Chaos, zamieszki, interwencja policji, świece dymne i… wielki entuzjazm - tak wyglądał pierwszy, pełen emocji dzień pobytu piłkarza Mario Balotellego w Mediolanie. Były napastnik Manchesteru City przyjechał wczoraj do stolicy Lombardii, gdzie będzie grać w AC Milan.
Po gorącym powitaniu na lotnisku do gigantycznego zamieszania i starć kibiców z policją doszło przed restauracją, gdzie Balotelli jadł kolację z dyrektorem generalnym klubu AC Milan Adriano Gallianim. Wśród kibiców Milanu natychmiast rozeszła się wieść, w którym lokalu jest piłkarz. Pojawili się tam i zaczęli wznosić okrzyki na jego cześć. Gdy Balotelli wychylił się przez okno, powstało tak wielkie zamieszanie, że policja z trudem panowała nad napierającym tłumem.
Byli tam także chuligani, którzy obrzucili funkcjonariuszy butelkami, więc policja musiała użyć siły. Chaos i próba sił trwały pół godziny. W starciach ranny został jeden z funkcjonariuszy.
Klub byłego premiera Silvio Berlusconiego zapłacił Manchesterowi City za Balotellego 20 milionów euro. Zgodnie z kontraktem w zespole "czerwono-czarnych" ma on grać do 2017 roku.