Adam Bielecki i Janusz Gołąb, którzy dokonali pierwszego zimowego wejścia na Gasherbrum I, nie zejdą sami z bazy, gdzie wrócili po ataku szczytowym. Z powodu odmrożeń, jakich doznali, 90-kilometrowy marsz byłby zbyt ryzykowny. Polacy będą czekać w bazie na śmigłowiec. Na razie maszyna nie może tam dolecieć z powodu załamania pogody.
Odmrożenia, które mają Adam Bielecki i Janusz Gołąb nie są poważne. Zagoją się w Polsce najprawdopodobniej szybko - poinformował Artur Hajzer, lider polskiej zimowej wyprawy na Gasherbrum I. Jednak nawet najmniejsze odmrożenie może być groźne, jeśli rana zostanie zainfekowana.
Nawet najmniejsze odmrożenie uniemożliwia 90-kilometrowy marsz po lodowcu zimą. Dlaczego? Bo może dojść do powtórnego odmrożenia, a wtedy sprawa byłaby poważna, bo może dojść do zatarcia rany i infekcji i w efekcie tego poważnych konsekwencji, a nawet zgonu - tłumaczy Hajzer. Jak podkreśla, z tych powodów najbezpieczniej i najlepiej jest cierpliwie czekać na helikopter w bazie. W bazie mamy leki i wszelkie środki medyczne i znajdujemy się pod opieką lekarską - dodaje.
W piątek rano 9 marca Bielecki i Gołąb jako pierwsi w historii stanęli zimą na Gasherbrumie I (8068 m n.p.m.) w Karakorum. Droga na szczyt z obozu III zajęła Polakom około 8 godzin. Jeszcze tego samego dnia zespół dotarł do "dwójki" na wysokości około 6500 metrów, gdzie czekali lider wyprawy Artur Hajzer i Pakistańczyk Shaheen Baig. Dzień później wszyscy szczęśliwie dotarli do bazy.
Podczas ataku szczytowego zdobywcy nabawili się odmrożeń. Obaj przemrozili nosy. Oprócz tego Adam Bielecki ma odmrożone palce u stóp.
Zobacz wszystkie relacje z polskiej wyprawy na Gasherbrum I
W piątek po południu szczyt miała atakować także inna wyprawa. Trójka wspinaczy - Austriak Gerfried Goschl, Szwajcar Cedric Hahlen oraz Pakistańczyk Nissar Sadpara ostatni raz byli widziani około 250 metrów od szczytu. Od tego czasu nie ma z nimi żadnego kontaktu. Na poszukiwania zaginionych wyruszyli wczoraj z bazy Pakistańczycy Shaheen Baig i Abbas. W środę udało im się dotrzeć do obozu I na tak zwanej drodze normalnej, gdzie spędzili noc. Wspinacze mają zamiar pójść wyżej z nadzieją na odnalezienie zaginionej trójki.
Gerfried Goschl chciał wytyczyć na Gasherbrumie I nową drogę od strony południowej.
Polski Himalaizm Zimowy