"Samym mówieniem, że jesteśmy na medal, marketingiem i PR-em nie wygrywa się meczów" - tak Łukasz Żygadło skomentował porażkę swojej drużyny w siatkarskich mistrzostwach Europy. Biało-czerwoni pożegnali się z turniejem przegraną z Bułgarami 2:3 w barażu o ćwierćfinał.

Uważam, że na całą sytuację należy spojrzeć globalnie. Na potencjał, który powinniśmy mieć, mówiąc o tym, że mamy silną ligę i mocną reprezentację, która powinna zawsze wygrywać. Samym mówieniem, marketingiem czy PR-em się nie zwycięża. Triumfy się święci dzięki ciężkiej pracy na boisku i na treningach - stwierdził rozgrywający kadry.

W takich momentach należy się zastanowić nad całokształtem - trenerem, reprezentacją, ale są też kwestie głębsze. Kadra to nie tylko zawodnicy, którzy są na boisku, to jest szersze grono - podkreślił.

Przyznał, że meczu z Bułgarią, którego stawką był ćwierćfinał, długo nie zapomni. Biało-czerwoni wygrywali już 2:0, by potem kolejne dwa sety przegrać. W tie-breaku prowadzili 9:6, ale przegrali 16:18. Wydawało się, że ten mecz jest już pod kontrolą i wygramy to spotkanie, ale niestety w naszej grze, tak jak przez cały rok, pojawiały się momenty przestoju. Do tej pory ta reprezentacja charakteryzowała się tym, że właśnie w takich trudnych chwilach razem zbieraliśmy siłę i potrafiliśmy szalę zwycięstwa przechylić na naszą stronę. W tym roku tego brakowało. W najtrudniejszych momentach nie zachowywaliśmy spokoju, pewności naszej gry. Tych spotkań, tego typu było wiele. Chociażby w Lidze Światowej - ocenił.

Żygadło nie chciał się wypowiadać na temat ewentualnej zmiany na stanowisku szkoleniowca, którym obecnie jest Andrea Anastasi. Taka decyzja nie należy do mnie - stwierdził krótko.

(edbie)