Sporo emocji i trzy gole - szlagier 11. kolejki piłkarskiej ekstraklasy nie zawiódł. Legia Warszawa przegrała u siebie 1:2 z Rakowem Częstochowa, dzięki czemu podopieczni Dawida Szwargi wskoczyli na drugie miejsce w tabeli.
Legia Warszawa do meczu z Rakowem Częstochowa przystępowała po dwóch porażkach z rzędu. W zeszłą niedzielę przegrała 0:2 z Jagiellonią Białystok, a w czwartek uległa 0:1 AZ Alkmaar w fazie grupowej Lidze Konferencji. Po meczu w Holandii rzadziej rozmawiano jednak o aspektach sportowych, gdyż po spotkaniu policja i ochrona starła się z piłkarzami Legii i poturbowała prezesa klubu Dariusza Mioduskiego.
Wicemistrzowie Polski wrócili do kraju w piątek bez Josue i Radovana Pankova, którzy zostali aresztowani. Zawodników uwolniono po kilkunastu godzinach i znaleźli się w składzie na mecz z częstochowianami. To był skandal. Będziemy bronić naszych racji - grzmiał Mioduski na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej.
Mimo napiętej sytuacji w klubie i wyjaśnianiu okoliczności bezprecedensowych zdarzeń z Holandii, Legia nie zdecydowała się na przełożenie ekstraklasowego hitu z Rakowem.
Mistrzowie Polski również mają swoje problemy. W czwartek przegrali 0:1 ze Sturmem Graz w Lidze Europy i w fazie grupowej tych rozgrywek pozostają bez punktu i nie zdobyli nawet gola.
Przed starciem z Rakowem Josue otrzymał specjalną koszulkę z okazji swojego setnego występu w Legii. Portugalczyk gra w stołecznym klubie od lipca 2021 roku. W ten sam sposób został wyróżniony wychowanek legionistów Maciej Rosołek, który zanotował 100. występ w meczu z Górnikiem Zabrze pod koniec września.
Pierwszą klarowną okazję stworzyli piłkarze Rakowa. W 15. minucie Bogdan Racovitan z bliskiej odległości oddał strzał z pierwszej piłki, ale piłka trafiła w poprzeczkę. 11 minut później John Yeboah podał z lewego skrzydła do Władysława Koczerhina, który uderzył bez przyjęcia, a piłka po jego strzale odbiła się od słupka i wpadła do bramki.