23 marca 2021 roku mija 20. rocznica tragicznej śmierci naszej radiowej koleżanki Haliny Fertak. Wydawca, producentka, koordynatorka akcji specjalnych, a przede wszystkim osoba mająca bezpośredni dostęp do czołówki polskich artystów. Swoje kontakty z artystami budowała przez lata pracując - prawdopodobnie - w branży filmowej, potem w Radio Zet, by wiosną 2000 roku rozpocząć pracę w RMF FM.
W "Zetce" współtworzyła "Klub Radia Zet" i "Rozmowy rolowane", zaś w RMF FM pracowała przy takich projektach i akcjach antenowych jak "Poczta głosowa", "Misja specjalna", wspierała reporterów stacji obecnych na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach, koordynowała udział polskich artystów w Wielkim Megafestiwalu Inwazja Mocy 2000, w końcu była nieocenioną współtwórczynią sukcesu wyjątkowego projektu "Osada Wirakocza" realizowanego nad Jeziorem Czorsztyńskim jesienią 2000 roku.
Po 20 latach od jej śmierci, przyjaciele, współpracownicy i znajomi Haliny wspominali tę niezwykłą postać. Podkreślali wyjątkową umiejętność Haliny do nawiązywania relacji osobistych. Halina była średnio o dekadę starsza niż jej radiowi współpracownicy, mimo to, nie stwarzała żadnych barier, bez względu na różnicę wieku i pozycję w hierarchii radiowej zawsze była otwarta, usłużna i pomocna. Jak wspomina Beata Sadowska, bliska przyjaciółka z Radia Zet - "nieprawdopodobnie prawdziwa w relacjach z ludźmi, serce na dłoni, i tym swoim sercem otwierała inne serca".
Halina miała prywatny kontakt do niemalże każdego artysty i VIP-a w Polsce. Z większością - jeśli nie z każdym - była na Ty. Jej słynny "kajet" z tysiącem karteczek i zapisków, był jak "Święty Graal", był obiektem zazdrości i pożądania jej koleżanek i kolegów, ale nie był zamkniętą niedosięgłą księgą. Halina bez żadnych problemów dzieliła się kontaktami, pomagała nawiązywać relacje i miała niesamowity dar przekonywania artystów do udziału w różnych radiowych przedsięwzięciach. Po prostu "Halinie się nie odmawiało"! Znała wszystkich, wiedziała wszystko o wszystkich, dochowywała tajemnic, ale jednocześnie - zauważają rozmówcy - o Halinie wiedziało się bardzo niewiele. Chroniła swoje sekrety, mało opowiadała o sobie, zaś na jej twarzy można było wyczytać czasami ukryty smutek zdradzający bagaż doświadczeń, które były jej udziałem.
20. rocznica jej odejścia była okazją do wspomnień. Sąsiedzi Haliny z "domów RMF-u" przy ulicach Hofmana i Toruńskiej, pamiętali córki Haliny - Agnieszkę i Marysię oraz ich cudownego chrumkającego buldoga francuskiego Taksówkę. W reportażu podzielili się wspomnieniami ze wspólnego mieszkania, imprez i tym, jak cudowną sąsiadką była Halina.
Przyjaciółki i przyjaciele zapamiętali ją jako uśmiechniętą, otwartą, przyjacielską, radosną, wiecznie z tym swoim "magicznym notesem". W pracy pomocna, spokojna i profesjonalna, dla radiowców, ludzi z anteny była takim bezpiecznym "spadochronem ratunkowym". Wspominający podkreślali urodę Haliny, jej wdzięk i takie wewnętrzne i zewnętrzne piękno. Bezkonfliktowa, z dużym poczuciem humoru, z dystansem do siebie i innych. Jak wspomina Marzena Rogalska, jej bliska przyjaciółka z RMF FM - miała taką lekkość bytu, nie trzeba się było zbytnio wysilać, żeby tę śliczną postać polubić. Po prostu, człowiek łatwy do kochania.
Co robiłaby Halina dziś? Rozmówcy nie mieli wątpliwości - pisałby książki, robiłaby fajne rzeczy w internecie, miałaby własny kanał na YouTubie, byłaby producentem programów radiowych i telewizyjnych, może byłaby drugim reżyserem, bo nie pchała się nigdy na pierwszy plan, korzystałaby z życia i... byłaby świetną babcią dla swoich wnuczek.
Zobacz reportaż wspomnieniowy o Halinie Fertak: