Piotr Żyła liczy na kolejny udany sezon. Nasz skoczek narciarski marzy o podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i łakomie spogląda w stronę styczniowych mistrzostw świata w lotach narciarskich. Przed sezonem opowiedział, jakie są jego ulubione skocznie i wyraził dezaprobatę dla zmian w regulaminie Pucharu Świata. FIS zdecydował o zmniejszeniu liczby skoczków z najmocniejszych krajów, którzy będą mogli startować w Pucharze Świata.
Piotr Żyła to najstarszy skoczek w naszej reprezentacji. Podobnie jak Kamil Stoch - rocznik 1987. Żyła urodził się jednak w styczniu a Stoch w maju. Panowie będą w gronie najstarszych uczestników całego cyklu Pucharu Świata. Skupmy się jednak na Żyle. To wyjątkowa postać. Przez lata zasłynął wieloma barwnymi wypowiedziami. Kibice pamiętają też z pewnością okres gdy, stosował wyjątkową pozycję najazdową ("garbik i fajeczka"). W ostatnich latach do tego wszystkiego doszły jeszcze sukcesy takie jak dwa złote medale mistrzostw świata.
Trzykrotnie Żyła kończył też sezon Pucharu Świata w czołowej dziesiątce. Marzeniem jest podium. To jednak wymaga ogromnej regularności przez cały sezon, a tej czasami skoczkowi brakuje, co zresztą sam przyznaje. Minionej zimy Żyła był szóstym skoczkiem sezonu i teraz chwali współpracę z trenerem Thurnbichlerem: Myślę, że pracuje się w porządku. Jest dosyć intensywnie. Cały czas coś się dzieje. Mamy wspólny cel jako drużyna i staramy się do niego dążyć.
W tym sezonie jest kilka momentów, w których warto się szczególnie zmotywować. Oczywiście czeka nas Turniej Czterech Skoczni, ale w styczniu odbędzie się także Polski Turniej. Najpierw zawody w Wiśle, dalej Szczyrk i na deser Zakopane:
Coś innego, coś nowego. Fajnie się zawsze u siebie skacze. Tu mamy dwa weekendy i jeszcze w środku tygodnia Szczyrk. Ciekawy pomysł. Mam nadzieję, że organizacyjnie wszystko się uda - podkreśla Żyła.
Co prawda w tym sezonie nie czekają nas mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym czy igrzyska olimpijskie, ale zawodnicy będą rywalizować o medale w mistrzostwach świata w lotach narciarskich. Żyła loty lubi od dawna. Nieraz mówił o tym, że to wyjątkowa przyjemność. Skoczek z Wisły jest w czołówce klasyfikacji zawodników, którzy oddali w karierze najwięcej prób powyżej 200 metrów. Jego rekord życiowy to 248 metrów. Mistrzostwa świata odbędą się pod koniec stycznia na skoczni Kulm w Bad Mitterdorf, a mówiąc o tym obiekcie nie sposób pominąć Żyłę. Wygrał tam konkurs Pucharu Świata w 2020 roku. Doskonale wiemy, że Żyła potrafi przygotować formę na docelową imprezę. Do tego dokładamy skocznię ,na jakiej kiedyś zwyciężył, loty, które lubi. To może być przepis na sukces:
Nic tylko się cieszyć, że takie zawody czekają nas w tym sezonie. Czasu jest sporo więc podchodzę do tego na spokojnie. Tamtego zwycięstwa za bardzo nie pamiętam. Zazwyczaj tak mam, że jeśli fajnie mi się skacze i mam dobrą dyspozycję, to słabo pamiętam skoki. To był jednak szalony dzień - wspominał Żyła.
Byłem na tamtych zawodach i trzeba przyznać, że nasz skoczek był w niesamowitym gazie, był też wulkanem emocji, które po zawodach nie potrafiły znaleźć ujścia. Nic dziwnego. Warto pamiętać, że pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata Żyła zanotował w Oslo 2013 roku. Na drugie czekał aż siedem lat. To był właśnie ten konkurs na skoczni Kulm. Wielka radość i niepochamowane emocje są w tym kontekście jeszcze lepiej zrozumiałe. Do dziś Żyła ma na koncie 23 miejsca na podium pucharowych zawodów, ale tylko te dwa triumfy.
Kadra trenowała ostatnio w Lillehammer i nasz skoczek przyznawał, że męczył się na skoczni, bo jej charakterystyka nie do końca mu odpowiada. Łatwo mu jednak wskazać te najlepsze obiekty, na których wszystko wychodzi mu naturalnie:
Myślę, że Planica mi pasuje jeśli chodzi o rytm skoku. Willingen to też miejsce, w którym nie muszę dużo kombinować, żeby dobrze skakać. Trzecia skocznia to Engelberg. Tam też skacze mi się bardzo przyjemnie - wylicza Żyła
Duże emocje w środowisku skoczków budzą zmiany regulaminowe w Pucharze Świata. Szeroko o ich możliwych konsekwencjach mówił przed sezonem także Aleksander Zniszczoł. Chodzi o zmniejszenie kwot startowych dla czołowych reprezentacji. Najmocniejsze kraje będą mogły zabierać teraz na pucharowe zawody mniejszą liczbę zawodników:
Nie mnie to oceniać, ale nie jest do końca fajnie, jak cały czas zmniejszają te kwoty. Jak z roku na rok będą tak ograniczać, to się zrobi ekskluzywny sport. Wszystko wskazuje na to, że czekają na kolejne cięcia. Do tego brak drużynówek na igrzyskach. Co ja mogę? Jako zawodnicy możemy się odezwać, wyrazić opinię, ale mam świadomość, że nikt nic z tym nie zrobi. My musimy się dostosowywać do przepisów i robić swoje. Nie mamy nic do gadania - konkluduje Żyła.