Scenarzyści "Mody na sukces" czują się zagrożeni. "Transferonowela" z Robertem Lewandowskim w roli głównej właśnie dobiła do 368134 odcinka. Co rusz mamy tu nowe perypetie, a każdy dzień (i Cezary Kucharski) przynosi jakąś sensację. Zanosi się na to, że Polak będzie i w Chelsea, i w Manchesterze United, i w Bayernie, i w Realu, i w Juventusie i w Barcelonie… No, to tak na początek.
Chyba łatwiej w tej chwili powiedzieć, gdzie nie będzie grał nasz napastnik. Prawdopodobnie nie będzie grał w Phoenix Suns, w VIII serii "Californication", w reprezentacji Lichtensteinu, w Rolling Stonesach i w "Wałęsie" Wajdy (w żadnej roli). Cóż, nie ma lekko. A gdyby tak zorganizować akcję społeczną, pt. "Pomóżmy Lewemu znaleźć klub"? A jeśli nie akcję, to może... aukcję? Wyobraźmy to sobie: Kucharski wystawia Lewandowskiego, np. na Allegro, z ceną 30 milionów euro. Szał! SwinkaPep, Fergus41 i MurinioObyZCzelsi licytują w najlepsze. Zła wiadomość dla kibiców zmęczonych śledzeniem aukcji - nie ma opcji "kup teraz". Kontrakt z Borussią wygasa dopiero w czerwcu 2014...
Najnowsza rewelacja dotycząca transferu Lewandowskiego to notka w "Bildzie" informująca o rzekomym smsie, który do Lewego miał wysłać sam José Mourinho. Według niemieckich dziennikarzy, trener Realu (który nie lubi być trenerem Realu) napisał do napastnika Borussii (który... wiadomo) tajemniczy message o treści: "Chcę cię w Chelsea". Chodzą słuchy, że tekst mógł być nieco inny. Np. "Dam Ci posiedzieć z przodu opla - wchodzisz w to?". Albo: "Borussia? Palec im w oko!". Albo: "Robię zakupy w Realu. Jestem przy kasie. Wpadnij!" Jako że spekulacjom na temat Transferu Tysiąclecia nie ma końca, wcale się nie zdziwimy, jeśli i ta smsowa plotka okaże się plotką. I wyjdzie na to, że nie było żadnej wiadomości od żadnego Mourinho. Tylko pocztówka. Od Łukomskiej-Pyżalskiej.
"07 zgłoś się" - tego kultowego serialu raczej nie polubiliby zawodnicy FC Barcelony. Wynikiem 0:7 pożegnali się z Ligą Mistrzów. Tak wysoko w półfinale LM nie przegrał nigdy żaden klub. Jakąś bramkę "azulgranas" jednak strzelili, a dokładnie strzelił ją Gerard Piqué. Niestety, jego gol nie przypadł do gustu kibicom Barçy...W przygniatającym starciu z niemieckimi siłami nie wziął udziału Leo Messi, który przez 90 minut (+1) grzał ławę. Podobno dopadły go "dziwne dolegliwości". E tam! Może po prostu oszczędzał siły na finał!