Marcin Gortat zdobył tylko dwa punkty, a jego Washington Wizards ulegli u siebie Toronto Raptors 92:102 w meczu 1. rundy fazy play off koszykarskiej ligi NBA. W rywalizacji do czterech zwycięstw "Czarodzieje" przegrali 2-4 i dla nich sezon się zakończył.
Gortat na parkiecie przebywał 31 minut. Spudłował wszystkie trzy rzuty z gry, wykorzystał natomiast oba wolne. Miał także siedem zbiórek, dwie asysty, jeden blok i dwie straty. Popełnił jeden faul.
Problemy Wizards zaczęły się już kilka godzin przed meczem, kiedy poinformowano, że z powodu kontuzji do gry niezdolny będzie Otto Porter Jr. Gospodarze jednak szybko przejęli inicjatywę i już w pierwszej kwarcie osiągnęli 12-punktowe prowadzenie.
"Czarodzieje" długo utrzymywali niewielką przewagę. 78:73 wygrywali jeszcze na początku ostatniej kwarty. Z minuty na minutę mieli jednak coraz większe problemy z trafianiem do kosza i ostatecznie to Raptors cieszyli się z czwartego zwycięstwa.
Najwięcej punktów - 24 - zdobył dla zwycięzców Kyle Lowry. Tradycyjnie w ekipie z Toronto produktywni byli rezerwowi, którzy łącznie uzyskali 34 pkt. W drużynie Gortata na wyróżnienie zasługują Bradley Beal (32 pkt) i John Wall (23 pkt i osiem asyst). Obaj jednak popełnili aż dziesięć strat - to o cztery więcej niż cała drużyna Raptors.
Jestem zaniepokojony odpadnięciem już w pierwszej rundzie. Jesteśmy lepszą drużyną niż pokazują wyniki - powiedział gazecie "Washington Post" Bradley Beal.
Sezon 2017/18 w wykonaniu stołecznego zespołu okazał się rozczarowaniem. Mieli w nim walczyć o najwyższe cele, a tymczasem jego część zasadniczą zakończyli dopiero na ósmym miejscu w Konferencji Wschodniej - ostatnim dającym prawo gry w fazie play off.
W rywalizacji z Raptors postawili twarde warunki, ale w kluczowych momentach okazywali się po prostu za słabi - nieskuteczni i niedokładni w ataku. Eksperci w play off nie dawali Wizards szans i ich prognozy się sprawdziły.
"To co wydarzyło się w czwartej kwarcie tego meczu, prześladowało nas już wcześniej. Mieliśmy problem ze zdobywaniem punktów, gubiliśmy piłkę. Rywale walczyli z większą zaciętością, a ich rezerwowi są naprawdę dobrzy" - przyznał trener Wizards Scott Brooks.
4-2 wygrali także koszykarze Utah Jazz, którzy Oklahoma City Thunder tym razem pokonali we własnej hali 96:91. Dla gospodarzy 38 pkt zdobył grający pierwszy sezon w NBA Donovan Mitchell. Thunder niemal w pojedynkę starał się uratować Russell Westbrook, ale jego 46 pkt okazało się niewystarczające.
Jazz czekają teraz mecze z najlepszą drużyną sezonu regularnego - Houston Rockets, która już wcześniej wyeliminowała Minnesota Timberwolves.
Remis 3-3 jest natomiast w parze Cleveland Cavaliers - Indiana Pacers. Minionej nocy Pacers wygrali we własnej hali aż 121:87. Świetne spotkanie w ich szeregach rozegrał Victor Oladipo, który uzyskał tzw. triple-double. Złożyło się na nie 28 pkt, 13 zbiórek i 10 asyst. Miał także cztery przechwyty.
Dla ubiegłorocznych finalistów 22 pkt uzyskał LeBron James.
Siódmy mecz odbędzie się w niedzielę w Cleveland, a jego zwycięzca w drugiej rundzie będzie rywalizował z Raptors.
(nm)