"Każdy słyszy na pewno i w domu, i wśród kolegów, i na mieście, i w mediach, że Legia jest już praktycznie mistrzem kraju. To dla mnie jest brak szacunku dla sportu i rywala" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Jermakowem trener Legii Warszawa Jan Urban. Jego zespół przed rundą wiosenną T-Mobile Ekstraklasy uznaje się za murowanego faworyta do zdobycia mistrzostwa Polski. "Wystarczy przykład Justyny Kowalczyk, na którą bardzo liczyliśmy w sprincie. Wydawało się, że wszystko będzie bardzo dobrze, a to tylko sport i taka nieprzyjemna sytuacja pozbawiła ją medalu" - dodał, uspokajając nastroje wokół swojej drużyny.

Zobacz również:

Maciej Jermakow: Panie trenerze, czy szampany w lodówkach Legii już się chłodzą?

Jan Urban, trener Legii Warszawa: Nic podobnego. Wręcz przeciwnie, staramy się być bardzo skoncentrowani na drugiej rundzie tych rozgrywek. Wiemy, że jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji. Gramy, mając czteropunktową przewagę nad drugim zespołem i troszeczkę więcej nad pozostałymi.

Kogo z tej grupy pościgowej najbardziej się obawiacie?

Wydaje mi się, że zespołów Lecha Poznań, Górnika Zabrze, być może Polonii teraz nie, bo jednak wiemy, że był tam dosyć duży rozbiór, jeśli chodzi o kadrę tego zespołu. Do tego dochodzi również Śląsk Wrocław. To są drużyny, z którymi będziemy walczyć o tytuł.

Legia w tym okienku transferowym zachowała się, jak taki doświadczony strateg, bo nie dość, że wy bardzo się wzmocniliście, to jeszcze ci najgroźniejsi rywale zostali mocno osłabieni. Taki był plan?

Nie, taki jest rynek transferowy i trzeba wyczekiwać czasami jakiejś dobrej szansy, okazji na to, żeby sprowadzić danego zawodnika, a to, że tak akurat się złożyło, że przyszli do nas zawodnicy z drużyn, z którymi konkurujemy o to główne trofeum, to dla mnie czysty przypadek. Przyszło do nas pięciu zawodników i to pięciu zawodników, którzy nie są na pewno uzupełnieniem, ale zawodnikami, którzy podejmą walkę o to, aby zagrać jak najwięcej minut w Legii Warszawa. To na pewno podniesie rywalizację i na treningach, i w meczach, co niesie za sobą podwyższenie poziomu naszej drużyny.

Cel Legii chyba jest jasny?

Oczywisty.

Mistrzostwo Polski, a co z Ligą Mistrzów?

Nie, nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Zrealizujmy najpierw ten pierwszy cel, co nie jest zadaniem łatwym, chociaż wszyscy stawiają nas jako prawie 100-procentowego faworyta do zdobycia ligi. Jednak wiemy wszyscy z historii, że w Legii lubi się czasami coś przydarzyć. Każdy słyszy na pewno i w domu, i wśród kolegów, i na mieście, i w mediach, że Legia jest już praktycznie mistrzem kraju. To dla mnie jest brak szacunku dla sportu, brak szacunku dla rywala. Wystarczy zobaczyć przykład Justyny Kowalczyk, na którą bardzo liczyliśmy w sprincie. Wydawało się, że wszystko będzie bardzo dobrze, a to tylko sport i taka nieprzyjemna sytuacja pozbawiła ją medalu.