Zginął Szerpa wspinający się z Polakami na Lhotse w Himalajach. Wcześniej z ataku na rekord wycofał się Andrzej Bargiel.
Podczas ataku szczytowego wyprawy Polskiego Związku Alpinizmu na ośmiotysięcznik Lhotse (8516 m) zginął Szerpa Temba. Jego ciało dostrzeżono na wysokości ok. 6700 m. Kierownik ekspedycji Artur Hajzer oraz Agnieszka Bielecka i Artur Małek schodzą do bazy.
Z trójką Polaków wspinaczkę z obozu czwartego (7850 m) rozpoczęło dwóch Szerpów - Tensing i Temba oraz Rosjanin Aleksiej Bołotow. Po niespełna dwóch godzinach zawrócił Małek (KW Katowice), a niebawem - z powodu zimna - Bielecka (KW Wrocław) i Bołotow. W kierunku wierzchołka szli Hajzer (KW Katowice) i dwaj Szerpowie.
Według informacji przekazanej smsem przez kierownika wyprawy, Tensing miał problemy z rękami. Okazało się, że ma odmrożenia trzeciego stopnia (w skali I-IV). W tej sytuacji Hajzer w nocy ok. godz. 1.30, będąc na wysokości 8300 m, natychmiast rozpoczął wraz z nim odwrót, natomiast Temba schodził wolniej.
Rano Szerpowie wyprawy koreańskiej dostrzegli z obozu drugiego (6400 m) ciało Temby u podstawy zachodniej ściany Lhotse na wysokości ok. 6700 m. "Trwają przygotowania do sprowadzenia Tensinga i transportu ciała Temby" - napisał w smsie Hajzer.
Nie powiodła się druga próba pobicia rekordu wejścia na czwarty szczyt świata Lhotse. Młody polski himalaista Andrzej Bargiel musiał zwrócić z obozu czwartego - niespełna 700 metrów od szczytu z powodu załamania pogody. Bargiel wycofał się z obozu czwartego z powodu huraganowego wiatru.
Andrzej Bargiel nie rezygnuje. Kolejny atak na rekord szybkości wejścia planowany jest na piątek.
Kilkanaście dni temu alpiniści podjęli pierwszą próbę ataku szczytowego. Po dojściu do trzeciego obozu musieli jednak zawrócić. Wiatr w porywach osiągał bowiem 80 km/godz.