„Minister Szyszko został zobowiązany do zaprzestania prac w Puszczy Białowieskiej” – usłyszałam od wysokiego rangą polityka PiS. Jednak to, czy nie zapłacimy gigantycznych kar, będzie zależało od tego, co tak naprawdę będzie się działo w Puszczy (czyli od tego, czy Szyszko wykona polecenie polityczne PiS) i jak to zostanie ocenione przez Komisję Europejską. Czy rzeczywiście zostanie wycofany ciężki sprzęt i wstrzymane zostaną wszelkie prace z wyjątkiem tych „bezwzględnie koniecznych”? Nawet niektórzy politycy PiS już nie wierzą Szyszce.
Podczas konferencji prasowej minister mówił np., że "ryzyko (przypis. kar) nie wynika z postanowienia". Sprawdziłam - w 118. punkcie postanowienia wyraźnie Trybunał grozi dziennymi karami wysokości 100 tys. euro. Problem jest o tyle poważny, że Szyszko kłamie także nam - mówi polityk PiS. Nie słucha nikogo, rozgrywa własne sprawy, mydli nam oczy - dodaje inny z polityków obozu władzy.
Szyszko doprowadził nie tylko do bezprecedensowego sporu z Unią Europejską, ale swoim uporem wzmocnił Komisję Europejską względem państw narodowych. Dał Brukseli narzędzia, których do tej pory nie miała. Przez jego wcześniejsze zapowiedzi niewykonania postanowienia ETS o tzw. środkach tymczasowych (chodzi o wstrzymanie wycinki do czasu ogłoszenia wyroku w meritum sprawy) Trybunał przyznał Komisji Europejskiej prawo do nakładania kar na kraj członkowski już na etapie postanowienia o tych środkach. Do tej pory kary mogły być orzekane jedynie w związku z wyrokami. Teraz, od sprawy którą wywołał Szyszko - kary będą mogły być nakładane na etapie ogłaszania środków tymczasowych. To niesłychane oręże przeciwko państwom UE, które Komisja Europejska dostała do ręki dzięki Szyszce - przyznaje mój rozmówca w Trybunale UE. Może będziemy to nazywać precedensem Szyszki - śmieje się. W każdym razie możliwość nakładania kar już na tak wczesnym etapie postępowania zwiększy presję na kraje UE i w pewnym sensie skróci procedurę.
Do tej pory kraje UE mogły dłużej lekceważyć Trybunał mając świadomość, że do kar jeszcze daleka droga. Od sprawy Puszczy, droga ta znacznie się skraca. Dla polityka rządu, który nie chce wzmacniać Brukseli kosztem stolic to po prostu klęska polityczna.
Niestety, politycy PiS nie znając się na Unii, dają się wodzić za nos. Niektórzy wręcz uważają Szyszkę za bohatera walki z Unią, tymczasem z jego "walki" na razie wynikło jedynie wzmocnienie Brukseli. Szyszko naraził także Polskę na ogromne starty wizerunkowe z mało ważnego powodu. Prawdopodobnie gorsze nawet niż sprawa Trybunału Konstytucyjnego, której zawiłości niewielu rozumiało.
Kwestia Puszczy jest prosta. To właśnie ta sprawa (a nie TK!) mogła posłużyć krajom UE do podniesienia kwestii praworządności na szczycie Unii Europejskiej, najważniejszym unijnym gremium.
Mało kto wie, że z powodu niekontrolowanych i z nikim nieuzgodnionych wypowiedzi Szyszki były w Brukseli plany, żeby Polskę napiętnować właśnie w związku z niewykonaniem wyroku Trybunału UE na Radzie Europejskiej. W UE respektowanie wyroków Trybunału jest kwestią nadrzędną. Jeden z wysokich rangą polskich urzędników zagroził wówczas nawet dymisją, gdyby stanowisko rządu miało pokrywać się z deklaracjami Szyszki.
W sferach rządowych panuje spore zniecierpliwienie z powodu ministra środowiska. Na gwiazdkę Szyszko jako pierwszy powinien stracić stołek - usłyszałam od jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości.