"Serce rosło, jak się patrzyło na naszych zawodników, i to nie tylko tych, którzy rywalizowali w danym momencie na płycie Stadionu Olimpijskiego w Berlinie" - przyznał prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Henryk Olszewski po powrocie ekipy z mistrzostw Europy.

"Serce rosło, jak się patrzyło na naszych zawodników, i to nie tylko tych, którzy rywalizowali w danym momencie na płycie Stadionu Olimpijskiego w Berlinie" - przyznał prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Henryk Olszewski po powrocie ekipy z mistrzostw Europy.
Polacy na mistrzostwach Europy zdobyli 12 medali / Leszek Szymański /PAP

Były trener dwukrotnego mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą Tomasza Majewskiego podkreślił znakomite relacje między zawodnikami, atmosferę jaka panowała w zespole, a także zwrócił uwagę na wysoką skuteczność startową reprezentacji, w której było 36 kobiet i 50 mężczyzn.

Mogę mówić otwarcie o wspaniałej drużynie. Wszyscy wspierali się nawzajem, bez względu na to, czy ktoś walczył o podium, czy o kwalifikację do finału. To były historyczne mistrzostwa. Najważniejsze są oczywiście medale, a tych mamy 12, ale bardzo istotna jest także punktacja za miejsca 1-8. Tu nasz dorobek jest imponujący - 172 punkty i 32 osoby w finałach - dodał Olszewski.

Zwrócił na to uwagę również minister sportu Witold Bańka. To były naprawdę piękne, historyczne mistrzostwa; zdobyliśmy 172 punkty, przez co jest to absolutnie najlepszy występ w historii całej polskiej lekkoatletyki - ocenił.

Podsekretarz stanu w ministerstwie Jan Widera dodał: W internecie, na różnych forach, widziałem sporo takich wpisów: "było tak pięknie, tak wspaniale, dlaczego to się już skończyło....

Zarówno kierownictwo resortu, jak i PZLA, nie chciało nikogo z grona reprezentantów wyróżniać, ale wszyscy byli zgodni w jednym, że są pod wrażeniem wyczynu Justyny Święty-Ersetic. Zawodniczka AZS AWF Katowice drugim rezultatem w historii biegu na 400 m w Polsce - 50,41 - zdobyła w Berlinie złoty medal, a po 98 minutach wystartowała w zwycięskiej sztafecie.

Mam drugi wynik na 400 metrów po Irenie Szewińskiej, który cenię sobie najwyżej. Spełniły się moje marzenia dzięki wsparciu, jakie miałam od wielu osób, ale ojcem tych sukcesów jest trener Aleksander Matusiński - wyjawiła zawodniczka.

Z kolei Matusiński przyznał, że do końca nie był pewny, czy podjął dobrą decyzję: Jestem ponoć znany z pokerowych zagrywek, ale... tu był naprawdę ogromny problem, bo nikt nie wiedział, jak zareaguje zmęczony organizm, który w krótkim czasie zostanie zmuszony do kolejnego wysiłku. Dziewczyny po finale 400 metrów leżały w namiocie. Kiedy było 10 minut do startu w sztafecie, zapytałem: "co robimy, wycofujemy albo biegamy? - powiedział Matusiński.

W odpowiedzi Małgorzata Hołub-Kowalik, Iga Baumgart-Witan, Patrycja Wyciszkiewicz i Justyna Święty-Ersetic "przyniosły" złoto.

Nasza siła tkwi w zespole. Szanujemy się, lubimy się, a jedna za drugą może w ogień skoczyć - podkreśliła Wyciszkiewicz.

Wicemistrz Europy w rzucie młotem Paweł Fajdek (KS Agros Zamość) również zwrócił uwagę na fantastyczną atmosferę w ekipie, dodając: W przyszłym roku także będziemy się przytulać pod biało-czerwoną flagą, ale... zamienimy się miejscami. Były to słowa z uśmiechem skierowane pod adresem Wojciecha Nowickiego (KS Podlasie Białystok), który w Berlinie zdobył złoto.

W klasyfikacji medalowej lekkoatletycznych mistrzostw Europy Polska uplasowała się na drugiej pozycji. Biało-czerwoni przywieźli 12 krążków, tak jak dwa lata temu w Amsterdamie (byli wówczas pierwsi), jednak tym razem mają o jedno złoto więcej. Pierwsze miejsce zajęła Wielka Brytania.

(ag)