W opublikowanym wczoraj oświadczeniu Adam Waczyński – dotychczasowy kapitan koszykarskiej kadry, napisał o swoim konflikcie z prezesem PZKosz Radosławem Piesiewiczem i odniósł się do braku powołania do reprezentacji na zbliżające się mecze Eurobasketu. Dziś na słowa Waczyńskiego odpowiedział trener Mike Taylor i sytuacji nie uspokoił.
Nie znam dobrze realiów polskiego basketu, ale nie trzeba być znawcą tematu, by zauważyć, że to kolejny w polskim sporcie sukces, który zaczyna zamieniać się w katastrofę. Wychowałem się w czasach gdy koszykówka była w Polsce popularna. Oczywiście "Hej tu NBA...", Jordan, Ewing, Stockton, Malone i cała reszta.
Z drugiej strony ligowa rywalizacja Mazowszanki Pruszków ze Śląskiem Wrocław i Mistrzostwa Europy w 1997 roku. Z tym większą radością oglądałem zeszłoroczne Mistrzostwa Świata w Chinach i naprawdę emocjonujące mecze Polaków. Teraz okazuje się, że lekką ręką rezygnujemy z kapitana drużyny i bezsprzecznie jednego z naszych najlepszych koszykarzy.
Trener Taylor swoją odpowiedzią na oświadczenie Waczyńskiego nie uspokoił sytuacji, a raczej ją zaostrzył. Zarzuca koszykarzowi podważenie autorytetu i przyznał, że nie powołał go z uwagi na trwający konflikt z prezesem PZKosz. Taylor zachęca kapitana drużyny do rozmowy z Radosławem Piesiewiczem.
A ja zastanawiam się, czy w związkach, które sukcesy odnoszą od lat, przykładowo wyobrażamy sobie konflikt Bartosz Kurka czy Michała Kubiaka z prezesem Jackiem Kasprzykiem i brak powołania od Vitala Heynena? Niedawno podczas kryzysu w kadrze siatkarek trener Jacek Nawrocki mimo, że został niemal postawiony pod ścianą stwierdził, że powoła najlepszy możliwy skład i będzie kierował się formą sportową. Efekt był, bo Polki na turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk zagrały z pasją, choć do Tokio nie pojadą. No to może konflikt Bońka z Lewandowskim albo Tajnera ze Stochem?
Waczyński swoim oświadczeniem wywołał do odpowiedzi przede wszystkim władze PZKosz i prezesa. Tu na razie rzeczowej odpowiedzi nie widzę. Nie wiem jaka jest geneza konfliktu Waczyńskiego z Piesiewiczem, ale jeśli nie ma zastrzeżeń do zaangażowania koszykarza na treningach i podczas meczów, jeśli Waczyński nie rozbija od środka atmosfery w drużynie i nie kopie dołków pod kolegami z reprezentacji, to jego miejsce jest w składzie kadry.
Słabo wygląda też sytuacja z trenerem, który w poniedziałek w cytowanej przez PZKosz informacji na temat składu kadry powiedział, że Waczyński od reprezentacji "chce odpocząć". Dziś napisał, że brak powołania był jego decyzją.
I już można poczuć się jakbyśmy nie czytali informacji sportowych ale polityczne. Walka na oświadczenie, przeczące sobie wypowiedzi itd. itp. Jakakolwiek kwestia na linii Piesiewicz-Waczyński powinna być załatwiona bez angażowania w to reprezentacji. Czy to Waczyński nie chciał grać? Czy może trener nie chciał Waczyńskiego?
Jedno jest pewne - zadaniem związku powinno być tonowanie nastroju, dbanie o atmosferę i o PR -głównie wokół reprezentacji, która może dać największy pozytywny impuls dyscyplinie, co pokazały Mistrzostwa Świata. A polski basket potrzebuje zainteresowania.
Poniżej oba oświadczenia: wtorkowe Waczyńskiego i dzisiejsze Taylora. Warto przeczytać, porównać i zastanowić się jak daleko zabrniemy.