Dramat rodzin alpinistów, którzy zaginęli na Kazbeku. 24 września informowaliśmy o odnalezieniu ciała jednego z Polaków, którzy wyruszyli na szczyt, i poszukiwaniach dwójki pozostałych. Akcję prowadzili Rosjanie i Gruzini. Od tego czasu rodziny w Polsce nie dostały żadnych informacji o losie zaginionych. Nie wiadomo nawet, którego z alpinistów odnaleziono.
Ciało Polaka wciąż jest w górach - tam, gdzie je odnaleziono, czyli na wysokości ponad 4000 metrów. Gija Sudżaszwili, szef ratowników z Gudauri, powiedział korespondentowi RMF FM Przemysławowi Marcowi, że zwłoki można przetransportować tylko śmigłowcem, a wciąż uniemożliwia to pogoda.
Poinformował również, że poszukiwania pozostałych Polaków nie dały żadnego rezultatu. Z jego słów wynika, że zostały przerwane.
Nie ma ich nigdzie i nie możemy ich znaleźć. Jest hipoteza, że mogli wpaść w skalną szczelinę, ale tam też szukaliśmy. Sam już nie wiem, gdzie mogą być - powiedział Sudżaszwili naszemu korespondentowi.
Nie był w stanie odpowiedzieć, czy na miejscu pojawił się ktokolwiek z polskiej ambasady i próbował pomóc.
Co więcej, wygląda na to, że polskie służby dyplomatyczne nie orientują się w podstawowych faktach dotyczących akcji poszukiwawczej. 1 października na stronie internetowej ambasady RP w Tbilisi pojawiła się informacja, jakoby odnalezione ciało polskiego alpinisty zostało już przetransportowane w dół, do miasta Stepancminda. Jak ustalili jednak reporterzy RMF FM, informacja ta nie była prawdziwa. Ambasada poprawiła ją dopiero dzień po publikacji.