Nasi zimowi sportowcy w ostatnim czasie naprawdę nas rozpieszczają. Sukcesów całkiem dużo, a jest realna szansa na kolejne. W rosyjskim Soczi, gdzie za rok odbędą się Igrzyska Olimpijskie, ruszają mistrzostwa świata w łyżwiarstwie szybkim na dystansach. Liczymy na Zbigniewa Bródkę.
Zbigniew Bródka już przeszedł do historii polskich panczenów zdobywając Puchar Świata w rywalizacji na 1500 metrów. Teraz może pokusić się także o zdobycie medalu mistrzostw świata. Jego koronna konkurencja otworzy rywalizację na rosyjskich mistrzostwach. Polak stał na podium czterech ostatnich zawodów Pucharu Świata i nic dziwnego, że jest w gronie faworytów do medali.
Bródka pojedzie w ostatniej parze - będzie więc wiedział jaki wynik da mu miejsce w czołowej trójce. Rywalem Polaka będzie brązowy medalista sprzed roku Norweg Bokko. Groźny na pewno będzie Rosjanin Denis Juskow czy Belg Bart Swings. Niezły czas w tym sezonie uzyskał też Konrad Niedźwiecki, który z pewnością może powalczyć o czołówkę. Stawka będzie jednak bardzo wyrównana. Zabraknie jedynie broniącego tytułu Kanadyjczyka Danny'ego Morrisona, który postanowił wystartować tylko na 1000 metrów i w drużynie.
Biało-czerwoni na łyżwiarskich torach ciągle występują w roli Kopciuszka. Nic dziwnego. Na wszystkich mistrzostwach świata (na dystansach, w sprintach i w wieloboju) zdobyliśmy dotychczas zaledwie 4 medale. Erwina Ryś-Ferenc dwa brązowe w sprintach (1978 i 1985 r.) oraz jeden w wieloboju (1988 r.). Przed rokiem na najniższym stopniu podium stanęła drużyna pań. Gołym okiem widać, że przed Bródką historyczna szansa.
Dziś także występ pań na 3000 metrów, ale największe nadzieje wiążemy z żeńską drużyną. Występ zespołu w niedzielę. Tego dnia wystartuje także męska sztafeta, która może pokusić się o niespodziankę.