To był wyjątkowo upalny tydzień, także w sporcie. Choć nie można zapomnieć o naszych siatkarkach, które walczą o awans do igrzysk olimpijskich, to najgorętsza temperatura panowała na stadionach. Franz Smuda ogłosił tzw. szeroką kadrę na Euro 2012. Za to wyjątkowo długa kolejka - tuż przed ostatnią kolejką - ustawiła się po tytuł mistrza Ekstraklasy. Także w "Hattricku", zdominowanym w tym tygodniu przez piłkę nożną, trwa bój o fotel lidera!
Tymczasem trzecie miejsce ex aequo zajmują cztery drużyny, które walczą o wspomniane miejsce pierwsze: Lech, Śląsk, Ruch i Legia. Nieprzewidywalny scenariusz, zaskakujące zwroty akcji i napięcie do ostatniego gwizdka - wszystko wskazuje na to, że końcówkę wiosennej rundy Ekstraklasy musiał reżyserować Tarantino. Przed ostatnią kolejką jesteśmy mądrzy jak Sokrates: wiemy, że nic nie wiemy. Ale nie tylko kibice są zdezorientowani. Podobno zarząd PZPN wyłonił cztery delegacje, które pojadą w cztery strony kraju z czterema Pucharami. Na wszelki wypadek zapobiegliwe władze zamroziły też cztery razy więcej szampanów. Wygląda na to, że tak naprawdę to nikt nie chce być mistrzem Polski. Prawdopodobnie dlatego, że taki mistrz musi niestety zagrać w eliminacjach do Ligi Mistrzów. A jak pokazuje doświadczenie z ostatnich 15 lat - awans do LM to nam się zawsze udaje. Zepsuć. Po mistrzowsku...
Na drugim miejscu ląduje Franz Smuda. Do ostatniej chwili toczyły się dysputy, kogo Polacy widzieliby w kadrze na Euro 2012. Niestety, nie udało się przekonać kapitana Wrony, żeby zagrał na lewym skrzydle, ani Adama Małysza, żeby skoczył na bramkę. Selekcjoner biało-czerwonych postanowił więc popsuć nam humory, a przy okazji koncert, podczas którego wybrano hit Euro 2012. Wcisnął się gdzieś między Wilki a Libera i wyśpiewał swój (!) skład naszej reprezentacji. Tak: swój, czyli jego, Smudy, bo szybko się okazało, że ten dwudziestosześciopak nie podoba się żadnemu Polakowi. I rozpętało się piekło: dlaczego Sobiech, dlaczego Kucharczyk i w ogóle czemu Dudka na Euro nie wzięli?! A przede wszystkim: gdzie obiecana Adamiakowa? Ona przynajmniej zagrała w reklamie, a taki Brożek czy Boenisch? No właśnie: nigdzie!
Pierwsze miejsce należy do supergrupy Jarzębina spod Janowa Lubelskiego. Ich najnowszy przebój "Koko Euro spoko" został wybrany - w ogólnopolskim głosowaniu - hymnem Euro 2012. Niektórzy uważają, że "Koko" to nie hit, tylko jakieś jaja, ale większość jest zachwycona i już porównuje frontmenki zespołu (32 l. - 82 l.) do Shakiry. Nie brak nawet głosów, że nasz przebój bije na głowę pamiętne "Waka waka" (jak się troszkę ulepszy choreografię, będzie bił także na biodra). Coś w tym jest! Melodia "Koko" jest tak prosta, a zarazem efektowna, jak proste, a zarazem efektowne mają być podania Polaków. Chwytliwy bit z pewnością pomoże Szczęsnemu w łapaniu piłek. A "spoko" tekst uporządkuje sprawy nie zawsze łatwe do ogarnięcia, a czasem i do zaakceptowania ("nasi dzielni chłopcy to biało-czerwoni"). Całość idealnie pasuje do tego, co się dzieje w polskiej piłce: po prostu folklor!