Takimi słowami opisuje Roberta Kubicę autor artykuły we włoskim dzienniku "Avvenire”. Dziennik dodaje z sympatią, że Kubica, który "ma głos jak Bubu z kreskówki o misiu Jogi", jest w tej chwili największą osobowością Formuły 1.
Po zwycięstwie w Montrealu Kubica nie świętował, lecz wsiadł od razu do samolotu i wrócił do domu. A przecież, podkreśla się, właśnie ten tor był przełomowy w jego karierze. Gazeta przypomina, że w tym samym miejscu kierowca przed rokiem miał groźny wypadek i cudem wyszedł z niego bez większych obrażeń.
Zapytany zaś o to, czy zwycięstwo w Kanadzie i pierwsze miejsce w klasyfikacji coś zmieniło, odparł: "zmieniła się statystyka, a nie moje życie".
"Avvenire" pisze o tym, że Kubica ma za sobą "trudną przeszłość, wielką pasję, mało pieniędzy i żadnej pomocy w ojczyźnie". Dlatego, przypomina się, dorastał we Włoszech "między warsztatami, a torami go-kartów".