Egzamin maturalny zdawałam 15 lat temu, jeszcze według tzw. starego systemu. Można jednak powiedzieć, że jest to moja pierwsza matura z polskiego, bo do tej właściwej, jako finalistka Olimpiady Polonistycznej, nie przystępowałam.
Moja pierwsza refleksja po wzięciu arkusza w ręce: straszny rygor! Nie wolno kreślić, wpisywać "żadnych znaków w części przeznaczonej dla egzaminatora" (czyli gdzie?), no i trzeba starannie wkleić nalepkę z PESELEM. Uff, na szczęście tego ostatniego nie musiałam robić, więc - można iść dalej.
W części pierwszej - dotyczącej rozumienia czytanego tekstu - niektóre pytania były banalne, inne wymagały myślenia. Przede wszystkim jednak było to myślenie o tym, co też mógł mieć na myśli układający pytania. Tak, za moich czasów obowiązywało jedno nieśmiertelne (o naiwności!) pytanie: "co poeta miał na myśli?" Teraz maturzyści głowią się nad tym, co siedzi w głowie egzaminatora.
Inne różnice? Kiedyś się po prostu czytało, a wg nowej matury należy "czytać ze zrozumieniem". Pojawiły się także zupełnie nowe, kluczowe dla nowej matury związki frazeologiczne, jak "wstrzelić się w klucz", czy "zgodność/niezgodność z kluczem". Zniknęły za to pojęcia: "twórcze myślenie" i "kreatywność"...
Jedno się nie zmieniło - lista lektur. Pytanie o "Lalkę", "Dziady", czy "Ludzi bezdomnych" jak najbardziej mogłoby się pojawić i na mojej maturze. Aczkolwiek, żeby napisać przekrojowe wypracowanie maturalne, należało przeczytać coś więcej niż fragment tekstu zamieszczony w arkuszu - dzisiaj można zdać maturę z polskiego będąc w miarę inteligentną osobą, która nie czytała choćby jednej lektury!
Za to nikt, oczywiście, nie maglował nas z Wikipedii ;)
Rozwiązania zadań (1-14 - bez wypracowań) zaproponował ekspert portalu INTERIA.PL.