Iga Świątek zmierzy się z Magdą Linette w meczu, którego stawką będzie awans do ćwierćfinału turnieju WTA w Pekinie. Jak powiedział ekspert tenisowy, Adam Romer, forma Linette w ostatnich tygodniach poszła do góry i nie można przewidzieć, jak zakończy się środowe spotkanie.
Iga Świątek we wtorkowe popołudnie pokonała w meczu drugiej rundy turnieju WTA w Pekinie Varvarę Grachevą. Rosjanka występująca z francuskim paszportem była wymagającą rywalką dla polskiej reprezentantki tylko w pierwszym secie. Świątek wygrała go po dość nierównej grze 6:4.
Na początku drugiej partii nad kortem zebrały się chmury i zaczął padać deszcz. Przerwa w grze trwała ponad godzinę. Po niej obraz gry uległ zmianie. Ekspert tenisowy, Adam Romer, powiedział nam, że w jego odczuciu pierwsza partia była atrakcyjniejsza.
Pierwszy set był bardziej zacięty. Iga pokazała, że w trudnych momentach świetnie daje sobie radę. Udowodniła tym samym swoją wysoką formę tym, którzy narzekali na nią w ostatnich kilkunastu dniach. Gracheva zagrała bardzo dobrą partię, ale to nie wystarczyło na Świątek, która wygrała 6:4. Rosjanka przecież w pewnym momencie odrobiła dwa gemy, ale to nie wystarczyło. Na korcie w pierwszym secie rządziła Iga - mówił Romer.
Adam Romer zauważył także, że dzisiejsze spotkanie było kolejnym już meczem, w którym Raszynianka grała i - co ważne - punktowała przy siatce.
Podkreślam cały czas, że tenis nie jest sportem, w którym można zmienić coś "na chybcika". Mniej doświadczeni kibice krytykowali Igę za dość monotonny styl gry, który miejscami nie przynosił efektu. Tak było na przykład podczas US Open czy w trakcie niedawnego turnieju w Tokio. Podkreślę - tego nie da się zmienić z dnia na dzień. Trener, Tomasz Wiktorowski, przepracował ze Świątek ostatnie tygodnie, styl gry zmienił się na bardziej urozmaicony i ofensywny. Stąd te częstsze wypady do siatki. Nie zawsze te woleje są udane, ale i tak jest to bardzo dobry prognostyk - widać, że Iga szuka nowych elementów, którymi będzie mogła zaskakiwać swoje rywalki - tłumaczy ekspert.
Przed Igą Świątek teraz trzecia runda chińskiego turnieju. W niej zmierzy się z inną Polką, Magdą Linette. Poznanianka w pierwszej rundzie wygrała z Białorusinka, Wiktorią Azarenką. W drugiej z kolei rozegrała zaledwie 4 gemy. Jej rywalka, Jennifer Brady z USA poddała mecz z powodu kontuzji kolana.
Adam Romer zapytany, czy ma wątpliwości jeśli chodzi o formę Linette, stwierdził, że Poznanianka sprawia bardzo solidne wrażenie.
Forma Magdy Linette w ostatnich tygodniach zdecydowanie poszła do góry. Pamiętajmy, że półtora tygodnia temu podczas turnieju w Kantonie dotarła do finału. To był jej najlepszy wynik po półfinale Australian Open z początku sezonu. Świątek i Linette jeszcze nigdy nie grały przeciwko sobie w zawodowym tourze, więc jestem bardzo ciekaw, jak będzie wyglądało to spotkanie. Tym bardziej, że każda z nich prezentuje inny styl. Linette czuje się bardzo dobrze w obronie - lubi reagować na to, co dzieje się z drugiej strony siatki. Świątek z kolei gra ofensywnie, narzuca swój styl gry i lubi atakować. Najjaśniej nakreślają mi się dwa scenariusze - albo będziemy mieć bardzo szybki i jednostronny mecz, albo bardzo zacięty i stojący na wysokim poziomie pojedynek - prognozuje Romer.
Adam Romer podkreślił także, że obie zawodniczki są na fali wznoszącej. Iga Świątek szykuje się już do turnieju WTA Finals, który rozpocznie się 29 października w Cancun. Magda Linette z kolei wróciła na dobre tory po niezbyt satysfakcjonującej środkowej części sezonu.
Obie zawodniczki są w światowej czołówce. Obie są bardzo solidne. I trudno jest wymienić argumenty, które stoją za każdą z nich. Zarówno Świątek jak i Linette są doskonale znane kibicom i właśnie dla fana polskiego tenisa będzie to niezwykle ciekawe spotkanie. Będzie można się nim delektować i - co ważne - kto by nie wygrał, jesteśmy pewni, że będziemy mieć Polkę w ćwierćfinale turnieju w Pekinie - podsumowuje ekspert.
Mecz 3. Rundy turnieju WTA w Pekinie, w którym zagrają Iga Świątek i Magda Linette, rozpocznie się w środę 04.10 nie wcześniej niż o godzinie 10 polskiego czasu.