Legia Warszawa pokonała Widzew Łódź 5:1 na własnym stadionie. Stołeczny zespół od początku był zdecydowanym faworytem spotkania. Bez większych problemów wygrał z drużyną z Łodzi, złożoną w większości z młodych i niedoświadczonych piłkarzy.
Legia zdobyła pierwszą bramkę już w trzeciej minucie. Po błędzie defensywy Widzewa w dogodnej sytuacji znalazł się Serb Miroslav Radovic i płaskim strzałem pokonał Macieja Mielcarza. Szybko zdobyty gol uspokoił piłkarzy stołecznego klubu, którzy od tej pory bez pośpiechu konstruowali swoje akcje. Goście nie ograniczali się jednak do przeszkadzania. Szukali swoich szans w kontratakach - po jednym z nich w 33. minucie efektownym strzałem z powietrza popisał się Bartłomiej Pawłowski, ale Dusan Kuciak odbił piłkę.
W 40. minucie spotkania gospodarze prowadzili już 2:0. Obrońcy Widzewa nie byli w stanie wybić piłki sprzed własnej bramki, co wykorzystał były piłkarz łódzkiej drużyny Jakub Rzeźniczak. Dwie minuty później ten sam zawodnik strzelił bardzo mocno z ok. 30 metrów, ale piłka trafiła w poprzeczkę.
Druga połowa meczu rozpoczęła się od ataku Widzewa. W 49. minucie Pawłowski dzięki sprytnemu technicznemu zagraniu minął dwóch rywali, jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam ze słowackim bramkarzem gospodarzy. Legia nie miała takich problemów ze skutecznością. Wkrótce potem Michał Kucharczyk wykorzystał płaskie dośrodkowanie z lewej strony i z bliska nie dał szans Mielcarzowi. W 56. minucie znów okazję miał Widzew i ponownie nic z tego nie wyszło. Po kilkudziesięciu sekundach było już 4:0 dla Legii po kolejnym trafieniu Kucharczyka. Łodzianie zdobyli honorowego gola w 60. minucie.
Ostatni kwadrans łodzianie musieli grać w dziesiątkę, po tym jak kontuzji doznał Hachem Abbes, a limit zmian w ekipie gości został już wcześniej wykorzystany. W 88. minucie osłabioną drużynę z Łodzi pogrążył Mikita, strzelając gola w swoim ekstraklasowym debiucie.