"Po długim okresie śpiączki Michael Schumacher ma niewielkie szanse na pełne wyzdrowienie. Prawdopodobieństwo, że wróci do nas taki, jakim go znamy, jest coraz mniejsze" - twierdzi były szef lekarzy Formuły 1 Gary Harstein.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku siedmiokrotny mistrz świata F1 miał wypadek na nartach we francuskich Alpach. Uderzył głową o skałę z taką siłą, że jego kask rozpadł się na części. Po wypadku był zamroczony, ale przytomny. Po kilku godzinach jego stan gwałtownie się pogorszył. Od niemal miesiąca były kierowca F1 jest w śpiączce farmakologicznej. "Jeśli Schumacher obudzi się i będzie mógł samodzielnie chodzić, jeść czy ubierać się, będziemy mogli mówić o triumfie ludzkiej wytrzymałości" - napisał na swoim blogu lekarz z USA.
Statystycznie co drugi pacjent z urazem podobnym do tego, którego doznał Niemiec, i po miesięcznej śpiączce, cierpi na "poważne pogorszenie stanu psychicznego". Po pół roku prawdopodobieństwo całkowitego wyleczenia spada do 20 procent, a po rocznej śpiączce powrót do pełni zdrowia jest niezwykle rzadki - podkreślił Gary Harstein.
Podobnego zdania są inni eksperci. Jeśli ofiara wypadku nie otwiera oczu przez pierwsze trzy tygodnie, wówczas wiadomo, że sprawa jest bardzo poważna - przyznał neurolog Philippe Decq ze szpitala w Beaujon pod Paryżem. Z każdym kolejnym dniem spada szansa na poprawę sytuacji - uważa również Jean-Marc Orgogozo ze szpitala w Burdeos.
Ostatnie oficjalne informacje o stanie zdrowia Schumachera pochodzą z 17 stycznia. Określano wtedy jego stan jako "krytyczny, ale stabilny".