Nie wykluczałbym żadnych scenariuszy w perspektywie 5-10 lat - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Bartosz Cichocki, pytany, czy polscy żołnierze znajdą się w Ukrainie w ramach sił rozjemczych. Były ambasador RP w Ukrainie podkreślił, że żyjemy w czasach, w których "skuteczny jest ten, kto jest w stanie poprzeć swoje deklaracje czynami". Komentując pytania o to, czy Donald Trump zdradził Ukrainę, dyplomata powiedział, że amerykański prezydent odpowiada przede wszystkim przed swoimi obywatelami, a Trump mówi głośno to, co w wielu stolicach Europy się myśli.

Prowadzący Popołudniową rozmowę w RMF FM zaczął od pytania, ilu polskich żołnierzy pojedzie na Ukrainę w ramach sił rozjemczych. To nie jest pytanie do mnie, natomiast miejmy świadomość, że tak się może zdarzyć, iż to mogą nie być wcale siły rozjemcze - powiedział były ambasador RP w Ukrainie Bartosz Chichocki. Dyplomata wskazał, że nie wykluczałby żadnych scenariuszy w perspektywie 5-10 lat.

Pytany, czy Polska powinna być częścią kontyngentu, odpowiedział, że żyjemy w czasach, gdy "skuteczny jest ten, kto jest w stanie poprzeć swoje deklaracje czynami, kto jest gotów do wysiłków, poświęceń, strat".

Bez sensu mówienie dzisiaj, czego nie zrobimy - zauważył Cichocki.

Wschodnia gra Donalda Trumpa i Europa w kropce

Polski specjalista ds. Wschodu był pytany, czy Donald Trump zdradził Ukrainę. Bartosz Cichocki wskazał, że prezydent USA odpowiada przede wszystkim przed wyborcami amerykańskimi, a on i jego administracja mówią głośno coś, co w wielu stolicach europejskich się myśli.

Gość Marka Tejchmana wskazał, że np. na wycofywanie się Francuzów z Afryki nikt nie narzeka, a na "samoograniczanie się Amerykanów w Europie" już tak.

Czy mówienie o tym, że Ukraina nie wróci do granic sprzed 2014 r. i nie przystąpi do NATO, to rozsądne podejście do negocjowania z Kremlem? Ja bym postępował inaczej, ale kimże ja jestem? - pytał retorycznie Cichocki.

Polski dyplomata wskazał, że Rosjanie tradycyjnie eskalują, podnoszą stawkę w negocjacjach, żeby w ich trakcie mieć z czego zejść. Amerykanie mają potężny argument wobec Rosji w postaci cen ropy i gazu - stwierdził gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Podejście "drill, baby, drill" (ang. wierć, kochanie, wierć), implikujące zwiększenie wydobycia amerykańskiej ropy, jest zabójcze dla Rosji - wskazał ekspert.

Interesy amerykańskie nie ograniczają się do kontynentu amerykańskiego. Mówienie, że my nie będziemy bronić Europy, czy Europa musi sobie sama poradzić... Europa sobie sama nie poradzi - powiedział gość RMF FM, dodając, że "to wina jazdy na gapę przez wiele pokoleń elit politycznych Europy".

Cichocki nie widzi, żeby Europa zaczęła chociaż uzupełniać zdolności wojskowe, które mają tylko Amerykanie, np. strategiczny przerzut sił, precyzyjne uderzenia na dalekim dystansie czy zmiany mentalne. Europa przede wszystkim mentalnie nie jest gotowa się bronić - powiedział były ambasador.

Polska przyczółkiem USA w Europie?

Bartosz Cichocki, pytany, czy Polska mogłaby paść ofiarą porozumienia między USA a Rosją, powiedział, że wydaje się, iż USA potrzebują przyczółka w postaci Polski, nie tylko wobec Rosji, ale i niepokojących z perspektywy amerykańskiej zmian politycznych w Niemczech.

Elon Musk, członek administracji Donalda Trumpa, jawnie jednak wspiera niemiecką AfD, a sam prezydent krytykuje instytucje Unii Europejskiej - kontrargumentował Marek Tejchman.

W Stanach Zjednoczonych przyszedł nowy typ polityków, na fali podważania wszystkiego, co było wcześniej, braku zaufania - stwierdził Cichocki.

Cichocki krytykuje europejski system wsparcia przemysłów obronnych

Gość Popołudniowej rozmowy skrytykował system wsparcia unijnego dla przemysłów obronnych, nie tylko za "nieadekwatne kwoty", ale także mechanizm działania.

Komisja Europejska rozdaje te pieniądze najbardziej zaawansowanym trzem, czterem koncernom niemieckim, francuskim, hiszpańskim, włoskim, a to się powinno dziać w taki sposób, żeby wyrównywać różnice między przemysłami różnych państwa - powiedział dyplomata.

Wojna w Ukrainie dowodzi m.in. tego, że przemysł obronny musi być zaraz frontem, że nie ma czasu czekać na pociski, wozy opancerzone, czołgi - dodał.

Nastroje w Ukrainie

Na Ukrainie faktycznie narasta oczekiwanie, żeby ta wojna się zakończyła (...). Oczywiście, że większość ludzi nie zadaje sobie pytania, na jakich warunkach, jakim kosztem, ale rośnie gotowość, żeby terytoria okupowane miały jakiś status przejściowy - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Bartosz Cichocki.

Ukraińcy rozumieją, że powrót do granic z 1991 r. i wejście do NATO "nie nastąpią jutro, pojutrze" - przyznał dyplomata.

W Kijowie "już wszyscy mówią o wyborach", co dziwi Cichockiego, bo jego zdaniem w tym roku może wcale nie dojść do zawieszenia broni.

Były ambasador RP w Ukrainie tłumaczył, że Rosjanom może zależeć na uruchomieniu procesu wyborczego na Ukrainie, bo zmuszałoby to Kijów do zdemobilizowania kilkuset tysięcy wojskowych, a to z kolei mogłoby doprowadzić do konfliktów wewnątrz ukraińskiego społeczeństwa.

Opracowanie: