Polski Związek Piłki Nożnej nie uwzględnił protestu Widzewa w sprawie ćwierćfinału piłkarskiego Pucharu Polski. Klub z Łodzi, z powodu błędnej decyzji sędziego, domagał się powtórzenia spotkania z Wisłą Kraków.
"Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że Komisja ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN podjęła decyzję o oddaleniu protestu klubu Widzew Łódź w sprawie meczu 1/4 finału Fortuna Pucharu Polski, rozegranego w dniu 28 lutego 2024 roku pomiędzy drużynami Wisła Kraków - Widzew Łódź" - poinformowała piłkarska centrala w krótkim komunikacie opublikowanym w czwartek na swojej stronie internetowej.
Widzew złożył pod koniec ubiegłego tygodnia protest do PZPN w związku z przebiegiem ćwierćfinałowego meczu w Pucharze Polski. Jak wskazał, podstawą była błędna decyzja sędziego, który w opinii działaczy Widzewa wypaczył wynik spotkania. Klub wnosił o powtórzenie meczu, w celu wyłonienia zwycięzcy w sportowej rywalizacji.
Widzew przegrał Wisłą po dogrywce 1:2. W trakcie spotkania nie brakowało sędziowskich kontrowersji.
Najwięcej wątpliwości w klubie z Łodzi wzbudziła decyzja arbitra ze 108. minuty, czyli osiemnastej doliczonej do regulaminowego czasu gry, kiedy prowadzący mecz arbiter Damian Kos uznał gola dla Wisły zdobytego przez Angela Rodado, który doprowadził do remisu 1:1. Trafienie Hiszpana było weryfikowane przez kilka minut, najpierw przez sędziów VAR, a następnie przez głównego arbitra na monitorze, ale gol ostatecznie został przez niego uznany.
Wątpliwości ekspertów przy bramce Rodado budzi fakt, że będący na pozycji spalonej piłkarz Wisły Igor Łasicki brał udział w akcji poprzez przeszkadzanie obrońcy Widzewa Mateuszowi Żyrze. Zawodnik gospodarzy za sprawą popchnięcia Żyry mógł też odebrać mu też możliwość zagrania lub odbicia piłki lecącej w kierunku bramki.
Gdyby sędzia Kos podjął inną decyzję, prawdopodobnie mecz skończyłyby się wygraną łódzkiego zespołu 1:0. Widzew prowadził bowiem po zdobytym przez Bartłomieja Pawłowskiego w 80. minucie golu z rzutu karnego. Decydującą o awansie Wisły bramkę zdobył Szymon Sobczak w 119. minucie dogrywki.