Piłkarze ręczni PGE Vive Kielce zdobyli w Poznaniu Puchar Polski. W finale pokonali Orlen Wisłę Płock 26:25 (9:11). To 16. zwycięstwo kielczan w tych rozgrywkach i 11. z rzędu.
Zawodnicy Orlen Wisły byli bardzo blisko przerwania hegemonii Vive w Pucharze Polski. Jeszcze pięć minut przed końcem podopieczni Xaviera Sabate wygrywali 24:22, ale finisz kieleckiego zespołu był imponujący.
W pierwszej połowie oba zespoły twardo broniły, a w rolach głównych wystąpili obaj bramkarze Vladimir Cupara oraz Adam Morawski. Golkiper Wisły krótko przed przerwą zanotował kilka efektownych interwencji, a po celnym rzucie z bardzo ostrego kąta Michała Daszka, płocczanie uzyskali dwubramkową przewagę - najwyższą w tej części meczu.
Daszek nie tylko skutecznie radził sobie na prawym skrzydle, ale też pewnie wykorzystywał rzuty karne. Krótko po przerwie po jego trafieniu z siedmiu metrów było już 12:9 dla płockiego zespołu. Obrońcy trofeum nie spanikowali, a świetne parady Cupary tylko ich pozytywnie nakręcały. Szybko na tablicy pojawił się remis 12:12, a w 39. minucie kielczanie po dłuższej przerwie odzyskali prowadzenie po golu Luki Cindricia.
Potem oba zespoły grały "bramka za bramkę". Płocczanie na krótko złapali zadyszkę, nie wykorzystali kilku dobrych sytuacji i wydawało się, że Vive prowadząc 19:17, ma już mecz pod kontrolą. Tak się jednak nie stało, Wisła szybko wróciła do gry po dobrze wyprowadzanych kontratakach.
Emocje sięgnęły zenitu w samej końcówce a ponad trzy tysiące kibiców zgromadzonych w poznańskiej "Arenie" oglądało spotkanie na stojąco. Przy stanie 25:25 sędziowie podyktowali rzut karny dla Vive po faulu na Alexie Dujshebaevie. Między słupkami stanął Marcin Wichary, ale Julen Aguinagalde nie pomylił się. Płocczanie mieli jeszcze 10 sekund na doprowadzenie do remisu, lecz rzut Dana Racotea świetnie obronił Cupara. Po chwili kielczanie mogli świętować zdobycie kolejnego trofeum. Ładny gest okazał Cindric, który otrzymał wyróżnienie dla najlepszego zawodnika meczu, ale przekazał je swojemu bramkarzowi.