W weekend Arnaud Demare zwyciężył w kolarskim klasyku Mediolan-San Remo. To jeden z najważniejszych klasycznych wyścigów sezonu. Zaliczany do grona pięciu monumentów kolarstwa. Jak się jednak okazuje francuski kolarz mógł w trakcie rywalizacji złamać przepisy.
To czego dopuścił się Arnaud Demare nie jest w kolarstwie zjawiskiem nowym. Można nawet zaryzykować, że jest też po cichu akceptowane, choć niezgodne z regulaminem. Demare 30 kilometrów przed metą brał udział w kraksie. Peleton odjechał, a Francuz został z tyłu. Zdążył jednak dojechać do zasadniczej grupy a potem na finiszowych metrach był najszybszy.
Jak informują włoskie media Demare dojechał z powrotem do peletonu, bo po prostu skorzystał z pomocy wozu technicznego swojej drużyny FDJ. Miał po prostu trzymać się samochodu i w ten sposób oszczędzając energię i jadąc po prostu szybciej dołączyć do peletonu. Protest w tej sprawie złożyło dwóch włoskich kolarzy - Eros Capecchi i Matteo Tosatto, którzy w tym czasie także jechali za peletonem. Uczepiony samochodu Demare miał ich minąć z dużą prędkością. Francuz przyznaje, że korzystał z pomocy samochodów, ale w inny mniej kontrowersyjny sposób. Miał po prostu goniąc peleton jechać za poszczególnymi autami, które osłaniały go przed wiatrem i pozwalały na chwilę oddechu. Jak powiedział gazecie L'Equipe "nie zrobił niczego, czego musiałby się wstydzić".
Sędziowie nie dostali żadnego nagrania wideo potwierdzającego nieuczciwe zachowanie Demare’a. Naocznie też tego nie widzieli i nic dziwnego -w końcu trudno obserwować wnikliwie sytuacje daleko za peletonem, a Demare musiał odrobić ponad 30 sekund straty do zasadniczej grupy. Zamieszania w ogóle by nie było, gdyby Demare nie wygrał. Stało się jednak inaczej. A wszystko to wina - mówiąc nieco dowcipnie - Fernando Gavirii, który przewrócił się na finiszowych metrach wyścigu i zablokował kilku faworytów, którzy stracili szansę na zwycięstwo. To zamieszanie wykorzystał Demare.
To zdjęcie ma dowodzić oszustwa Demare’a: