywność w każdej kampanii nigdy nie sprowadza się kampanii. Po prostu jest moją pracą.
Zaraz. Kto panu powiedział, że ta praca, którą pan oferuje, ta pomoc, która pan oferuje jest niepotrzebna?
Przede wszystkim warto wrócić do momentu, w którym złożyłem deklarację startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego i ta deklaracja została przyjęta.
Przez Grzegorza Schetynę?
Tak. Potem napisałem list do członków PO, zarządu regionu Dolny Śląsk, ale także Grzegorza Schetyny z oczywistych powodów, o moich obawach, dotyczących tej kampanii, potrzeb priorytetów, jak i innych elementów składających się na tą politykę brukselską. Wiedziałem, mając swoje pięcioletnie doświadczenie, jak powinna wyglądać ta nasza ekipa.Na jakie rzeczy warto zwrócić uwagę. Na jakie rzeczy zwrócić uwagę także, jeżeli chodzi o naszych przeciwników - głównie PiS. I sądzę, że ten list mój, krótko mówiąc, wylądował w koszu.
I myśli pan, że z powodu tego listu nie znalazł się pan na listach wyborczych Platformy Obywatelskiej?
Nie, nie. Z powodów braku reakcji na ten list my przegraliśmy też wybory. Dlatego, że gdybyśmy go dokładnie, literalnie odczytali, przyjęli pewną wiedzę, która tam w nim była, tych wyborów byśmy nie przegrali.
Jakieś półtora roku temu mówił pan, że opozycja musi przejść nie lifting, lecz poważny wstrząs intelektualny. Przeszła taki wstrząs?
Nie. Z jednego prostego powodu - myślenie wymaga wolności.
Nie ma wolności myślenia w Platformie Obywatelskiej?
Nie, ja tego nie powiedziałem. Ja się odwołałem do Arystotelesa, teraz, dokładnie go cytując, w jakimś sensie, w uproszczony sposób.
To teraz proszę wyjaśnić dlaczego pan zacytował Arystotelesa.
Bo po pierwsze go niezwykle lubię, szanuję, uważam, że to jest jeden z największych myślicieli. Ale także dlatego, że w jego przekazach, dotyczących polityki jest sporo racji. Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której następuję pewne ograniczenie pola definiowania sytuacji. Kiedy np. moje negatywne oceny pewnych zjawisk nie są przyjmowane, to ogranicza się samo myślenie poprzez brak tej wolności. Ale jeszcze jedną rzecz powiem...
Przepraszam, ale nie do końca rozumiem jaki to ma związek z tym co dzieje się w Platformie Obywatelskiej. I pewnie słuchacze też nie do końca rozumieją.
To inaczej powiem. Mam taką zasadę, stosuję ją w pracy, że tam gdzie wszyscy myślą podobnie, nikt nie myśli zbyt wiele. Więc ja zawsze staram się pozyskać inne opinie, które nie są zgodne z moją definicją sytuacji, oceną itd., itd.
I te inne opinie nie były chętnie widziane, chętnie słyszane w Platformie Obywatelskiej?
Dokładnie tak. Wydaje mi się, że odrzucano wszystkie inne opinie, mówiąc marudzenie, malkontentyzm albo defetyzm, albo cos takiego, a to jest błąd.
Po eurowyborach jeden z waszych przegranych kandydatów Michał Boni napisał na twitterze, że "Myślący sztab wyborczy w Platformie Obywatelskiej jest rzadkością, a w Koalicji Europejskiej w ogóle go nie było. Co więcej, nawet na badaniach oszczędzano". Jak wy w Platformie Obywatelskiej chcecie czuć wyborców, bo o tym pan mówi, że zabrakło empatii, czucia wyborców, skoro oszczędzacie na badaniach?
To pytanie nie do mnie tylko już do przewodniczącego. Ja to od razu powiem, żeby nie wpaść w taki nurt defetystyczny na dzień dzisiejszy. Ja rozumiem trudności Grzegorza Schetyny. Rozumiem złożoność sytuacji. Doskonale zdaje sobie sprawę że nie wszystkie grzechy mu przypisywane są przez niego zawinione. Odnoszę się tylko do tego, na co Platforma mogła mieć wpływ. Podzielam opinie Michała Boniego w tej części, że krótko mówiąc nie popełniono błędów dotyczących strategii, tylko po prostu zabrakło strategii.
Na prawdę nie było badań zamawianych przez Platformę Obywatelską w tej kampanii?
Nic o nich nie wiem, a skoro jestem członkiem władz, w tym wypadku regionalnych i nic o tym nie wiem, to niedobrze. Bez względu na to czy one istnieją czy nie. Takie badania powinny być znane najważniejszym graczom politycznym PO, aby korygować ich pomysły i aktywność, jak i również uprzedzać ewentualne ataki, wtedy gdy maja one charakter ataków pozamerytorycznych zwłaszcza.
To jako członka władz regionalnych PO zapytam - czy Platforma powinna schować własnego lidera na czas kampanii wyborczej? Bo takie pomysły są wam podszepywane i podpowiadane.
Za późno. Dziś trzeba trzymać kciuki za sukces Platformy Obywatelskiej ...
... i wystawiać Grzegorza Schetynę do pierwszego rzędu ?
Grzegorz w naturalny sposób jest wystawiony do pierwszego rzędu i dziś ja mogę nie tyle marudząc, ile podpowiadając w sposób niezwykle racjonalny gdzie te błędy należy redukować, mogę w ten sposób pomagać. Ale na pewno nie zrobię jednej rzeczy. To panu od razu powiem i słuchaczom także. Ja nie będę przeszkadzać i nie będę wypełniać roli do której się nie nadaję.
Marudzi pan, ale w Platformie zostaje?
Nie marudzę. Od razu powiem, że pojęcie marudzenia jest mi tak obce...
Ok. Wytyka pan błędy, czasem krytykuje, ale legitymacją partyjna pan nie rzuca?
Nie rzucam.