Rozruchy w stolicy Bułgarii, Sofii. Kibice i m.in. znaczna część środowiska sportowego domagają się dymisji szefa Bułgarskiego Związku Piłki Nożnej Borisława Michajłowa.
Do czwartkowych rozruchów, w których ramię w ramię uczestniczą kibice zazwyczaj mocno skonfliktowanych klubów z Sofii i prowincji, doszło po decyzji Michajłowa o zamknięciu dla publiczności stadionu podczas meczu eliminacji mistrzostw Europy Bułgaria - Węgry.
Mecz odbył się w godzinach wieczornych i zakończył się wynikiem 2:2.
Spotkanie - którego arbitrem głównym był Polak Daniel Stefański - zeszło na plan dalszy w obliczu gwałtownych zamieszek na ulicach w okolicach stadionu.
Demonstranci zablokowali jedno z najważniejszych skrzyżowań miejskich, obrzucali liczne oddziały policyjne kamieniami, podpalono bus policyjny i kontenery na śmieci. Po raz pierwszy od wielu lat na ulice Sofii wyprowadzono armatki wodne.
Ulice wokół stadionu narodowego Wasył Lewski przypominają pole walki. Mer stolicy zwrócił się do mieszkańców okolicznych dzielnic o nie wychodzenie z domów.
Wiele osób zostało aresztowanych, są też ranni.
Odejścia Michajłowa od lat domaga się zarówno część członków związku, alternatywna federacja piłkarska, powołana przez znanego byłego piłkarza Dymitara Berbatowa oraz przytłaczająca większość kibiców.
Protestujący żądają zmian i zwołania nadzwyczajnego zjazdu organizacji.