Legia Warszawa zremisowała na wyjeździe z norweskim Molde 1:1 w pierwszym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Kibice zapamiętają z tego starcia głównie słabą grę polskiej drużyny.
Przed pierwszym gwizdkiem legioniści jak mantrę powtarzali, że by marzyć o awansie do Ligi Mistrzów muszą zagrać dużo lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Niestety i tym razem trener Jan Urban nie mógł być zadowolony z postawy swoich piłkarzy. Wyjątkowo bezradnie Legia wyglądała w pierwszej połowie. Żadnej groźnej akcji, niedokładne podania i odpieranie ataków gospodarzy - dla fanów drużyny ze stolicy to był przykry widok. Mistrzowie Polski powinni podziękować Norwegom, że nie wykorzystali kilku dogodnych sytuacji, bo zaledwie jeden gol strzelony w pierwszej połowie przez Daniela Chimę Chukwu w 29. minucie był najniższym możliwym wymiarem kary.
Druga połowa na tle pierwszej wyglądała nieco lepiej w wykonaniu piłkarzy Legii, choć do nawet dobrej gry wciąż było daleko. Wyrównującą bramkę zdobył w 68. minucie Wladimer Dwaliszwili, który był na granicy spalonego, a że norweski realizator nie zafundował kibicom dobrej powtórki, to nie dowiemy się czy gol został strzelony prawidłowo. Duże kontrowersje może też budzić druga żółta kartka dla jednego z graczy ekipy gospodarzy. Legia kilkanaście ostatnich minut grała w przewadze i między innymi to pozwoliło jej utrzymać ten wynik.
Rewanż w Warszawie odbędzie się za tydzień.