"Mam nadzieję, że w meczu z Niemcami wykonamy duży krok w stronę mistrzostw Europy" - mówi w specjalnej rozmowie z RMF FM Robert Lewandowski. Kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski od razu dodaje jednak, że granica między sukcesem a porażką jest bardzo cienka, a przed reprezentacją jeszcze sporo ciężkiej pracy. Przed sobotnim finałem Coca-Cola Cup w Gdańsku ma też kilka porad dla młodych piłkarzy.
Kacper Merk: Jak daleko nam do występu na mistrzostwach Europy?
Robert Lewandowski: Na razie daleko i blisko to dokładnie ta sama odległość. Zarówno piłkarze, jak i kibice, muszą sobie zdawać sprawę z faktu, że przed nami jeszcze kawał ciężkiej pracy.
Ale po sobotnim meczu z Gruzją stwierdziłeś, że ta reprezentacja jest lepsza od poprzednich, bo wygrywa mecze, które tamta co najwyżej by remisowała.
W eliminacjach jest zazwyczaj tak, że o punktach decydują detale. A my zdążyliśmy już udowodnić, że mimo nieprzychylności losu i braku szczęścia potrafimy punktować. Te punkty przekładają się na pierwsze miejsce w tabeli i mam nadzieję, że tak pozostanie już do końca.
Rozmawiacie między sobą w szatni o modzie na polskich piłkarzy?
Oczywiście, tym bardziej że dobre występy w silnych europejskich ligach wpływają też pozytywnie na kadrę. Przyjeżdżając z coraz silniejszych klubów, jesteśmy bardziej pewni siebie i swoich umiejętności. One przekładają się z kolei na wzrost potencjału drużyny. I jeśli trener może wybierać wśród zawodników dobrych lub bardzo dobrych klubów, drużyna narodowa musi na tym skorzystać. Bo nie ma nic lepszego, niż rozwój jej poszczególnych elementów.
Pytali cię w Monachium o Kamila Glika? Bo plotkuje się, że Bayern chciałby go kupić z Torino.
Dawno nie byłem w Monachium (śmiech). A tak szczerze, nikt nie pytał mnie o Kamila, ale też we współczesnej piłce nie ma takiej potrzeby. Jeśli jakiś klub jest zainteresowany konkretnym zawodnikiem, to jest on prześwietlony od góry do dołu, wzdłuż i w szerz. I nie tylko jeśli chodzi o zachowania boiskowe, ale także o życie prywatne. Takie kluby jak Bayern doskonale znają potencjał większości dobrych piłkarzy z najważniejszych lig.
A w klubie doceniają wyniki reprezentacji Polski?
Tak, bo nasze wyniki nie tylko w Monachium, ale w całej Europie odbijają się szerokim echem. Strzelamy dużo bramek, zdobywamy sporo punktów i to jest zauważalne. Mam nadzieję, że taka tendencja utrzyma się do końca eliminacji, a później i na samym turnieju.
Najpierw we wrześniu, we Frankfurcie.
Mam nadzieję, że w tym meczu wykonamy duży krok w stronę awansu na mistrzostwa Europy. Wtedy dwa październikowe mecze ze Szkocją i Irlandią gralibyśmy już na spokoju, pewni występu we Francji. Oczywiście Niemcy mocno napalają się na ten rewanż, wiem że zależy im na zajęciu pierwszego miejsca w grupie. Ale po tym, co spotkało ich w Warszawie, już doskonale wiedzą, że łatwo nie będzie.
Czujesz, że w trakcie tych eliminacji narodziła się moda na reprezentację Polski?
Na pewno tak. Z racji swoich obowiązków często spotykam się z dziećmi, które szczerze gratulują ostatnich wyników. To jest coś naprawdę przyjemnego. W poprzednich latach nie dostarczaliśmy im zbyt wielu powodów do radości, a teraz coraz częściej czuję, że to przecież piłka nożna jest najbardziej popularnym sportem.
Te obowiązki to bycie ambasadorem turniejów Coca-Cola Cup, w których kiedyś sam grałeś. Z perspektywy czasu - tamte porażki bolały bardziej, niż te w seniorskiej piłce?
Mówimy tu o zupełnie innej skali, ale wiadomo, że gdy byłem dzieckiem, to po przegranych meczach zdarzało mi się płakać, czy rozpamiętywać mecze bez gola. Teraz wiem, że porażka to nie koniec świata, tylko drogowskaz pokazujący, czego nam brakuje. Zresztą, uczulam też zwycięzców przed popadaniem w nie wiadomo jaką euforię. Bo piłkarza ocenia się po każdym kolejnym meczu. I jeśli kilka dni po sukcesie zagrasz beznadziejnie, nikt nie będzie już pamiętał o wcześniejszym spotkaniu. Mówię to dlatego, że nigdy nie udało mi się wygrać turnieju Coca-Coli, a jednak zostałem piłkarzem.
Czy podczas sobotnich finałów Coca-Cola Cup w Gdańsku będzie już można wskazać, że ktoś pójdzie w twoje ślady?
W tym wieku nie można powiedzieć, czy ktokolwiek z nich zostanie zawodowym piłkarzem. Po pierwsze dlatego, że nigdy nie wiesz, co przyniesie życie. Po drugie zaś młodym ludziom nie można mieszać w głowie. Oni teraz nie powinni skupiać się na karierze, a na zabawie, radości z grania w piłkę i doskonaleniu własnych umiejętności. Na tym etapie to jest najważniejsze.
(abs)